ROZDZIAŁ 5

16 2 3
                                    

                     Dziś po tym wszystkim co wydarzyło się na imprezie, nie wracam już sama do domu. To jest dzień, o którym marzyłam od lat. Harry...... pięć liter a tak cieszą. Dziś moje życie stało się piękniejsze bo...... kurwa pierdole jak PIS. To ogólnie jesteśmy razem, jutro mamy mecz a nie umiem grać.... pół dnia zamiast trenować siedziałam w chujowej szkole, po raz dziesiąty na biologii omawiając jebaną fotosyntezę. 

                      Od razu po lekcjach podeszłam pod salę chemiczną, gdyż MÓJ CHŁOPAK kończył właśnie chemię. Czekałam dobre dziesięć minut, aż wreszcie wkurwiona otworzyłam drzwi.  Ujrzałam tam wysokiego, przystojnego koszykarza, i......  Jake'a. Szkolnego kujona. Typowy. Okrągłe czarne okulary.... niczym kurwa Harry Potter po roku w Rosji. Dobra to nie było śmieszne. Wracając miał na sobie białą, czystą i niepogniecioną koszulę. W sumie w połowie. Bo Harry trzymał go za kołnierzyk i..... już chciał go jebnąć, ale zobaczył mnie.

                       - Co ty odpierdalasz Harry?!- krzyknęłam z bezsilnością. - Co robisz?! Harry! Co z Tobą?!

                       -Mil? To nie tak...- nie dokończył bo mu przerwałam. 

                       - To jak?! - zaczęłam płakać. Koszykarz puścił Jake'a, a ja zaczęłam po prostu płakać. Zapytałam kujona.- Wszystko dobrze ?

                       - Milly... Słonko możemy pogadać proszę? - Widać, że było mu w chuj głupio. 

                       - Tak. Ale wkurwiłeś mnie wiesz? Więc radzę szybko i konkretnie, bo jak nie to ja Ci jebnę. Chyba, że przypadkiem ktoś wejdzie do sali! - niemal na jednym wdechu powiedziałam.- Więc radzę Ci uważać wielki, słynny koszykarzu, który myśli, że wszystko mu wolno.

 Zatkało ich. I co kurwa Harry 1:0 dla mnie. Frajer. Ja pierdole chyba jednak nie jestem gotowa na związek. Jake'a to w ogóle wysłało do innego wymiaru chyba. Nienawidziłam go. No.... ale Harrego teraz jeszcze bardziej.

                         - To gadaj co chcesz.

                         - Jake. Możemy pogadać sami...?

                         - Tak jasne. Sorry, że Cię pierwszy walnąłem.

                          - Czekaj czy ja dobrze usłyszałam..?! TY JAKE PIERWSZY WALNĄŁEŚ?!

                         - Ummm... Tak.- Podeszłam do niego. Spojrzałam na niego wściekłym spojrzeniem. Wyciągnęłam z kieszeni rękę. Złożyłam w pięść. iii...... teraz to ja jebłam pierwsza. Wkurwił się. Zdecydowanie. Nie znałam go od tej strony. Wziął zamach i walnął mnie w brzuch, zanim Harry zareagował.

                             - Zabiję Cię cholerny, jebany chuju!- rzucił się na niego z taką agresywnością, że obaj upadli na ziemię.

                             - Harry! Boli.... - W jednej chwili wstał zostawił kpiąco śmiejącego się chłopaka i podszedł do mnie.

                             - Cholera Milly.....! Gdzie Cię boli?- pokazałam mu miejsce gdzie zaczyna się brzuch. Czułam, że zemdleję. - Choć słonko.

                              - Przepraszam Har...... - iii zemdlałam.

                          Obudziłam się w szpitalu. Obok mojego zbawiciela. 

How It Goes Like ThisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz