Rozdział 1

127 12 0
                                    

To nie tak, że Bakugo był stary.

No faktycznie może trochę wypłowiał w niektórych miejscach, ale to nie ma znaczenia.

Nie, po prostu wcześnie przeszedł na emeryturę. Jako pies policyjny był narażony na wiele niebezpiecznych czynników.

To była ryzykowna praca, ale jego pan Kirishima był policjantem i spędzanie z nim każdego dnia w pracy było fantastyczne.

Mógł się wybiegać, dostać dodatkowe pieszczoty, smakołyki, brano go na różne poszukiwania. Jego nos był niezastąpiony, brał udział w niezliczonych patrolach obchodach.

Był potrzebny.

Do czasu.

Do czasu kiedy jeden z bandytów nie strzelił i nie trafił Bakugo. Oczywiście strzał był mierzony w jego pana.
Rutynowa obstawa, aby nikt nie uciekł.
Obszar duży, ludzi mało. Teren wypełniony wystającymi drutami, zawalonymi ścianami, stosami cegieł.
Widoczność beznadziejna. Za każdym zwałem mógł się przemknąć bandyta.

I tak dochodząc do momentu kulminacjnego.
Kirishima wpadł w zasadzkę dealerów bronią. Ich plan od początku zakładał, aby powystrzelać wszystkich funkcjonariuszy jak kaczki.

Jego noga zaklinowała się w szczękach spróchniałego drewna, wystawiając go na czysty strzał.

Katsuki w ostatniej chwili wychwycił ruch snajpera. Skoczył próbując osłonić ciałem swojego pana i...

Poza przerażającym bólem
Krzykiem
A na końcu głucha ciemność.

Z tego co się orientował ledwo się wylizał.

Po długiej operacji już nie wrócił do pracy.

Męczył się szybciej, nie był w stanie biegać. Nic dziwnego, że Kirishima już nie zabierał go ze sobą do pracy.

Każdy dzień spędzał w domu.

Czuł się bezużyteczny. Znaczy był wdzięczny dla swojego właściciela i jego dziewczyny, że go nie wyrzucili na ulicę, ale wciąż czegoś mu brakowało.

Jedyną odskocznią od nudnej rzeczywistości były poranne spacery do pobliskiego lasu.

Wprawdzie nie były one już takie długie i intensywne jak kiedyś, ale był zadowolony, że mimo to mógł odetchnąć innym powietrzem.

Kochał zapach lasu szczególnie o wczesnym poranku. Kiedy to jeszcze rosa utrzymywała się na trawie, a zwierzęta dopiero budziły się do życia.

To była jedyna rzecz dla której żył.

Oczywiście w końcu musiała przyjść i zima.

Zima, pora roku gdzie wszystko zapada w sen, wszystko jest skostniałe.

Jedyny plus tej sytuacji był taki, że jego właściciel więcej czasu spędzał w domu.

Było to chyba związane z tą zieloną choinką stojącą u nich w salonie.

Bakugo jak zwykle leżał w swoim legowisku i obserwował jak Mina krząta się w kuchni.

Eijiro jeszcze nie wrócił więc byli sami.

Bakugo nic nie miał do tej osoby. Ładnie pachniała, dawała mu smakołyki, a jego pan był w jej obecności szczęśliwy.

Dlaczego miałby jej nie lubić?

W końcu jego pan wrócił do domu przyprowadzając kilka osób, które trzymały różne paczki. Kolorowe o dziwnych kształtach, jak i zwykłe pudła.

Uwagę Bakugo przykuł zapach jednej z nich. Pachniała inaczej niż pozostałe i miała dziury.

Z tego co wiedział, normalne paczki chyba nie miały dziur. Wstał ze swojego legowiska, by przywitać gości.

Został pogłaskany za uszami, a nawet dostał smakołyka! Lubił takie pieszczoty. Przypominały mu, że on też jest ważny.

Ludzie postawili pudełka pod drzewkiem i usiedli do stołu.

Bakugo zwykle kręcił się w okolicy, by spróbować coś wyżebrać.

Jednak teraz był zbyt zajęty przyglądaniem się zielonymu, dziurawemu pudełku.

Zapach był bardziej intensywny od pozostałych. Choć po operacji nie miał już tak dobrego węchu, więc nie był w stanie go rozpoznać.

Nagle pudełko się poruszyło.

Zamarł.

W środku jest jakaś żyjąca istota!

To wyjaśnia ten zapach. Zanim zdążył poinformować swojego właściciela ludzie od stołu zaczęli wstawać, by podejść do drzewka.

Mina podniosła zielone pudełko. Bakugo napiął wszystkie mięśnie gotowy do obrony dziewczyny swojego pana.

Jednak gdy Ashido ostrożnie otworzyła opakowanie na podłodze, ze środka wyjrzał mały czarny łebek.

Nos Bakugo został uderzony zapachem sosen skąpanych w lekkim deszczu.

To szczenie pachniało jak las do którego kochał chodzić. Ale co one tu robiło?

Przecież to jest jego dom.

"Co to jest?" Kirishima zapytał przerażony obserwując jak jego dziewczyna ostrożnie wyciąga pieska z pudełka.

"No szczenię, nie widzisz?" Zachichotał nerwowo Denki.

"Jest cudowny! Dziękuję!" Mina już przytulała małe stworzonko do piersi.

"Nie możemy go zatrzymać, mamy Bakugo" stwierdził chłodno Eijiro i spojrzał wymownie na ogromnego owczarka niemieckiego siedzącego nieopodal.

"No stary proszę cię, te szczenię potrzebuje domu! Uratowałem je ostatnio z pseudo hodowli gdzie chodziło brudne i niedożywione, zasługuje na ciepły dom" Kaminari wręcz błagał czerwonowłosego mężczyznę.

"Proszę zatrzymajmy ją! Bakugo na pewno będzie wiedział jak się zachować, a po za tym, nie będzie już SAM, kiedy będziemy wychodzić" Mina również wstawiła się za szczeniakiem.

Kirishima spojrzał w błagalne oczy swojej dziewczyny i szybko odwrócił wzrok. Wciąż nie mógł się im oprzeć!

Denki również wyglądał jakby za chwilę miał przytoczyć ogrom argumentów popierających szczenie.

"Okej, w porządku, może zostać..." po tym oświadczeniu wszyscy zgromadzeni w pokoju zaczęli wiwatować, a następnie rozprawiać o nowym członku rodziny.

"Będziesz się nazywać Izuku"

A/N
Nasmarowałam to chyba z dwa lata temu, i tak sobie pomyślałam, że skoro dostałam tą fantastyczną okładkę, to można wrzucić:3

Aktualizacja w każdy czwartek.
Miłego.

Małe łapki - duże serce. BkDk, puch, femdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz