11 || Pora się otworzyć?

55 10 2
                                    

Obudziła się sama nie wiedziała po jakim czasie, ale nie słyszała już żadnego hałasu wokół siebie, dodatkowo jej ręce już były wolne od kajdanek. Jej oddech był w miarę spokojny, kiedy otwierała oczy i podnosiła się powoli na przedramionach. Przez pierwszych kilka chwil jej wzrok był jeszcze rozmazany, a słuch nie najostrzejszy, ale dość szybko doszła do siebie.

Podniosła się do klęczek i zaczęła rozglądać. Szybko zorientowała się, że musi siedzieć w imperialnej celi. Wciąż pamiętała to co usłyszała, gdy jej porywacze się z kimś bili... Kto wygrał? Ci, których wysłał sam Imperator czy ten tajemniczy ktoś inny...?

I czy w ogóle chce wiedzieć kim jest ta inna osoba?

— No proszę. Ostatecznie wszyscy kończymy tutaj, czyż nie?

Podniosła wzrok i zobaczyła kobietę, której nawet nie kojarzyła. Podniosła się z klęczek, trzymając za bok.
Mam nadzieję, że nie złamali mi żebra tamtym kopniakiem.

— Pierwszy raz cię widzę. — mruknęła w odpowiedzi, z trudem się prostując. Czuła się okropnie, ale nie zamierzała dać tego po sobie poznać i dawać komukolwiek satysfakcji z jej stanu.

— A ja ciebie już spotkałam. — ciemnoskóra kobieta podeszła bliżej do laserowej ściany, która je oddzielała. Z tej odległości Yllienne mogła z całą pewnością stwierdzić, że to jakaś kolejna Inkwizytorka. Tylko co do niej ma Inkwizytorka, skoro jeszcze nigdy jej nie widziała? — W świątyni, na Coruscant.

— Dalej nic mi to nie mówi. — odburknęła. Chciałaby się położyć na tej metalowej podłodze, zamknąć oczy i odpocząć, po prostu. Nie myśleć o tym jak uciec, gdzie jest jej miecz, gdzie ona sama jest i gdzie powinna się udać.

— To ciebie uratował mistrz Windu. Podczas gdy całą resztę zostawił na śmierć z ręki klonów lub Vadera.

Dopiero po tych słowach - przesączonych jadem, tak nawiasem mówiąc - Yllie domyśliła się, kim jest ta kobieta. Oczywiście nie z imienia, ale przynajmniej połączyła niektóre fakty...

— Byłaś młodzikiem podczas czystki... — powiedziała cicho. — Ale musisz być naprawdę pierdolnięta jeśli myślisz, że to moja wina, że mistrz Windu was zostawił.

Może to nie było najinteligentniejsze, żeby odzywać się w ten sposób, będąc zamkniętą w jakimś więzieniu, ale... Co zrobić, kiedy charakter wygrywa nad rozumem?

— Czemu ty? — gdy kobieta to mówiła, Yllienne czuła na sobie jej zimny, ale jednocześnie pełen nienawiści wzrok. Ona naprawdę jej nienawidziła, jakby mogła, to już teraz przebiłaby ją mieczem na wylot. — Czemu ty, a nie ktokolwiek inny?

Cóż... Yllie domyślała się odpowiedzi na to pytanie, ale nie zamierzała jej wypowiedzieć. Więc milczała, czekając na jakiś kolejny krok ze strony ze strony tej kobiety.
Ta widocznie chciała coś jeszcze powiedzieć, ale spojrzała w bok i nagle jej wyraz twarzy całkowicie się zmienił. Pochyliła głowę i odeszła w przeciwną stronę w całkowitej ciszy.

Yllie zmarszczyła brwi i odsunęła się trochę od laserowej ściany, znowu się pochylając i trzymając za bok. Kurwa, chyba jednak coś mi złamali.

Po chwili zrozumiała czemu ta kobieta sobie poszła. Przed jej celą stanął Darth Vader, od razu powodując u dziewczyny przyspieszone bicie serca. Cofnęła się jeszcze bardziej, opierając się plecami o ścianę i ani na chwilę nie spuściła z niego wzroku.

Ten potwór ma być moim ojcem?
Może nie zawsze był potworem?

Próbowała sobie jakoś wytłumaczyć jak do tego doszło, że jej matka zakochała się... W kimś, kto potrafił być takim potworem.
Przez to że wiedziała, że jest z nim w pewien sposób ściśle związana próbowała... Znaleźć jakieś usprawiedliwienie. Próbowała zrozumieć.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Change of Fate || Star Wars {1}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz