Była godzina 16. Właśnie szłam pod podany adres. Spóźniłam się jak zawsze. 10 minut później dzwoniłam dzwonkiem do dużego, wysokiego i białego domu. Dookoła niego rosły wysokie, zielone drzewa i krzewy.
Po chwili Jake otworzył mi drzwi. Miał na sobie luźne szare dresy i czarną bluzę z kapturem. Był to niecodzienny widok. Zazwyczaj widziałam go w koszuli i obcisłych jeansach. No cóż cuda jak ,kurwa widać się zdarzają. Popatrzcie na mnie czysty przypadek. Ale trzeba życ dalej.
- Siema. - powiedziałam z złośliwym uśmieszkiem.
- Cześć. - odpowiedział chłopak. Weszłam do środka. - Chcesz coś do picia?
- Masz piwo? - zapytałam.
- Nie przecież mamy tylko 16 lat.
- Eistain mówił że czas jest względny. - zakpiłam z niego
- Dobra nie ważne. Choć zaczęliśmy już ten projekt.
- Siema. - rzuciłam do reszty.
Dom Jake'a był ogromny. Chyba nigdy nie zarobiłabym tyle pieniędzy aby takowy kupić. Meble były modernistyczne i jasne, W salonie znajdował się duży, czarny telewizor. Neil i Nicole siedzieli przy długim, prostokątnym i drewnianym stole, kłócąc się o jakąś głupotę. Czasem wydaje mi się, że ludzie w zależności od miejsca zmieniają charakter. Może tak jest...... Ale na pewno ja do nich nie należę.
- Ooooo..... Mily. Cześć- przywitał się Neil.
- No słuchaj mnie ty kurduplu! - krzyknęła blondynka. - Hej Mily.
- Co już zrobiliście? - zapytałam.- Bo ja niekoniecznie chcę to robić. Szczególnie z wami. Więc?
- Projekt tego zadania. I o czym będzie. - głośno i radośnie odpowiedział mi klasowy kujon.
- To ja się nie mieszam w to. Ogarnijcie to bo ja za godzinkę idę na imprezę.
- No chyba przeginasz. - rzekł z strachem w oczach. Ale jednak się postawił.- przecież ty jutro w szkole żyć nie będziesz!
- Powiem Ci tak ,, A little party never hurts nobody'' - powiedziałam ze złośliwym uśmieszkiem.
Neil i Nicole byli tak zszokowani że przestali się kłócić, a Jake był trochę zażenowany, ale też z troskliwym spojrzeniem prosił mnie abym tam nie szła. PO CHUJ. Sama umiem o siebie zadbać. Nauczyłam się tego bardzo dawno bo już w drugiej klasie podstawówki. Ciekawa byłam czy się zakochał skurwysyn. Mam nadzieję że nie, bo należał mu się ktoś dużo lepszy ode mnie.
Godzinę później właściciel domu stwierdził, że muszę coś zrobić w tym projekcie. Napisałam tam dwa zdania po czym postanowiłam wyjść z budynku. Wzięłam bluzę z krzesła. A z jej kieszeni wypadło 5g prochów w siateczce.
- Kurwa.- wszyscy je widzieli pomimo, że od razu z powrotem schowałam opakowanie. - Ja idę. Nara.
- Ty to bierzesz Mily?- po chwili spytał Jake.
- Nie twoja sprawa kretynie.- Wyszłam i trzasnęłam drzwiami.
Kilka minut później zadzwoniłam do Harrego, aby o mnie podjechał. Mieliśmy razem iść na melanż. Odebrał ode mnie i powiedział, że za chwilę będzie. W czasie czekania, postanowiłam wysypać z woreczka biały proszek i go wziąć. Kiedy mój przyjaciel wyłonił się zza, schowałam narkotyki i podeszłam do auta. Wsiadłam do środka.
CZYTASZ
How It Goes Like This
Teen FictionKsiążka o niesamowitej przygodzie Mili i Jake'a. Ich życia zmieniają się o 180 stopni. A to wszystko przez.....