Obudziłem się na łóżku. Sylwestra już nie było. Pewnie pojechał odrazu rano po przebudzeniu się. Nawet się nie pożegnał. Wstałem zrezygnowany, a następnie otworzyłem szafę. Wybrałem szare dresy i pierwszą lepszą czarną koszulkę. Przebrałem się szybko i wyszedłem z pokoju. Ból głowy był niemały. Mogłem wczoraj tyle nie pić. W powietrzu unosił się zapach spalonej kiełbasy. Czy ja miałem jakiś odpał w nocy i nic nie pamiętam? Udałem się w stronę smrodu, a gdy wszedłem do kuchni moim oczom ukazał się Sylwek w fartuszku i czapce kucharskiej.
-Czyli nie pojechałeś?- zapytałem z uśmiechem.
-Nie zostawiłbym cię bez pożegnania- puścił mi oczko i nałożył jajecznicę na talerze.
-Miała być jeszcze kiełbasa, ale się spaliła- powiedział do mnie kładąc widelce na stół jadalniany.
-Dziękuję, ale nie musiałeś- mruknąłem pod nosem siadając przy śniadaniu.
-Smacznego mysiu pysiu- powiedział do mnie Wardęga.
-Nawzajem. A propos czułych słówek.. coś ci już na ten temat mówiłem- przewróciłem oczami wsadzając kąsek jajek do ust. Konsystencja była idealna. Nie sądziłem, że t e n mężczyzna jest tak dobrym kucharzem.
-Smakuje ci żabciu?- popatrzył w moje oczy.
-Możesz tak na mnie nie mówić? Proszę- odrzekłem pod nosem.
-Wczoraj jakoś ci nie przeszkadzało- puścił mi oczko. Nic nie odpowiedziałem. Szczerze? Nie pamiętam nic z wczorajszej nocy i może niech tak pozostanie.
-Taka średnia ta jajecznica- uśmiechnąłem się do niego szyderczo. Oczywiście, że była mega dobra, ale mu tego nie przyznam.
-A to się jeb- odpowiedział wyrywając mi talerz z rąk.
-Nie- złapałem talerz w ostatniej chwili. Uwielbiam być asertywny. Dokończyłem jedzenie i oddałem mu talerz.
-Ja robiłem, ty sprzątasz hahaha- zaśmiał się klepiąc mnie po plecach.
-A co za to będę miał?- zapytałem z intrygą.
-Dam ci buziaka- moje policzki pokrył rumieniec.
-Niech ci będzie, ale tego całusa możesz oszczędzić- wziąłem talerze i wsadziłem je do zmywarki.
-Wiem, że tego chcesz- podszedł mnie od tyłu. Nie miałem szansy na wykonanie jakiegokolwiek ruchu, bo złapał mnie biodra. Automatycznie się odwróciłem, a on spojrzał w moje oczy. Mężczyzna stanął na palcach, a ręce z mojej miednicy przeniósł na twarz. Zamurowało mnie. Nie wiedziałem co miałem w tej sytuacji zrobić. Z jednej strony chciałem aby mnie pocałował, a z drugiej eww. Nim zdążyłem cokolwiek zrobić jego usta złączyły się z moimi. Nie protestowałem, po czasie odwzajemniłem pocałunek, a moje ręce automatycznie zeszły w stronę jego pośladków. Ta chwila trwała dość krótko, lecz chciałbym aby to była wieczność.
-Muszę już jechać- szepnął do mnie odsuwając się.
-Czyli po tym wszystkim mnie po prostu zostawisz?- odwróciłem wzrok. Druid nic nie odpowiedział, wziął z podłogi torbę i wyszedł z mojego mieszkania.Jak on mógł mi to zrobić?! Stałem w miejscu przez kolejne 10 minut. Nie mogłem wytrzymać z frustracji i rzuciłem talerzem o ścianę. Gdy już ochłonąłem zacząłem zbierać kawałki rozwalonego naczynia. W mojej głowie zbierały się różne myśli, a oświadczenie Dubiela wybiło mnie bardziej z tropu. Może przez ten cały czas byłem tylko zakładem i nic nie znaczyłem dla Wardęgi. Serce mi pękło, pobiegłem do sypialni i rzuciłem się na łóżko. Zasnąłem.
CZYTASZ
Tajemniczy Druid (Wardęga x Konopskyy)
Teen FictionNikt nie spodziewał się, że PandoraGate tak się zakończy