Prologue

27 9 0
                                    

Powiadomienie o Eliminacjach spadło na mnie niczym grom z jasnego nieba. Owszem, wiedziała, że królewscy synowie niedawno osiągnęli wiek dojrzałości, ale w żaden sposób nie połączyłam tego z tak ważnym wydarzeniem. Niemniej jednak zawiadomienie było dla mnie dużym zaskoczeniem.

Tego popołudnia wracałam zmęczona i lekko przybita do domu po całym dniu pracy. Robota sprzątaczki potrafi nieźle dać w kość. Szczególnie kiedy jest się szesnastoletnią pracownicą w dość odkrywającym niektóre części ciała stroju pokojówki.

Denerwowała mnie ta reguła, ale na szczęście to było jedno z niewielu wymagań jakie postawili mi państwo Cratwright. Służba musi prezentować się jak najlepiej. Szczególnie ta, która wystawiona jest na widoku. Inną sprawą jednak było to, jak potraktował mnie tego dnia ich syn.

Westchnęłam ciężko i kopnęłam kamyk leżący na drodze. Państwo Cratwright mieli trójkę dzieci – Thomsena, Michela i Lenę. Rzadko ich widywałam. Sprzątałam najczęściej gdy żadnego z nich nie było w domu. Dziś jednak, nieszczęśliwie, natrafiłam na najstarszego z nich. Thomsen cały dzień łaził za mną niczym cień, zapewne myśląc, że tego nie widzę. Starałam się nie zwracać na niego uwagi, rzetelnie wykonując swoje obowiązki. Pod koniec dnia, kiedy wreszcie udało mu się złapać mój wzrok, przywołał mnie gestem. Cała się spięłam, ale posłusznie wykonałam rozkaz. W końcu taki był mój obowiązek. Sprzeciw groziłby wyrzuceniem z pracy, która była dla mnie cenniejsza niż życie.

Thom bez słowa wepchnął mnie do pokoju obok i zamknął drzwi. Przekręcił kluczyk znajdujący się w zamku i upuścił go na ziemię. Wbił we mnie natarczywy wzrok. Krew zaszumiała mi w uszach, a mój oddech przyspieszył bardziej niż bym chciała.

– Tylko spokojnie, mała – mruknął, podchodząc bliżej.

Dotknął mojej twarzy i założył mi za ucho pasemko włosów, które wysunęło się z mojego warkocza.

– Jeśli usłyszę choć jeden krzyk... - przesunął teraz palcem po moich ustach.

Zadrżałam. Wiedziałam co chce zrobić. Cholerna Dwójka. Myśli, że wszystko mu wolno.

Ze złością kopnęłam następny kamyk, wyładowując na nim swoją złość i upokorzenie. Byłam wdzięczna losowi, że akurat w tym momencie Michale zaczął dobijać się do drzwi, przerywając swojemu bratu w rozpinaniu mojego fartuszka. Wiedziałam jednak, że Thom nie odpuści. Dwójki tak łatwo się nie poddają.

Odetchnęłam głęboko, gdy stanęłam przed drzwiami domu. Przywołałam na twarz uśmiech, żeby nie dokładać mojej rodzinie dodatkowych i niepotrzebnych zmartwień. Przecież nic się nie stało, prawda? To nic, że gdyby to wszystko poszło krok dalej, gdyby Mich przyszedł za późno, gdyby doszło do tego, czego tak bardzo się bałam, mogłabym zostać odcięta od rodziny, zniesławiona i zrzucona do Ósemek.

Nacisnęłam klamkę i z radością powitałam ten wesoły harmider, zwany moją rodziną.

~~~

Prolog wrzucony!

Jak wam się podobało?

Co sądzicie o bohaterach, którzy do tej pory się pojawili?

Nwm czy lepiej byłoby wrzucić prolog czy cały rozdział, ale ze względu na to, iż wiem, ze czekacie to dodaję prolog. Mam nadzieję, że się wam podobał, mimo, że jest taki krótki.

Czekam na wasze opinie<3

~ Airy


RywalkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz