Rozdział 38

1.4K 55 9
                                    

Connor

Gdybym wiedział, że moje wszystkie problemy mogą magicznie zniknąć, dzięki jednej rozmowie z Leonem, pofatygowałbym się do Polski dawno temu. Gorzej, że kiedy się rozeszliśmy, strach o wynik testu ciążowego Em urósł jeszcze bardziej. Nie mogłem nawet dopuścić do siebie wyobrażenia, by mieć dziecko z inną kobietą niż Kate. Nie. Nie. Nie. Ta wizja doszczętnie niszczyła moje szczęśliwe życie.

Rozejrzałem się po plaży, żeby upewnić się, że nie mam nikogo w pobliżu, a następnie zadzwoniłem do Emily. Chciałem ją ponaglić do zrobienia testu, ale ona nie odebrała. Przerażenie wzrosło. Podświadomość podsuwała mi czarne scenariusze wedle których kobieta boi się przekazać mi fatalne wieści. To sprawiło, że stałem się strzępkiem nerwów. Chciałem pojechać do Em i siłą zaciągnąć ją najpierw do apteki, a potem jeszcze na badania z krwi. Wstydziłem się własnych myśli, bo wolałem, żeby zginęła pod przejeżdżającym autem, niż gdybym miał mieć z nią dziecko.

Ważyły się moje losy...

Chciałem zasnąć i obudzić się, gdy wszystko wskoczy już na idealne tory. Bo musiało dobrze się to skończyć. Tylko, że nie dało się przeskoczyć okresu oczekiwania. A ten był koszmarny nawet, kiedy zrobiło się naprawdę miło. Plażowaliśmy później trochę przy oceanie. Ja, Katie, Leon, Lena, Miki. Dołączyła do nas też Naomi. Atmosfera była luźna. Nawet Lena kilka razy się zaśmiała. Na pewno spokoju dodawało jej to, co mi przeszkadzało – mianowicie odległość, jaka dzieliła mnie z jej córką. Siedziałem na leżaku obok Leona, który z drugiej strony miał Mikiego. Catherine z kolei miałem naprzeciwko. Leżała przy mamie i nie przestawała się ze mną droczyć. Oblizywała usta, posyłała mi uśmieszki i zalotne spojrzenia. Miałem ochotę się na nią rzucić. To powstrzymywanie się, ta konspiracja, ten nasz niemy flirt... to wszystko było nieznośnie podniecające.

– Śmieszne jest to, że tkwisz w przekonaniu, iż jesteście dyskretni – szept Leona zwalił mnie z nóg. Zastygłem z szeroko otworzonymi oczami, skierowanymi na Kate. Dziewczyna automatycznie zerknęła na ojca i od razu spuściła wzrok. Na jej policzki wypłynęły rumieńce. Po chwili przewróciła się na plecy, a Leon wybuchnął gromkim śmiechem.

– Może pośmiejemy się wszyscy? – tym razem Lena zmieniła swoją pozycją. Położyła się na brzuchu i spojrzała na swojego mężczyznę z uniesioną brwią.

– Och. Zapewniam cię, że nie zrozumiesz żartu – parsknął.

– Faceci... – sapnęła, przewracając oczami. – Tylko świństwa wam w głowie – zatrzymała wzrok na Mikim i pogroziła mu palcem. – Nie ucz go swoich sztuczek, panie fifarafa – rozbawiła całe towarzystwo.

Minęło może kilka minut, a ja znów wymieniałem z Kate końskie zaloty. Nie mogłem się doczekać, aż znajdziemy się sami.

Kiedy wreszcie przekroczyliśmy próg bungalowu byłem napalony do granic. Drzwi dosunęły się do końca, a ja już przyciskałem Kate do ściany i całowałem zachłannie.

– Connor... – wydyszała, odrywając się od moim ust.

– Hm? – sapnąłem, napierając na nią. Jęknęliśmy jednocześnie.

– Nic, nic. Tylko... Nie mam ochoty... – chyba na moment zatrzymało mi się krążenie w żyłach. Chichot Kate przywrócił je jednak szybko.

– Mówił ci ktoś, że masz beznadziejne poczucie humoru? – zapytałem sunąć wargami blisko jej skóry, a jednak zbyt daleko, by mogła je poczuć.

– Twoje jest jeszcze gorsze – zauważyła i nie pozwoliła mi się dłużej droczyć. Złapała oburącz moją głowę i przyciągnęła ją do swojej szyi. Wpiłem się w nią natychmiast. Jednocześnie przemierzyłem drogę do sypialni.

LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz