Pov. Pablo
- Halo? - Odebrałem zrezygnowany, widząc, że to tylko Torres.
- Oglądałeś!? - Niemal wywrzeszczał. Odetchnąłem, ocierając kolejne łzy.
- Tak.
- Nie ma opcji, że ona nie żyje! - Wykrzyczał kolejny raz, aż odsunąłem słuchawkę od ucha. - Znajdziemy po ją!
- Przestań.. Ferran.. Ona nie żyje. - Wyjąkałem nie mogąc wypowiedzieć tych słów. Osoba, którą naprawdę pokochałem, odeszła. Nie dopuściłem jeszcze tego do siebie do końca.
- Nie znaleźli ciała! I wiesz, czemu nie znajdą? Bo Ruby żyje. - Warknął. - A ja nie przestanę jej szukać, dopóki jej do cholery nie znajdę.
- Tracisz czas.
- Jesteś idiotą stary, podziękujesz mi potem. - Od razu się rozłączył, obrażony na mnie. Musiałem się z tym pogodzić, aby uczucie rozdarcia mnie nie zabiło.
Tak więc przez kolejne dni, nie spałem, nie jadłem, a nawet nie byłem na treningach, nawet nie wiem, czy się odbywały ze względu na ojca Ruby. Po czterech dniach policja ogłosiła, że ciała nie ma, więc przestali jej poszukiwać. Dowody były na miejscu, a ciała nie. To wszystko było popieprzone.
- Co chcesz? - Spytałem kiedy Ferran wleciał mi do mieszkania jak torpeda. Nie wyglądałem najlepiej, a on miał tak cholernie dużo energii. Wierzył, że Ruby żyje. Zachowywał się jak psychol, biegając w tę i z powrotem, pytał ludzi, zbierał informacje, wyglądał, jakby oszalał, chcąc znaleźć Ruby. Przynajmniej robił więcej niż policja, która tak po prostu zamknęła sprawę, co też było dziwne.
- Będą przesłuchiwać Thomasa..
Pov. Ruby
- Nie, aktualnie jestem za granicą u chorej matki. - Thomas rozmawiał z kimś przez telefon. Stałam przy framudze na korytarzu, patrząc, jak mężczyzna chodzi po salonie. - Jutro? No dobrze, zjawię się. - Odparł, miałam ogromną ochotę krzyknąć, licząc, że komuś wyda się to podejrzane, że policja na to zareaguje. Wbiłam jednak paznokcie w drewniany łuk oddzielający dwa pomieszczenia. Ten się rozłączył i odwrócił w moją stronę.
- Co się stało? - Spytałam zachrypniętym głosem. Wcześniejsza noc.. Ona, nie należała do najprzyjemniejszych. Ale spodziewałam się tego po Thomasie.
- Muszę wyjechać na dwa lub trzy dni do Barcelony, chcą mnie przesłuchać. - Wytłumaczył. - Poradzisz sobie skarbie. - Podszedł bliżej i ucałował mnie w czubek głowy. Odsunęłam się, a mężczyzna mnie wyminął, idąc na górę.
Więc to będą dni spokoju oraz życia w samotności, mówienia do siebie i płakania z tęsknoty za bliskimi. Thomas wyjechał wieczorem, a ja zostałam sama. Była to kolejna nieprzespana noc, przysnęłam dopiero nad ranem, na jakąś godzinę.
Wchodząc do kuchni, na chwilę zatrzymałam się przy kalendarzu.
14 listopada
Data jakby znajoma..
- Moje urodziny.. - Szepnęłam. - A ja muszę spędzić je tutaj.. Sama. - Wydusiłam.
Pablo obiecał mi jakiś czas temu, że na urodziny kupi mi psa. Zawsze chcieliśmy mieć zwierzątko, a to była idealna okazja..
Stanęłam na blacie i wyciągnęłam z górnej półki, owsiane ciasteczka. Znalazłam gdzieś świeczki i wbiłam jedną w jedzenie. Podpaliłam i usiadłam do stołu.
Wpatrywałam się w ogień, a kilka łez spływało mi po policzkach.
- Na pewno nie chcesz nikogo zaprosić? - Spytał ojciec kiedy pomagałam mamie przygotować mój własny tort. Co roku miałam co do niego inne wymagania.
- Napewno. - Odsunęłam nadgarstkiem włosy z twarzy, bo ręce miałam brudne. Mężczyzna odgarnął je do tyłu i związał gumką. - Dzwoniłeś już do mamy Ferrana!? - Pisnęłam.
- Powiedziałaś, że nikogo nie zapraszasz. - Zaśmiał się, a kiedy spojrzałam na niego z wyrzutem, dodał. - Dzwoniłem kochanie, za niedługo będzie.
Na moim torcie widniała trzynastka. Tort miał imitować gwiezdne niebo.
Ferran faktycznie zjawił się na dwadzieścia minut z ogromnym prezentem.
- I gdzie jesteś teraz? - Wyjąkałam.
- A teraz czas na życzenie Ruby! Pomyśl o tym czego pragniesz!
Chcę wrócić do domu..
Pov. Ferran
Ruby na pewno żyje, jestem tego pewien, nigdy nie bylem tak przekonany.
- Miałaby dziś urodziny.. - Wyjąkał Pablo. Wydawało mi się, że on nie przestawał płakać. Siedzieliśmy przed salą przesłuchań.
- Stary, ona żyje, zaufaj mi, zaraz wyjdzie Thomas w kajdankach, a policja pojedzie po Ruby.
Po moich słowach wyszli. Ale nie tak to sobie wyobrażałem.
- Nie zamkniecie go? - Spytałem, widząc, jak idzie wolno.
- Nic nie zrobił, ma alibi, był u matki. - Odparł jeden z policjantów. Od razu wyszedłem za mężczyzną. Odwróciłem go w swoją stronę.
- Nie, nie wiem, gdzie jest twoja najlepsza przyjaciółeczka, nie porwałem jej. - Warknął, a do mnie coś dotarło.
- Nie powiedziałem nic o porwaniu.
- Słuchaj, myśl sobie co chcesz, ale przebywam za granicą u matki, policja już to sprawdziła.
- Gdzie dokładnie?
- Nie wydaje mi się, że pracujesz w policji. - Warknął i wsiadł do auta.
Pov. Ruby
- I chciałam jeszcze nowy rower! - Pisnęłam kiedy Ferran popychał huśtawkę, na której siedziałam. - Ale rodzice powiedzieli, że nie mogę dostać wszystkiego na raz. - Zaśmiałam się. - Ale to nic, za rok na pewno go dostanę.
- Na pewno. - Odparł zatrzymując mnie, pomógł mi z niej zejść, zawsze traktował mnie jak księżniczkę. Byliśmy bratnimi duszami. - A jeśli nie, to sam ci go za rok kupię! To będzie akurat po moich urodzinach, będę wiec miał jakieś kieszonkowe. - Uśmiechnął się szeroko.
- Nie musisz wydawać na mnie tyle pieniędzy. - Uśmiechnęlam się lekko.
- Przyjaźnimy się, chcę, żebyś była szczęśliwa. Mama zawsze mówiła, że jeśli jest się czyimś przyjacielem, to chce się dla niego, jak najlepiej, więc ja chcę, żebyś czuła się wspaniale.
Na kolejne wspomnienie o Ferranie, rozpłakałam się jak małe dziecko. Nie minęła chwila, a mnie zaczęły zalewać inne wspomnienia.
- Wierz mi Ruby, cholernie cię rozumiem. - Po tym, ścisnął moje udo po wewnętrznej stronie. Po moich plecach przebiegł przyjemny dreszcz. Moja dłoń wylądowała na jego, zaczęłam bawić się palcami chłopaka. - Kiedyś widziałem w tobie narcystyczną dziewczynę, która cały czas siedziała z książkami, a na treningach pokazywała co to nie ona. - Przyznał. - I wiesz co? Byłem ślepy.
Pablo..
CZYTASZ
Salvada Rosa
Fanfiction❗CZĘŚĆ DRUGA "ULTIMA ROSA" ❗ Jeśli ktoś kocha nas aż tak bardzo, to nawet jak odejdzie na zawsze, jego miłość będzie nas zawsze chronić. Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i po...