Rozdział 1

9 2 0
                                    

Alex

Wiecie co jest głupie w życiu? Myśl o tym że po tylu latach nauki z debilami i nauczycielami , którzy nienawidzą swojej pracy. Zgadzamy się na powtórkę z zabawy idąc na studia. I tak właśnie ja jestem tym jednym z debili , który stwierdził że to super pomysł pomęczyć się jeszcze trzy lata.  Jakby zastanawiam się co jest ze mną nie tak. A no  kurwa wszystko. 

Nie dosyć że pogoda jest z dupy wyjęta to wyglądam jak zmokły pies. Ten dzień zapowiada się wręcz najlepiej.  No cóż, nie ma co przedłużać pora rozpocząć odsiadkę . Tylko problem jest taki, że nawet nie wiem gdzie mam iść.  Mogłem przyjechać aby choć trochę ogarnąć gdzie co jest , ale po co Alex przecież wie lepiej i wolał siedzieć na dupie i nic nie robić. Nadal nie wiem jakim cudem zdałem maturę.  Dobra do jakiej ja sali muszę iść?  Sala 105 raczej znajdę. Byłem tak zapatrzony w telefon, że uderzyłem w kogoś i upadłem z impetem na podłogę . Niestety dla tego to na mnie wpadł, nie jest to szczęśliwy dzień . Przynajmniej nie tylko ja będę mieć chujowy dzień.

- Kurwa patrz jak łazisz !- podniosłem głowę na debila, co łazić nie umie. Nie wiem czy serio upadek był na tyle mocny czy jak , ale typ wyglądał jak Harry Potter .  

 -Przepraszam!- powiedział spanikowany i podał i rękę aby pomóc mi wstać.

Otrąciłem ją , wstając i posyłając chłopakowi mordercze spojrzenie .  Przepraszam? W dupie mam tego typa przeprosiny . Uderzyłem w niego z całej siły barkiem aż odbił się od ściany a sam poszedłem dalej szukać sali. Chłopak coś mamrotał pod nosem ale byłem zbyt daleko aby zrozumieć.  Po 20 minutach trafiłem do swojej sali. Jak na dzisiaj jedno osiągnięcie . Wykładowca oczywiście nie szczędził komentarzy na temat, że niektórym z nas przydała by się mapa aby punktualnie trafić na zajęcia. Ciekawe, jak długo wymyślał ten tekst zanim go ogłosił na forum?  Na moje szczęcie wykład skończył się dosyć szybko. 

Stałem na korytarzu czekając na kolejne zajęcia . No w ciul doczekać się nie mogę. Nagle poczułem jak ktoś z całej siły na mnie skoczył owijając się jak mała małpa. 

- HEJ PITBULKU!- wrzasnął mi do ucha uradowany chłopak.

- Diego mógłbyś nie napastować mnie w miejscu publicznym? - zapytałem ze śmiechem odsuwając się od chłopaka.

Diego był jedną z takich osób , które tolerowałem w swoim towarzystwie.  Jego wygląd i charakter można opisać jednym słowem: ,, DZIECKO''. I serio nie  przesadzam. Jego szafa wygląda jakby jednorożec puścił pawia . Potrafi strzelić focha jak dziecko , któremu rodzic nie chciał  kupić nowej zabawki. A raz się właśnie na to nie odzywał do mnie przez tydzień, bo stwierdziłem, że po to ma chłopa aby on jego zachcianki spełniał a nie ja.

- Wiesz, że wyglądasz jakbyś uciekł z jakieś krainy kiczu  ?- patrzyłem na niego i serio zastanawiałem  się co poszło nie tak .   

Diego miał na sobie o wiele za duży błękitny sweter , różowe jasne spodnie i tego samego koloru tenisówki. Jednak kropką nad "i" był plecak w kształcie króliczka , którego mocno trzymał w rękach .

- Jesteś po prostu  zazdrosny, że ja mam gust nie jak ty.-stwierdził pokazując i język.

I proszę mi powiedzieć jak ja mam brać go na serio? To jest ta z rzeczy która jest niewykonalna . Co najlepsze ten teletubiś jest na drugim roku medycyny . Nie wiem, czy na jego widok w szpitalu nie chciał by sam sobie pomóc.

- Jasne zawsze marzyłem o takim wyglądzie- powiedziałem siadając na podłodze. - Już mam dosyć tego dnia.

- Twoja pozytywna energia jest tak wielka, że trudno nie oślepnąć w jej blasku- usiadł obok mnie- A więc, co Panu wiecznie nie pasuje się stało?

Słodki NerdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz