Rozdział 4

23 4 2
                                        

Już pierwszego dnia po rozesłaniu listów pałac aż huczał od pracy. Pozostało niewiele czasu do popołudnia, podczas którego zawitają w nim kandydatki.

Zamkowa poczta wypełniona była po brzegi formularzami i zdjęciami. Pokojówki i sprzątaczki uwijały się gdzie tylko się dało, by wszystko przygotować. Projektanci natychmiast przystąpili do opracowania wstępnych krojów sukni i komnat kandydatek. Kucharki i kucharze nie przestawali wymyślać nowych zestawień potraw na posiłki. Gwardziści dopinali ochronę pałacu na ostatni guzik. Wszystko musiało być idealnie.

Sama królewska para była nie mniej zaangażowana. Byli wszędzie i nadzorowali każde nawet najmniejsze zajęcie. Ich potomkowie natomiast z chłodną, wręcz ordynarną ignorancją olewali wszystko co było związane z Eliminacjami. Ethan pracował jak szalony przy wszystkim co tylko mu się z tym nie kojarzyło. Kreślił plany bitew, które nigdy nie miałyby być wykorzystane, obliczał potrzebną liczbę wojska do zaatakowania wroga, co również nikomu nie było potrzebne. Większość pracy jaką kiedykolwiek wykonał szła do szuflady. Więcej uwagi zwracano zawsze na poczynania Graysona. Których jednak w ostatnim czasie brakowało.

Drugi z potomków uznał, że w ramach buntu wyrzeknie się wszelkiej pracy i pomocy ojcu w panowaniu dopóki ten cyrk związany z Eliminacjami się nie skończy. Włóczył się po pałacowych ogrodach, kilka razy wyjechał do znajomych książąt na ich bale, ale poza tym nie zrobił nic ciekawego by wspomóc komuś w tak wielkim wydarzeniu.

Główna dowodząca pokojówek od razu zabrała się za przydział podwładnych jej kobiet do odpowiednich kandydatek. Każda z dziewczyn potrzebowała ich co najmniej trzech. W pałacu na szczęście pokojówek nie brakowało toteż ich podział nie był zbyt trudny.

– Ciekawe jaka kandydatka się nam dostanie, prawda? – zapytała Colette podczas ich przerwy obiadowej. – Mam nadzieję, że uda się nam znaleźć wspólny język.

– Raczej nie licz na to – powiedziała Yulie, wyjmując kanapkę z torby. – Wszystkie przyjadą tu okropnie rozpuszczone. To będzie koszmar.

– Nie przesadzaj – rzuciła Lisa. – Myślę, że nie będzie tak źle. Przynajmniej to trochę odmieni naszą nudną rzeczywistość.

Kobiety zamilkły na kilka minut, chcąc wykorzystać przerwę, aby zjeść.

– Moim zdaniem wszystko się ułoży – odezwała się Delilah, zakładając za ucho kosmyk swoich ciemnych włosów. – Czuję, że kandydatki tych Eliminacji będą naprawdę miłe.

– Czego nie można powiedzieć o niektórych tu obecnych – ciemnoskóra Sahar rzuciła znaczące spojrzenie w środę siedzącej po drugiej stronie Seleny.

Jasnowłosa uśmiechnęła się kpiąco do dziewczyny i przesłodzonym głosikiem zwróciła się w jej stronę.

– Może jestem miłą tylko dla wybranych ludzi – wyznała. – I może tu do nich nie należysz, co?

Sahar przezornie nie odpowiedziała na jej pytanie tylko wróciła do jedzenia.

– Zaufajmy losowi, a wszystko będzie dobrze – odezwała się jedną z najstarszych pokojówek w pałacu.

Honora liczyła sobie już ponad czterdzieści lat, a mimo to w dalszym ciągu nie chciała zwolnić się że służby na zamku. Pracowała w nim natomiast zbyt długo, by para królewska mogła ją wyrzucić. W końcu była jedną z opiekunek ich synów.

Ich rozmowę przerwał odgłos otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wkroczyła przełożona pokojówek wraz z długą listą w dłoniach.

– Wasz przydział – wyjaśniła, wręczając kartkę najstarszej z kobiet. – Zapoznajcie się z nim, a potem wracajcie do pracy.

RywalkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz