Rozdział 9 Lot

631 19 6
                                    

Hej wszystkim! Oto kolejny rozdział nie będę już dawać tych ciekawostek wyciągniętych z d..y tylko będę dawać zdjęcia atrakcji na których byli Hailie i Tony no i co na tych atrakcjach robili jeśli coś faktycznie się na nich działo. Zapraszam do czytania.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hailie
-To gdzie lecimy?- zapytałam.
-Nie wiem.
-Może do Hollywood?- podsunęłam nie śmiało pomysł.
-Hmm...może być.- chwilę się zastanowił ale ostatecznie się zgodził.

Po tym jak kupiliśmy bilet na lot, który mieliśmy za 3 godziny postanowiliśmy usiąść na krzesłach jakie tam były (jak w jakimś poprzednim rozdziale wspominałam nigdy samolotem nie leciałam i co za tym idzie nie wiem jak to wszystko wygląda na lotnisku/autorka) ja zaczęłam czytać jakąś książkę, która wzięłam z domu i tak mnie zaciekawiła, że nawet nie zarejestrowałam momentu, w którym mieliśmy wchodzić na pokład samolotu.

-Hailie.- powiedział Tony.- wchodzimy.
-Co?- spojrzałam na wyświetlacz telefonu 22:50, za 10 minut mamy lot- A tak. Dobra to idziemy. (hehe moje rozgarnięcie o 8 rano w szkole/autorka)

Gdy już byliśmy na pokładzie ja ponownie zabrałam się za czytanie książki jednak przez to, że byłam trochę zmęczona już tym uciekaniem po prostu usnęłam. Obudził mnie Tony

-Hailie wstawaj zaraz lądujemy.
-He?

Przecież nie dawno zasnęłam a już lądujemy?- pomyślałam i spojrzałam na zegarek 11:40- ocho czyli chyba nie byłam zmęczona tylko trochę.- znów pomyślałam.

-Ehh...- westchnęłam- już idę.

Gdy wyszliśmy z samolotu pojechaliśmy do najdroższego i najbardziej ekskluzywnego hotelu (no kto by się spodziewał🙄/autorka) w jednej z dzielnic Los Angeles: Hollywood.

Po ostatnim incydencie postanowiliśmy nie wypakowywać się aby wyrazie czego szybko uciec. Mieliśmy przy sobie tylko najważniejsze rzeczy każdy z nas miał tylko plecak, więc ucieczka byłaby łatwa. Poszliśmy do pokoju aby trochę odpocząć.

-Ehhh...- westchnęłam głośno- gdzie będziemy szli zwiedzać najpierw?- zapytałam.
-Nie wiem.- odpowiedział Tony- gdzie tylko będziesz chciała.- dodał po chwili zastanowienia- jednak nie możemy za bardzo nigdzie chodzić. Vince ma ludzi w całych Stanach.
-Okej.- mruknęłam. Nie byłam z tego zadowolona co Tony widoczne zauważył bo powiedział
-Ej ale nie bądź smutna wystarczy że zmienimy sobie trochę wygląd.

Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

-Przefarbujemy włosy, dodamy do tego jakieś kolczyki czy coś i kupimy nowe ubrania i nikt nas nie pozna.- wytłumaczył mi. Wow. Tony czasem jednak używa mózgu. Oczywiście nie powiedziałam tego na głos, ponieważ nie chciałam kłótni, gdy tak dobrze się dogadujemy. Chciałabym aby tak było zawsze. Jednak to Tony. On stosunek do mnie zmienia szybciej niż dziewczyny. No prawie. Moje rozmyślanie przerwał Tony
-Halooo. Ziemia do Hailie.
-Co? A tak coś mówiłeś?
-Coś się dzieje? Ostatnio jesteś trochę rozkojarzona.
-Nie. Wszystko w porządku.- nie nic nie było w porządku. Strasznie tęsknię za Willem mimo, że wcześniej był moim ulubionym bratem. Jednak patrząc na ostatnie wydarzenia ma chyba konkurencję.
-Hailie!- krzyknął. Sądząc po jego zdenerwowaniu kolejny już raz krzyczał moje imię.- Po raz czwarty mówię twoje imię. Co się dzieje.- powiedział już spokojnie jednak z wyraźnym zmartwieniem w głosie i troska w oczach.
-Ni- przerwał mi Tony.
-Hailie podczas naszej ucieczki to ja się tobą zajmuje chce wiedzieć co się dzieje.
-Po prostu... tęsknię za Willem.- powiedziałam z zawachaniem i samotna łza spłynęła mi po policzku.
-Ej ale nie płacz przecież wiesz co on ci zrobił.
-Ehh tak wiem ale jeszcze jest moim ulubionym bratem.

Tony patrzył na mnie że zdziwieniem na twarzy. Początkowo nie wiedziałam o co chodzi do czasu aż nie przemówił

-Jeszcze?
-Cholera powiedziałam to na głos?- myślałam że to pomyślałam jednak moje nadzieję okazały się płonne.
-Tak Hailie powiedziałaś to na głos i słownictwo.- przewróciłam tylko oczami.
-Bawisz się w Vinc'a?
-O nie.
-Co?!- przestraszyłam się że coś się stało.
-Starzeje się.- powiedział popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy przez kilka sekund (nie, nie będzie kazirodztwa/autorka) i oboje wybuchnęliśmy śmiechem i położyliśmy się oboje na moim łóżku, i się przytuliliśmy (nie tu też kazirodztwo nie będzie/autorka) ostatni raz spojrzałam na zegarek była 17:00 trochę się zagadaliśmy. Byłam wyczerpana tym dniem i szybko usnęłam. Tak nam minął cały dzień.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Hejo jak wam życie mija, ciężko jest w w pierwszym miesiącu szkoły po wakacjach?

Miłego dnia/nocy

Rodzina Monet UcieczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz