Przeczytajcie info na dole (możecie po przeczytaniu rozdziału). ❗WAŻNE❗
••••
Tony
Gdy doszliśmy do biblioteki Vince zaczął:-Gdzie byliście przez ten cały czas?- powiedział to tak chłodno że aż mnie dreszcz przeszedł. Zresztą gdy spojrzałem na Hailie to chyba nie tylko mnie. Spojrzałem na Hailie, ona też na mnie spojrzała i patrzyliśmy na siebie.
Gdy Vince nie doczekał się odpowiedzi powiedział już trochę ostrzej ale wciąż spokojnie i lodowato:
-Słucham. Może coś powiecie?- w końcu mając dość tej ciszy powiedziałem:
-A wiesz Vince...tu i tam.- po czym zaśmiałem się nerwowo.
-Może trochę jaśniej?- powiedział Vince tym samym tonem co wcześniej.
-Noo...-zaczęła Hailie-tak jak powiedział Tony.- dokończyła, a Vince spojrzał na nią lekko unosząc prawą brew. Gdyby nie nasza sytuacja w jakiej się znaleźliśmy powiedziałbym nawet, że wyglądał trochę zabawnie ale w tej chwili kompletnie mnie to nie bawiło.
Hailie chyba mając dość ciszy i przeszywającego ją na wylot zimnego wzroku Vincenta postanowiła się odezwać i uzupełnić swoją wcześniejszą wypowiedź.
-Trochę w Anglii...- powiedziała nie pewnie zerkając to na mnie to na Vinca, który ponaglił ją wzrokiem, aby mówiła dalej, chyba domyślając się, że to nie wszystko co chciała albo raczej miała powiedzieć.- I w Los Angeles. Dokładniej Hollywood.
-Co tam robiliście?- zapytał tak samo chłodno i spokojnie. No ja pierdole ja i pewnie też Hailie zaraz tu wybuchniemy z nadmiaru emocji, a on se prowadzi normalno-formalną rozmowę jak na jakimś spotkaniu. Czy to są jakieś kurwa żarty?!
-Słucham.- powiedział Vince, a ja dopiero teraz zrozumiałem, że wszyscy na mnie patrzą. Czyli Hailie i Vince bo tylko my jesteśmy w tym pomieszczeniu.
Super. Lepiej być nie mogło. Wyczujcie ten sarkazm.
-Ale co?-powiedziałem głupio, no bo przecież słyszałem pytanie. Patrzyłem chwilę na Hailie, a później spojrzałem na rzadki okaz wkurzonego Vinca.
No serio?! Akurat gdy nie mam aparatu, by zdjęcie zrobić?! Pewnie już go takiego nie zobaczę. No trudno.
-Co tam robiliście?- powiedział już nie spokojnym tonem jak wcześniej tylko wkurzonym, powoli akcentując każde słowo. Więc postanowiłem odezwać się pierwszy bo z naszej dwójki to ja przy nim miałem większą odwagę.
-W Anglii byliśmy najpierw na grobie mamy i babci Hailie, a później trochę pozwiedzaliśmy Londyn, później nas namierzyliście, więc postanowiliśmy polecieć do Los Angeles dokładniej do Hollywood, jak Hailie to wcześniej powiedziała trochę tam podchodziliśmy po mieście zrobiliśmy zakupy i kupiliśmy również hennę i zrobiłem nią Hailie tatuaż na próbę, potem nas znaleźliście polecieliśmy do domu, poszliśmy z tobą do biblioteki i tak doszliśmy do tego momentu iii to chyba tyle- opowiedziałem po krótce te wszystkie dni. Trochę się plątałem i było dużo powtórzeń ale to nieważne. Mam tylko nadzieję że wciąż brzmiałem pewnie. Vince się chwilę zastanawiał nad tym co powiedziałem, chyba chcąc znaleźć jakieś nieścisłości ale widocznie nic takiego nie znalazł bo po chwili przemówił.
-Wiecie, że będę musiał dać wam karę?- powiedział, już nie będąc takim zdenerwowanym jak przed chwilą.
-Dlaczego?- spytała się Hailie
-Jeszcze się pytasz Hailie?- powiedział spokojnie Vince.- naraziliście swoje życie. Co by było gdybyśmy was nie znaleźli?- zapytał a ja niewiele myśląc odparłem.
-Pewnie dalej zwiedzali byśmy świat i nie bylibyśmy tutaj.
Vince chwilę nam się przyglądał, a po chwili odparł.
-Hailie, Tony przynoście mi wasze telefony i laptopy. A ty Tony- teraz zwrócił się bezpośrednio do mnie- kluczyki do auta i motoru.
-Co?!-wykrzyknęliśmy oboje z Hailie.
-Nie krzyczcie tak- powiedział spokojnie- i słyszeliście. A teraz uważam rozmowę za zakończoną sądzę że te rzeczy które wymieniłem znajdą się tu do wieczora, najlepiej zaraz.
Gdy skończył swój wywód razem z Hailie poszliśmy po to co po wiedział Vince:telefony, laptopy, a ja jeszcze po kluczyki i od auta i motoru.
Gdy zanieśliśmy te rzeczy do biblioteki oboje udaliśmy się w swoje strony. Czytaj do swoich pokoi. Na całe szczęście nie spotykając po drodze nikogo z rodzeństwa. Jedyny plus dzisiejszego dnia.
••••
Hej wszystkim wiem że nie było rozdziału (zerka w kalendarz) ponad trzy miesiące. Nie miałam za bardzo weny i chęci do pisania. Szczerze mówiąc nie wiem czy kontynuować ta opowieść. Nie mam za bardzo pomysłów. Mogłabym zrobić tak aby uciekli znowu ale nie widzę w tym sensu. Zastanawiała się aby zrobić tą książkę o problemach i Hailie i Ton'ego, np. samookaleczenie, depresja, zaburzenia odżywiania itp. i tylko oni o tym by wiedzieli.Co wy na to? (Skomentujcie co sądzicie o tym pomyśle)
CZYTASZ
Rodzina Monet Ucieczka
Novela JuvenilHailie i Tony postanawiają uciec z domu przez coraz gorsze relacje z rodzeństwem. Jak potoczy się ich relacja polepszy się czy wręcz przeciwnie? Czy rodzeństwo ich znajdzie jak tak to w jakich okolicznościach? Tego dowiesz się czytając tę książkę. ⚠...