~Playing dangerous~

338 17 4
                                    

Kolejne dni mijały strasznie wolno. Czas się dłużył, a z Sylwestrem nie gadaliśmy od ostatniej awantury. Można nawet powiedzieć, że mieliśmy ciche dni. Opracowywałem w swoim gabinecie kolejne dowody. Siedziałem tam zamknięty całymi dniami wychodząc tylko by coś zjeść lub spotkać się z potencjalnymi ofiarami. Ale w końcu musiałem wyjść z mojej groty, w końcu to moje mieszkanie.

Wszedłem do kuchni, gdzie siedział Sylwester. Starałem się uniknąć kontaktu wzrokowego i jakichkolwiek słów. Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem z niej ser.
-Co będziesz jeść?- zapytał Wardęga. Nic nie odpowiedziałem tylko wyciągnąłem chleb.
-Mm tosty, fajnie- przewrócił oczami. Dalej nic nie mówiłem. Po prostu nie chciałem wchodzić z nim w żadne relacje poza pracą.
-Słuchaj, przepraszam, że się odzywałem do ciebie w taki sposób. Nie sądziłem, że cię tak urażę- powiedział po chwili. Wsadziłem chleb do tostera patrząc na niego.
-Naprawdę, chcę aby między nami było wszystko okej. To, że masz jakieś humorki to nie mój problem- odwróciłem od niego wzrok.
-Najpierw kurwa chcesz mnie zcancelować na Twitterze, a teraz nazywasz mnie księżniczką?! Słuchaj kurwa, bo dwa razy powtarzać nie będę. Nie będziemy się kumplować. Kończymy film do ciebie, a następnie wypierdalasz stąd- odpowiedziałem oburzony.
-No kurwa przepraszam- powiedział, ale nim dałem mu dokończyć wziąłem tosta i wyszedłem z mieszkania.

Było już późno, ciemność i chłód dominowały w otoczeniu. Szedłem prosto przez siebie jedząc tosta. Do mojego telefonu dobijał się Sylwester, nawet nie zauważyłem kiedy w moich oczach pojawiły się łzy. Co się ze mną dzieje? Usiadłem na ławce rozmyślającą nad teraźniejszością i przyszłością. Telefon ucichł, brak powiadomień. Poczułem pustkę, czyli on się o mnie nie martwi? Wpatrywałem się w ziemię bawiąc się swoimi dłońmi.

Po jakimś czasie podniosłem wzrok. Zauważyłem męską sylwetkę idącą w moją stronę. Nie zwróciłem na to uwagi, w końcu nie jestem jedyny który tu mieszka i każdy może tędy przejść. Gdy mężczyzna był bliżej mogłem dostrzec, że był to Wardęga.
-Co ty tu robisz? Jak mnie tu znalazłeś?- powiedziałem wstając natychmiast z ławki.
-Snapmapy mi powiedziały gdzie jesteś, przecież cię nie stalkuję- odpowiedział patrząc na mnie.
-Wziąłem Ci bluzę, bo jest zimno, a wybiegłeś z mieszkania jak poparzony- rzucił ją do mnie, a ja natychmiast ją założyłem.
-Czemu to robisz?- powiedziałem po chwili.
-Ale co? Szukam cię? Ludzie wiedzą, że ty wiesz i mogą ci coś zrobić. Musisz być ostrożny- popatrzył mi w oczy.
-Nie o to chodzi. Nigdy się nie lubiliśmy, nawet można powiedzieć, że się nienawidzieliśmy. Nagadywałeś na mnie- odwróciłem wzrok.
-Robiłem to aby cię chronić. Byłeś zielony w kontencie commentary i szybko by się twoja kariera zakończyła. Nie chciałem dla ciebie źle- położył rękę na moim policzku. Moje serce zaczęło szybciej bić, a wewnątrz mnie  zapłonął ogień.
-Czyli chciałeś dla mnie od zawsze dobrze?- zapytałem pod nosem.
-Dokładnie tak- zabrał rękę z mojej twarzy i włożył ją do kieszeni.
-Przepraszam. Ja na ciebie tak najeżdżałem, a ty tyle dla mnie zrobiłeś- posłałem mu niepewny uśmiech.
-Wracajmy już do domu, bo się przeziębisz. A Polska cię potrzebuje- odesłał mi uśmiech. Udaliśmy się w stronę mieszkania.

Weszliśmy do środka, zdjęliśmy buty, a następnie poszliśmy do salonu. Usiadłem na kanapie włączając telewizję, a w tym czasie Sylwek poszedł zrobić nam herbatkę. Gdy wrócił zaczęliśmy pić rozmawiając o ostatnich wydarzeniach. Potrzebowałem takiej rozmowy, dużo mi to dało. Zapisaliśmy wszystko w notatniku na laptopie, aby jutro móc dokończyć nagrywki do filmiku druida. Mimo, że pomiędzy nami było wszystko okej, w końcu pogodziliśmy się i chyba zakolegowaliśmy to i tak wydawało mi się, że Wardęga coś ukrywał.
Tajemniczy druid z niego...

Tajemniczy Druid (Wardęga x Konopskyy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz