ℛℴ𝓏𝒹𝓏𝒾𝒶𝓁 1

121 7 1
                                    

Bellatrix spędza właśnie kolekny dzień w azkabanie. Jej wygląd bardzo się zmienił zęby popękały, oczy zapadły się, skóra zbladła jeszcze bardziej, dodatkowo bella bardzo schudła, szata azkabanowa wisała na niej jak jakiś worek, żebra wyglądały jakby miały przebić się przez skórę, a skóra była tak cienka że w niektórych miejscach powstawały małe ranki po kościach, które próbowały przebić się przez zbyt cienką skórę. Mimo tego co azkaban z nią zrobił dalej była najwierniekszą popleczniczką czarnego pana. Każdego dnia żyła nadzieją że jej ukochany pan w końcu powróci i uwolni ją z tego okropnego miejsca. Po pewnym czasie bellatrix zauważyla że mroczny znak na jej ręku zaczyna piec coraz mocniej.......

________________________________
Tymczasem w Malfoy manor:
Gabinet samego czarnego pana:
Voldemort siedział przy biurku  zastanawiając się jak wydostać swoje sługi z askabanu. W pewnym momęcie przyłapał się na tym że myśli o tym jak bardzo chciałby zobaczy już Bellatrix, zobaczyć jak torturuje i zabija ze spokojem w oczach i uśmiechem na pięknej twarzy. Mężczyzna zorientował się, że zaczęło zależeć mu na kobiecie, nie uważał jej już tylko za narzędzie, myślał o tym jak się czuje i ile keszcze wytrzyma w azkabanie. Zdecydował w końcu że, musi jak najszybciej wydostać kobietę i przy okazji innych zwolenników (w tym jej męża) z tego obskórnego miejsca. Wydawało się to łatwiejsze a jednak, wyciągnięcie 10 ludzi z najbardziej strzeżonego więzienia na świecie wcale nie jest takie proste. Sprawe utrudnia fakt że ministerstwo magi jeszcze nie wie o powrocie do żywych czarnego pana i aby to wykorzystać Voldemort musi działać w ukryciu przez jeszcze długi czas. Jakiś czas później w jego głowie powstał pomysł. Trochę szalony i dość trudny w realizacji, jednak może okazać się jedynym sposobem wyciągnięcia śmierciożerców z azkabanu.

Plan polega na orzekonaniu kilku dementorów na swoją stronę. Następnie trzeba wyburzyć ścianę przy której znajdują się cele śmierciożerców. Ta część planu była prosta. Tylko jak pomóc 10 osobą dostać się do Malfoy manor? Wziąść ze sobą kilka osób które pomogą więźnią wrócić do rezydencji w tym czasie samemu wziąść Bellę i przenieść się z nią w bezpieczne miejsce w ukryciu. Po co?
Żeby powiedzieć jej co czuję.
A jeśli ona nie odwzajemni uczucia?
To chyba nie możliwe, wszyscy od dawna wiedzą jak bardzo zakochana w czarnym panu jest Bellatrix, jak bardzo chce być blisko niego jak bardzo stara się mu pomóc.
A jak on traktował ją przez ostatnie lata?
Okropnie, wylorzystywał ją jako swoje narzędzie, wysyłał na niebezpieczne misje.
A ona?
Ona zawsze była najwierniejsza, uwielbiała z nim rozmawiać, mimo iż te rozmowy polegały na tym że krzyczał na nią, obrażał ją, wyzywał ją, a ona po wszystkim wychodziła spokojnie z jego gabinetu z kamienną twarzą.
Ale było coś czego Tom nie zauważał.
To były łzy,
Łzy które gęsto spływały jej po twarzy po każdej "rozmowie". Łzy odkrywając jej ludzkie oblicze. Obilczę, którego nikt nie widział. Nie pozwalała sobie na płacz, nie przy ludziach, za to w swojej komnacie często płakała godzinami....






================================
Od autorki

 sory za wszystkie błędy stylistyczne mam nadzieje że kolejny rozdział powstanie do końca tygodnia

Crucio! |bellatrix x voldemort| bellamort | voldetrix |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz