Rozdział 33

1.7K 54 24
                                    

Lena

Gdy wyszłam z mieszkania koleżanki, odniosłam wrażenie, że moja twarz jest zielona. To było kolejne wyniszczające spotkanie z byłą dziewczyną Connora. Miałam ich za sobą już osiem. Ani jedna rozmowa nie dodała mi choćby odrobiny otuchy. Przeciwnie!!!

Czułam, jak wszystko we mnie rośnie. Wiedziałam już, że znów zacznę odchodzić od zmysłów...

Od kilku dni byłam strzępkiem nerwów. Zdarzały mi się napady złości, po których nie pamiętałam, co robiłam. Zdarzało się, że Leon patrzył na mnie ze wstrętem w oczach. Ja na niego również. To wszystko nie mieściło mi się w głowie, byłam przerażona, o niczym innym nie myślałam. On z kolei zachowywał się, jakby Kasia nie była jego córką. W ogóle się nią nie interesował, nie chciał nawet ze mną rozmawiać na temat związku Kasi i Connora. Praca była dla niego ważniejsza. Siedział w biurze od rana do nocy.

Byliśmy raczej burzliwą parą, ale nigdy dotąd nie kłóciliśmy się aż tak bardzo. Nasz związek wisiał na włosku. We poniedziałek zażądałam rozwodu, mimo że nawet nie zawarliśmy małżeństwa.

Przygotowania do ślubu, które poczyniliśmy, zostały odwołane. Nie przełożone, nie zawieszone, ale kategorycznie pogrzebane. Pogodziliśmy się we wtorek rano, ale nie dało się już odratować szkód – ktoś zdążył zarezerwować naszą salę.

Na sztywnych nogach doszłam do samochodu. Czułam, jak pulsują mi żyły. Rozsadzało mnie od środka, choć mogłam sprawiać wrażenie, że jestem oazą spokoju. To się zmieniło, gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi...

Darłam się, waląc dłońmi w kierownicę. Łzy bezradności strumieniem wypływały mi z oczu. Miałam kompletnie gdzieś, że w Kalifornii jest środek nocy. Zaczęłam wydzwaniać zarówno do Kasi, jak i Connora. Do niego pisałam także SMS-y. Palce same stukały w ekran. Przelewałam swoje chaotyczne myśli. Widziałam błędy. Niektóre słowa były kompletnie niezrozumiałe, ale co z tego, skoro on i tak nie odpisywał.

Nie wiedziałam, co robić. Pragnęłam przyspieszyć lot. Chodziło o życie mojego dziecka. Dlaczego Leon tego nie rozumiał? Miałam dowody na niepoczytalność Connora. To, co powiedziała mi dzisiaj Zośka, niewiele różniło się od zeznać poprzednich dziewczyn, a jednak znów zostałam powalona na łopatki.

Cudem udało mi się dojechać do biura Leona, nie powodując przy tym wypadku. Wleciałam do środka jak tornado. Byli tam klienci i tylko to powstrzymało mnie od wybuchu. Leon od razu zauważył, że coś jest nie tak, bo poderwał się z fotela.

– Przepraszam na moment – rzucił, podchodząc do mnie. – Skarbie? – objął mnie, nie spuszczając badawczego spojrzenia z mojej twarzy. Przełknęłam ślinę, żeby przygotować krtań, a następnie wypuściłam z siebie potok szeptów. Chciałam jeszcze raz wymienić te wszystkie rzeczy, które Connor robił kobietom, ale Leon uciął mnie po kilku zdaniach. -Wystarczy, Lena. Nie chcę tego słuchać. Muszę wracać do pracy – okręcił mnie przodem do wyjścia i pchnął moje lędźwie.

Czułam się, jakbym znalazła się w innej rzeczywistości. Dlaczego on mnie nie rozumiał? Byłam taka samotna. Pozwoliłam sobie na kompletne rozklejenie, gdy tylko weszłam do domu. Obudziłam się bóg wie ile później.

Och, nie. To nie był tylko zły sen...

Zerwałam się z łóżka. Nogi same poniosły mnie do pokoju Kasi. Opadłam na jej łóżko i głośno załkałam.

Moje dziecko...

Ciśnienie uderzyło mi do głowy, miałam wrażenie, że ta zaraz eksploduje. Nie mogłam złapać tchu. Przestraszyłam się, że dostanę zawału, umrę i nikt nie pomoże mojej małej dziewczynce.

LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz