7

927 64 11
                                    

Przez wiele dni czas spędzałam z Sofią. Zdawało mi się, że dziewczynka zaczęła mi ufać, przekonała się do mnie i bardzo polubiła. Mogłam zacząć powoli działać, aby wcielić w życie główny plan.

- Może masz ochotę na trochę słodyczy?- spytałam, wyciągając zza pleców czekoladę.

- Tata nie pozwala mi jeść tak dużo słodyczy.. - zaczęła. Jednak jej dziecięce oczy, mówiły, że oddałaby duszę za kawałek.

- Może to być nasza mała tajemnica - usiadłam obok niej na kanapie. - Ja ci dam trochę czekolady, a ty nie powiesz o tym nic tacie  - dodałam. Sofia trochę się wahała, ale w końcu zabrała mi słodycz.

Powoli się udaje.

- Jest pyszna - odparla biorąc drugą tabliczkę do ust. - Ale na pewno nie powiesz tacie?

- Obiecuję - wystawiłam w jej stronę mały paluszek, który uścisnęła swoim.

- Ruby - zaczęła odkładając słodycz na stół. Spojrzała na mnie i zaczęła mówić dalej - Mogę się pobawić twoimi włosami? Są takie śliczne, proszę.

- Jasne - zaśmiałam się siadając do niej plecami. Podałam jej szczotkę i ścignęłam z włosów gumkę. Brunetka była naprawdę bardzo delikatna.

Z dnia na dzień coraz bardziej się dogadywałyśmy. Czułam, że niedługo będzie to ten idealny moment.
Mój plan co prawda nie był do końca dopracowany.. Jednak liczyłam, że się uda.

Zauważyłam też, że Sofia przestała mówić ojcu wiele rzeczy, a wywnioskowałam to przez to, że Thomas mniej się na mnie wyżywał.

Zostało mi dziesięć minut, za ten czas Thomas miał przyjechać po Sofię.

- Kochanie, proszę, przekaż to mamusi zgoda? Ale nie mów tacie.. to będzie nasza kolejna tajemnica.

Złapałam za kartkę i długopis leżący na stole. Zamarłam kiedy numer telefonu Gaviry nagle wyparował z mojej głowy. Jednak pozostawał w niej inny..

- Dostanę za to czekoladę?- uśmiechnęła się kiedy wsunęłam do kieszeni jej płaszczyka, żółtą karteczkę.

990 563 223
Powiedz im, że ja wciąż żyję ~ Ruby.

- Jasne skarbie - zapięłam jej płaszcz i ucałowałam w czoło. - Tylko proszę, nie zapomnij.

- Nie zapomnę - po tych słowach Thomas wszedł do środka. Razem z Sofią wyszli. Miałam nadzieję, że dziewczynka się nie wygada.

Pov. Ferran

Siedziałem w pokoju, zastanawiając się, gdzie mogła zniknąć moja cudowna Ruby. Wpatrywałem się w biały sufit, modląc się, o jakikolwiek znak na ziemi.

Niespodziewanie zadzwonił mój telefon, numer był nie znany, więc od razu odebrałem.

- Halo?

- Ja wiem, jak to dziwnie zabrzmi, ale moja córka.. Przyniosła mi kartkę z tym numerem i dziwnym podpisem.. - po jej słowach zmarszczyłem brwi i przewróciłem się na brzuch.

- Jakim podpisem?- spytałem.

- Powiedz im, że ja wciąż żyję i podpisane Ruby - po jej słowach zerwałem się z łóżka jak poparzony, zgarnąłem kluczyki do auta.

- Skąd to masz?

- Córka przyniosła.. Mówiła, że opiekowała się nią ciocia Ruby.. Dziwne, bo to mąż miał się nią opiekować..

- Jak się nazywa mąż?- spytałem, opalając auto, przełączyłem telefon na głośno mówiący i ruszyłem do mieszkania Gaviry.

- Thomas

Wiedziałem.

- Mogę zapytać, gdzie teraz przebywacie?

- W Marsylii.. Dowiem się, o co tu chodzi?- westchnęła zrezygnowana.

- Nie mów nic mężowi, dowiesz się niedługo - rozłaczyłem się i zadzwoniłem do Pablo.

- Tak?- usłyszałem jego zapłakany głos.

- Złaź na dół, natychmiast, Ruby żyje, zaraz ci wszystko wytłumaczę - powiedziałem nie dając mu dojść do słowa.

Tak jak mówiłem tak było, wytłumaczyłem mu wszystko, a ten nawet nie chciał słuchać, myślał, że coś sobie ubzdurałem. Od razu pojechaliśmy z tym na policję, mieliśmy świadków, miałem nadzieję, że żona Thomasa nic mu nie powie, inaczej Ruby mogłaby być w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Pov. Ruby

Od powrotu Thomasa minęło kilka godzin, siedzieliśmy w salonie, oglądając jakiś film. W pewnym momencie zadzwonił jego telefon. Przełknęłam ślinę, było już późno, więc liczyłam, że to nikt ważny.

- Ruby! - krzyknął zdenerwowany, a ja poderwałam się z kanapy - Zabiję cię! - dodał, wchodząc do salonu ponownie.

- Thomas nie pogarszaj swojej sytuacji.. - zaczęłam, chcąc go przekonać, byłam już tak blisko wolności, tak blisko zobaczenia z rodziną.

- Ty właśnie zakończyłaś swoją sytuację.- podszedł do mnie, umieszczając ręce na mojej szyi, poczułam, jak odcina mi dopływ tlenu, potem na chwilę puścił, aby siłą zaprowadzić na górę do sypialni. - Do zobaczenia w piekle, suko - zamknął drzwi sypialni, a ja próbowałam się jeszcze wydostać, ale na marne. Nie wiedziałam, co chce zrobić, ale już po chwili się przekonałam, kiedy poczułam gorąco, oraz zapach spalenizny.

Moje oczy wypełniły się łzami, zaczęłam walić do drzwi i krzyczeć, ale kto miał mnie usłyszeć? Nikogo nie było w pobliżu.

Pokój powoli zaczął stawać w płomieniach, a mi zaczęło brakować powietrza. Osunęłam się pod ścianę, zanosząc się kaszlem, już po chwili zaczęło się robić gorąco.

Więc to miał na myśli mówiąc do zobaczenia w piekle suko..

Salvada RosaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz