9

1.2K 67 0
                                    

Odwróciłam się powoli tyłem i podwinęłam koszulkę. Chłopak na prawdę opuszkami palców dotknął poranionej skóry na moich plecach.

- Ruby..

- Zrobił to kiedy dowiedział się, że rozmawiałam z Sofia o jego żonie..

- Sofia?

- Jego córka, która mnie z tego wyciągnęła, pilnowałam jej jakiś czas, gdyby nie ona.. - zatrzęsłam się na samą myśl o tym co by wtedy było. - Thomas przywiązał mnie do drewnianej kolumny i uderzał w moje plecy skórzanym paskiem - dodałam opuszczając materiał koszulki i odwracając się do niego przodem.

- Ruby..

- Kiedy nie przyjęłam jego oświadczyn, podtapiał mnie w wannie - wydusiłam - Wiesz jak bardzo nie znoszę wody.. Przez to, zaczęłam się jej na dodatek bać - mój głos zaczął się łamać. - Kiedy tylko chciałam mu się sprzeciwić, bił mnie.

- Ruby.. - Chciał, mi przerwać widząc, w jakim jestem stanie, zaczęłam się delikatnie trząść ze strachu, a mój głos załamywał się coraz bardziej.

- Wykorzystywał mnie.. Dotykał kiedy nie chciałam i..

- Czy on skrzywdził cię w ten sposób?..

- Tak. - szepnęłam, widziałam, jak w jego oczach błyszczą łzy.

- Ruby, jeśli będzie ci przeszkadzał mój dotyk, jeśli będziesz potrzebowała przestrzeni, powiedz mi o tym, nie bój się, dobrze?

Kiwnęłam delikatnie głową i przytuliłam się mocno do chłopaka, siedziałam na jego kolanach, chowając się w jego ramionach.

- Spróbuj zasnąć - szepnął widząc jak moje oczy same się zamykają. Kiwnęłam głową, Pablo okrył mnie kocem jak małe dziecko i delikatnie kołysał.

- Gdzie jesteś Ruby? Przecież wiesz, że i tak znajdę cię wszędzie!

Kroki stawały się coraz głośniejsze, miałam wrażenie, że moje serce jest tak głośne, że słychać je na całym świecie.

- Przede mną nie ma ucieczki Ruby! Nie uciekaj!

Poderwałam się do siadu, głęboko oddychając. Byłam na łóżku w sypialni, a obok leżał Pablo, spał.

Łzy napłynęły mi do oczu, poczułam cholerny ucisk w środku, potrząsnęłam lekko chłopakiem, a ten od razu zasypany usiadł, i widząc, w jakim jestem stanie, przytulił.

- Zły sen? - spytał. Kiwnęłam głową, cały czas się trzęsąc. Brunet szeptał mi różne rzeczy do ucha, chcąc, żebym się uspokoiła. - Chodź - wstał z łóżka i złapał mnie za dłoń, przeszliśmy do kuchni. Stałam w progu, patrząc, jak wstawia wodę.

- Zrobię ci coś na uspokojenie - wytłumaczył wyciągając mój ulubiony kubek z szafki.

- Nie wyrzuciłeś go?

- Liczyłem, że kiedyś wrócisz, że znowu rano napijemy się razem kawy - po jego słowach po raz pierwszy uśmiechnęłam się słabo. - Kocham kiedy się uśmiechasz.. Szkoda, że zdarza się to tak rzadko. - podszedł do mnie i delikatnie ucałował w czoło. - Ciągle się trzęsiesz.

Wziął z fotela bluzę i nałożył na mnie, potem poszliśmy na balkon, chłopak usiadł na małej kanapie, a mnie posadził na swoje kolana. Oboje w milczeniu patrzyliśmy w gwiazdy, zaczęło mnie to uspokajać.

Kiedy woda się zagotowała, wróciliśmy do mieszkania.

- Pablo?

- Tak skarbie? - zapytał, stawiając przede mną kubek z melisą.

- Wiesz, kiedy mnie nie było.. Nie myślałeś, żeby znaleźć sobie kogoś? Byłam uznana za martwą, ty jesteś sławny, mogłeś mieć..

- Nie, Ruby - przerwał mi - Nie mogłem, nie chciałem i nigdy bym tego nie zrobił.

- Przepraszam - powiedziałam od razu.

- Nie, nie przepraszaj, wszystko jest dobrze, tylko chcę, żebyś wiedziała, że to ty jesteś jedyną kobietą, z którą chcę spędzić resztę mojego życia - wytłumaczył. Napiłam się herbaty i zamilkłam.

Potem znowu położyliśmy się spać.

Rano odwiedził nas Ferran, był bardzo stęskniony, ja za nim też. Pablo poszedł na trening, zostawiając mnie pod opieką Torresa. Bardzo nie chciał, ale musiał nadrobić wszystkie nieobecności.

- Chcę, żebyś wiedziała, że chyba odkryłem w sobie dar detektywistyczny i rzucam piłkę.

- Co?- spytałam zdezorientowana.

- Żartuję - parsknał śmiechem siadając na kanapie. Ja usiadłam obok z lekkim uśmiechem. - Ciesze się, że tu jesteś, znowu możemy robić z siebie idiotów.

- Ty w szczególności.

- Wróciłem do Siry- po jego słowach wytrzeszczyłam oczy i zamarłam, przypominając sobie, jaki był warunek. - Co tak patrzysz, żartowałem, za największe pieniądze do niej nie wrócę - parsknał.

- Torres, mi nie jest do śmiechu..

- No to może, masz ochotę wyjść ze mną na plac zabaw - wyszczerzył się.

- Plac zabaw? - spytałam patrząc jak na idiotą. Było to miłe, bo Ferran bardzo chciał porobić z siebie głupka, aby tylko mnie rozbawić.

- Tak jest, tak jak kiedyś - odparl wstając.

No i takim oto sposobem wielki i dojrzały pan Ferran Torres, wziął mnie na plac zabaw.

———

Siedziałam na huśtawce, a Ferran popychał ją do przodu i do tyłu. Rozmawialiśmy na różne tematy, jednak chłopak nie poruszył tematu Thomasa. Opowiadał co u niego, chwalił się jak to, co mecz strzela bramki.

Po chwili Torres usiadł na drugiej huśtawce, a ja machałam nogami.

- Cieszę się, że znowu jesteśmy razem - powiedział. - Odrobimy ten czas, a no i mam dla ciebie prezent urodzinowy.

- Tak? Co takiego?- spytałam zainteresowana.

- Zobaczysz jutro - parsknął śmiechem. - Znowu zabiorę cię na trochę od twojego księcia.. Tak w ogóle, bardzo to przeżywał.. Nawet nie wiem, czy nie przestawał płakać, zawsze widziałem go ze łzami w oczach, albo zmęczonego po płakaniu.

- Z jednej strony to urocze - powiedziałam- że tak bardzo mnie kocha, a z drugiej, to nigdy nie powinno było się wydarzyć..

- To prawda - westchnął.

- Ale bałam się mu odmówić w tej restauracji, a przecież mogłam, byliśmy w miejscu publicznym..

- Ruby, nie myśl o tym, ważne, że wszystko już jest dobrze, znowu wszyscy jesteśmy razem.

Salvada RosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz