Rozdział XVI

82 12 5
                                    

Nareszcie blondyn wyszedł! Wszystko zaczęło wracać do normy.

Denki podczas tego spotkania chyba musiał im coś wmówić, bo stosowali te same metody opieki nad Izuku co on.

Na zewnątrz było coraz cieplej dlatego razem z Deku lubili leżeć na trawie słuchając swoich spokojnych oddechów.

To były jedne z ostatnich spokojnych chwil.

Szczenięta będą potrzebowały uwagi cały czas. Parawdopodobnie będą musieli się wymieniać podczas opieki, by choć jedno mogło trochę pospać.

Ale był na to gotowy. W końcu chyba na tym polega rodzicielstwo. Na poświęceniach.

Izuku nie zjadła dziś śniadania. Ogólnie była jakaś nieobecna.

Stała i wpatrywała się tępo w swoją miskę z wodą.

Bakugo podszedł do niej i delikatnie szrurchnął ją nosem. Była zimna.

Potarł o nią swój łeb. Nawet nie zareagowała.

Co się działo?

Bacznie obserwował jej najdrobniejszy ruch. Zajęczała cicho, po czym skierowała kroki do wyrka. Tam położyła się na boku i zawyła z bólu.

Ten dźwięk zmroził Bakugo.

Chciał coś zrobić, Ale jego ciało odmówiło mu jakiegokolwiek posłuszeństwa. Poczuł zapach krwi.

Już się zaczęło?!

Chciał zdać się na instynkt, ale ten milczał!
Akurat teraz?!
Kiedy go najbardziej potrzebował?

Jego partnerka go potrzebuje!

Jęki się nasiliły.

Udało mu się zbliżyć, by polizać jej pyszczek. Sapnęła. Chciał ją polizać ponownie, tym razem po brzuszku jednak coś szarpnęło go za obrożę.

Zjeżył się i zawarczał.

Dlaczego ktoś ważył się odciągnąć go od jego partnerki?

Kirishima wrzucił go do kuchni po czym zamknął drzwi.

Jeszcze zdążył zobaczyć jak Mina kuca przy Izuku.

Bakugo krążył niespokojnie, czasem drapał drzwi. Chciał być przy Deku!

Nie wiedział ile już minęło.
Może 6 godzin może 12?

Wiedział, że długo. Tak strasznie długo!

W końcu drzwi się otworzyły. Nie potrafił opisać swojej ulgi.

Za nimi stał wyczerpany Kirishima. Przecież to nie on rodził!
Niby czemu był zmęczony?

Mężczyzna z miękkim uśmiechem poprowadził go do Izuku. Właśnie w tej chwli zobaczył najpiękniejszy widok w swoim życiu.

Deku leżała na boku wycieńczona liżąc małą czarną kuleczkę. Tuż obok niej leżała kolejna.
Również maleńka, jej pyszczek był bardzo podobny w umaszczeniu do jego.
I ostatnia wiercąca się kulka miała brązowe plamy na czarnym futerku.

Chciał je powąchać jednak ich jedynym zapachem była ślina Izuku.

Dopiero teraz dostrzegł siedzącą obok Minę. Jej fartuch był cały we krwi, ale w jej oczach było uwielbienie.

Też była zachwycona jego szczeniętami. To znaczy jego i Izuku.

Powoli zbliżył się do ostatniej kuleczki i polizał ją po małym łebku. Taki tyci!

Stworzonko pisnęło zaskoczone. Czuł na sobie czujny wzrok Kirishimy.

Zwrócił się w stronę Izuku, która sapała ze zmęczenia. Wykonała taką dobrą robotę.

Był z niej taki dumny.
Chciał, by o tym wiedziała.

Zaczął lizać ją po pyszczku tak, by zamknęła oczy. By odpoczęła.

Zasłużyła.

Następnie ułożył się z nosem między pierwszą, a drugą kulką i zamknął oczy wsłuchując się w miarowe dyszenie swojej rodziny.

Rodziny. On ma rodzinę. Małą idealną. Jego własną.

W tej chwili był najszczęśliwszą istotą na świecie.

KONIEC

A/N
To Już koniec! Wow trochę mi zeszło. Niestety nie każdy rozdział czytałam, aby wprowadzać korektę, więc przepraszam, jeśli wystąpiły gdzieś błędy.

Dziękuję wszystkim, którzy wytrwali te 16 rozdziałów!
Trzymajcie się

Małe łapki - duże serce. BkDk, puch, femdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz