Carrie usiadła na kanapie w salonie z kubkiem herbaty. Czekała z niecierpliwością na powrót swojej przyjaciółki. Zapewne zasiedziała się u Dana. Nagle telefon Carrie zawibrował. Była pewna, że zobaczy wiadomość od Jessy.
Nieznany
Otrzymasz instrukcje wkrótce. Znajdź go.
Nieznany jest teraz offline
Carrie od razu zerwała się z miejsca wylewając, na szczęście już chłodną herbatę na swoją sukienkę. Serce zabiło jej mocniej. Czyli Jake naprawdę żyje, ale kto stoi za tą wiadomością?
Carrie
Jessy, wracaj proszę do domu. Pilnie.
Jessy jest teraz online
Jessy
Już wracam! Będę za 10 minut
Carrie zaczęła nerwowo chodzić po pokoju. Jej ukochany żyje, a ona nie wie co ma robić. Wiele myśli krążyło jej w głowie. Zaczęła panikować. Jej serce zaczęło bić jeszcze mocniej
- Cholera - usiadła w końcu na kanapie i schowała twarz w dłoniach. Przyjście Jessy dłużyło się niemiłosiernie. Kiedy w końcu usłyszała kroki za drzwiami, wstała i ruszyła do drzwi. Otworzyła je zanim zdążyła zrobić to Jessy, co trochę przestraszyło rudowłosą.
- Co się dzieje Carrie? - weszła do środka zamykając za sobą drzwi.
- Dostałam wiadomość od nieznanego numeru, Jake żyje.- od razu ją przytuliła. Targały nią różne emocje. Strach, podekscytowanie i... szczęście? Jake przecież żyje. Wyciągnęła od razu telefon i pokazała wiadomość Jessy. Ta również widocznie się zdenerwowała.
- Czyli musimy poczekać na więcej informacji - opadła bezsilnie na kanapę, a Carrie po chwili zrobiła to samo. - czemu tak zniknęłaś z Aurory? Na jaki pomysł wpadłaś?
- Upozoruje śmierć Jake'a. - skomentowała krótko - Nie będzie musiał już uciekać. Muszę porozmawiać z Hannah. Jeżeli Hannah wie jak teraz Jake ma na nazwisko to ułatwi nam sprawę. Alan załatwi mu fałszywe dokumenty. - westchnęła cicho.
Dziewczyny rozmawiały ze sobą jeszcze dobre dwie godziny, później postanowiły iść spać.
W poniedziałek, zaledwie dwa dni później Carrie szykowała się na pogrzeb. Pogrzeb swojego ukochanego. Całą sobotę zajęło jej ogarnięcie wszystkich spraw związanych z tym wydarzeniem. Nieznany numer nie odezwał się do niej od piątku, co bardzo ją denerwowało, ale postanowiła nie mówić o tym nikomu innemu oprócz Jessy. Nie wie czy mogła im ufać. Założyła na swoje ramiona czarną, obcisłą sukienkę z delikatnymi falbanami na ramionach, do tego czarne rajstopy i zwykłe klasyczne szpilki. Włosy delikatnie rozczesała i pozwoliła ułożyć się im w jak najbardziej naturalny sposób. Mimo, że jest to pogrzeb pozorowany, nie potrafiła powstrzymać łez, które powoli spływały po jej policzkach. Na szczęście reszta z grupy dowiedziała się o jej planie.
Kroki wiodące na miejsce pogrzebu jej ukochanego Jake'a, były jak marsz ku mrocznej otchłani. Uczucia, które ją ogarnęły, były niesamowicie trudne do opisania, a jednocześnie były niemal przytłaczające. Czuła się jakby Jake naprawę umarł.
Corrie stała na cmentarzu, nieopodal kaplicy, w stroju żałobnym, a jej oczy były skierowane na trumnę, która zawierała, jak wszyscy wiedzieli, tylko pozorne szczątki Jake'a. Jej serce biło mocno, a troska i złość wypełniały jej myśli. Ceremonia rozpoczęła się delikatnie, gdy kapłan zaczął modlić się za duszę zmarłego. Carrie przeszył dreszcz, słuchając słów modlitwy. To było tak dziwne uczucie - słuchać modlitwy za osobę, która była tuż obok niej, ale jednocześnie była niewidoczna. Następnie głos duchownego wypełniła muzyka, która grała cichym, melancholijnym tonem. Carrie patrzyła na trumnę, próbując opanować swoje emocje. To była gra, część tego wielkiego planu, którego teraz nie była pewna. Po zakończeniu ceremonii kapłan wskazał na trumnę jako miejsce spoczynku Jake'a. Carrie zbliżyła się do niej, wiedząc, że to jest moment, w którym musi odegrać swoją rolę. Stała nad trumną, opierając rękę na jej drewnianej powierzchni, i spojrzała na zgromadzonych, próbując odczytać ich reakcje. Każdy płakał, nawet Dan, który nie był za dobry w okazywaniu emocji. Czy oni udawali? Nie była pewna. Rozejrzała się dalej i z tyłu, za bramą cmentarza zobaczyła kilku starszych mężczyzn, podejrzewała, że są z grupy federalnej. Czyżby jej plan się powiódł?
Po zakończeniu ceremonii pogrzebowej, która była częścią upozorowanej śmierci Jake'a, Carrie czuła się coraz bardziej zestresowana i zdezorientowana. Zeszła z miejsca, gdzie stała nad trumną, a jej myśli krążyły wokół tajemniczego planu, który była zmuszona odgrywać. Teraz musiała podjąć decyzję, co robić dalej.
Zgromadzeni goście, w tym najbliżsi przyjaciele, zaczęli się rozchodzić po zakończeniu ceremonii. Wszyscy wydawali się być w smutku i zdruzgotani stratą, ale Carrie była przerażona myślą, że musi kontynuować to pozorowanie. Na nagrobku pojawi się Jake Morgan. Hannah nie znała jego prawdziwego nazwiska, może to lepiej. Federalni pewnie też go nie znali. Jessy wymyśliła je podczas wcześniejszej rozmowy. Wychodząc z cmentarza, Carrie spojrzała na pogodne niebo nad sobą. Był to piękny dzień, a słońce świeciło jasno na cmentarzu. To kontrastowało z ciemnością, którą odczuwała wewnętrznie.
Po powrocie do domu Jessy, łącznie z resztą przyjaciół Carrie poszła się przebrać. Ubrała się wygodnie, wybierając na ten dzień dresy i luźną bluzę. Dresy były wykonane z miękkiego materiału, który otulał jej ciało, zapewniając wygodę. Na górę Carrie założyła długą bluzę z kapturem, która ukrywała jej twarz w cieniu, gdy tego potrzebowała. Zauważyła nagle na biurku białą kopertę. Od razu wzięła ją do dłoni, brak adresu nadawcy, brak jakichkolwiek danych. Otworzyła ją, treść wiadomości brzmiała:
"Twoja droga prowadzi przez tajemniczą przeszłość. Szukaj odpowiedzi w miejscu, które znasz. Woda"
Carrie aż zadrżała, od razu pomyślała o wodospadzie Grimrock. Czyżby Jake zostawił jej jakąś wskazówkę przed ucieczką? W Carrie znowu obudziła się nadzieja. Wybiegła z pokoju, każdy spojrzał na nią pytającym wzrokiem.
- Ktoś tu był - powiedziała cicho - zostawił list. Przeczytała jego treść, Thomas zerwał się z miejsca.
- Musisz wymienić zamki Jessy. Ktoś ci bez skrupułów wszedł do mieszkania - stwierdził słusznie Dan.
= Musimy tam teraz jechać - wydukała Carrie. Wzięła do dłoni kluczyki od samochodu, który przyprowadziła na parking po pogrzebie. Od razu wyszła z mieszkania wręcz biegnąc stronę samochodu.
- Jessy jedź z nią, my pojedziemy moim - powiedziała Cleo
Jessy zdążyła w ostatniej chwili wejść do samochodu.
- Myślisz, że to Jake wysyła gra w te gierki? - zerknęła na brunetkę.
- Szczerze? Tak. Musi mieć konkretny powód. Na pewno wątpię w to, że ktoś go porwał -stwierdziła z pewnością w głosie.
Po dotarciu na miejsce zaczęła się dokładnie rozglądać. Po chwili dołączyła do nich reszta. Dan miał trudności w poruszaniu się po tym terenie na wózku dlatego został przy samochodzie.
- Nie wiem czego mamy szukać. Zwracajcie uwagę na wszystko. Jakieś kartki, paragony, spójrzcie na drzewa.
Cała grupa zaczęła przeszukiwać okolice kopalni i las. Ciężko jest cokolwiek znaleźć, jeżeli nie masz wskazówek. Carrie uwaga skupiła się nagle na kamieniu, na którym siedziała Hannah po odnalezieniu. Podbiegła do niego od razu, nie myliła się. Obok leżał notes, zakopany liśćmi. Wzięła go od razu do dłoni i bez namysłu otworzyła. Wertowała kartkę po kartce, notatnik wydawał się pusty. Dopóki nie dotarła do środkowych stron. Bardzo dobrze znała ten numer.
01040
Nymos. To pierwsze co pomyślała dziewczyna.

CZYTASZ
You are the key
FanfictionPo znalezieniu zaginionej Hannah Donfort tajemnicze szepty wciąż unosiły się w powietrzu nad spokojnym miasteczkiem Duskwood. To malownicze miejsce ukryte wśród gęstych lasów od dawna skrywało mroczne sekrety. Kiedyś było to miejsce, gdzie wszyscy z...