4

22 0 0
                                    

Lilly najwidoczniej nie wytrzymała presji trzymania tego w tajemnicy. Teraz każdy siedzący przy stole stał się blady jak ściana. Carrie spuściła głowę, przecież wiedziała już o tym wcześniej. Hannah przez chwilę nawet wyglądała jakby miała zemdleć. 

- O Cholera - skomentował Dan. 

Hannah po tych słowach po prostu wstała i wyszła z baru Aurora. Lilly zrobiła to samo. Zapewne, żeby siostra nie chodziła sama po nocy. 

- Wiedziałaś o tym? - Thomas zmarszczył brwi, widać, że emocje mocną nim targają. 

- Wiedziałam - powiedziała Carrie spokojnym głosem - Lilly sama poprosiła mnie, żebym nikomu nie mówiła. Hannah dawniej darzyła Jake'a dużym uczuciem. Gdy zauważył, że Hannah poczuła do niego coś więcej to on zniknął.

- Tak jak teraz? - prychnął Dan

- Najwyraźniej miał powód. - skomentowała Jessy, a Carrie jedynie pokiwała twierdząco głową. 

- Jest ścigany przez FBI, ukrywał się 4 lata. Nie mógł po prostu uratować Rickiego i dać się złapać. Musiał uciec - nagle oczy Carrie znacznie się rozszerzyły, wpadła na fantastyczny pomysł - Przepraszam, muszę iść - zerwała się z miejsca i ruszyła w stronę wyjścia - Wyślij mi adres Jessy, wprowadzę się jeszcze dzisiaj - uśmiechnęła się lekko. Złapała za klamkę w drzwiach i pociągnęła ją w dół, aby następnie zimny podmuch wiatru uderzył w jej twarz. 

Carrie

Musimy się spotkać, najlepiej TERAZ

Alan jest teraz online

Alan

W porządku, jestem na komisariacie. Zostanę jeszcze chwilę i na ciebie poczekam.


Carrie piła alkohol, wolała nie ryzykować z kierowaniem samochodem, nie chce skończyć jak Dan. Jej czarne szpilki stukały o chodnik, szła szybko. Na szczęście komisariat nie był zbyt daleko. Myśli Carrie znowu skierowały się w stronę Jacoba. Wiedziała, że może go uratować. Widzi w nim nie tylko mężczyznę, w którym się zakochała, ale także człowieka o wyjątkowych umiejętnościach, który jest gotów ryzykować wiele, aby chronić to, w co wierzy. Dlatego teraz jej kolej, teraz ona zaryzykuje.

Wręcz biegnąc na komisariat cały czas czuła na sobie czyjś wzrok, wzrok jednej osoby. Przyspieszyła kroku i już po chwili znalazła się na miejscu. Weszła do tego samego komisariatu, który wcześniej przyprawiał ją o skręt żołądka. Zignorowała policjanta siedzącego za recepcją i od razu pobiegła w stronę drzwi z napisem "Alan Bloomgate". Weszła do środka trzaskając za sobą drzwiami.

- Wiem jak go uratować- uśmiechnęła się szczerze. Z tych emocji zaczęła chodzić po pokoju. - Upozorujemy jego śmierć 

- Hola, hola. Powoli. Usiądź - zaśmiał się cicho

- Wcześniej uznałeś Michaela Hansona za zmarłego, przyszło ci to z łatwością, chociaż nie wiesz czy naprawdę nie żyje. - usiadła w końcu na krześle - zrobimy to samo. Wiesz, tragedia w kopalni, odnalezienie zwłok mężczyzny. Haker nie będzie musiał się już ukrywać, federalni dadzą sobie z nim spokój - klasnęła w dłonie.

Alan był bardzo zaintrygowany jej pomysłem.

- Wiesz, pogrzeb z najbliższymi. Załatwię mu fałszywe dokumenty pod tym samym imieniem, ale innym nazwiskiem. - zamyśliła się chwilę, przecież nie znała jego nazwiska - Hannah na pewno wie jak ma na nazwisko, będę musiała ją o to zapytać - wzdrygnęła się na myśl o rozmowie z Hannah, ich relacje nie były zbyt dobre.

You are the keyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz