Usiadłam na kanapę niedowierzając w to co się stało. Jak to możliwe, że on jeszcze tu jest, chociaż rzuciłam w niego poduszką. Patrzę się na chłopaka któremu żyłka zaraz pęknie. Taka na czole mu się pokazała Trochę śmiesznie to wygląda, ale śmiać się nie będę. Nie każdy musi pięknie wyglądać. Chodzi w kółko i chyba myśli. Chyba, bo nie jestem pewna czy on kiedyś myślał. Może tylko udaje. W tej chwili cieszę się, że jestem nietrzeźwa. W głębi duszy mam nadzieje, że to tylko sen, a jak się obudzę to go tu nie będzie.
- Dobra - zaczynam - Jest już późno, zadzwonię jutro do właścicielki i wyjaśnię sytuację, a tym czasem dobranoc.- wstaje i idę do swojego pokoju próbując się nie potknąć. Moje nogi są wystarczająco krzywe, szkoda by było je złamać. Chociaż może jak złamie oby dwie to mi je naprostują?
-Ty sobie chyba żarty kurwa robisz- naskakuje na mnie chłopak. Przez co ja się od razu odwracam. Czy on teraz przeklną?. Widać, że nie zna się na dobrych manierach - Nie mam zamiaru z tobą mieszkać - Bynajmniej albo przynajmniej się w tym zgadzamy. Nigdy nie wiem kiedy się używa bynajmniej i przynajmniej. Dla mnie jest to samo, ale ludzie się zawsze czepiają.
- To nie mieszkaj- mówię ziewając. I mi i jemu, ale bardziej mi, wyjdzie to na dobre, albo lepiej dla niego? Nie wiem czy nie będę chciała go udusić w nocy, więc chyba lepiej dla niego jak się wyprowadzi.
- To ty masz się stąd wyprowadzić - Mówi chyba poważnie. Nie jestem pewna bo skupiam się na jego pulsującej żyłce. Mimo starania, kącik moich ust się uniósł. Nie śmiej się, nie śmiej się, nie śmiej się. Wzięłam głęboki wdech, żeby opanować emocje.
Chłopak otworzył usta, by powiedzieć coś równie głupiego jak on sam, lecz go wyprzedziłam.
- Aha- Powiedziałam i zamknęłam się w pokoju. I tak się właśnie kończy rozmowy. Ludzie powinni brać ze mnie przykład. Aha to jest najlepsze co można powiedzieć. Umarła ci babcia? Aha. Kocham cię? Aha. Jesteś okropna ? Aha. No dobra, może nie pasuje do wszystkiego ale do większości sytuacji.
Jezus co za nieznośny palant. Ubrałam na siebie pidżamę z postaciami bajek disney'a Co on sobie w ogóle myśli. Agh. Co jest z tymi ludźmi. Zjawia się tu jak do siebie i odwala jakieś maniany. Chociaż jest u siebie. Chyba. Znając moje szczęście, będziemy razem dzielić łazienkę. Jutro jak wytrzeźwieje, zadzwonię do właścicielki. Najpierw na spokojnie przejrzę umowę którą podpisałam, a potem zadzwonię. Jak postanowiłam tak od razu zasnęłam.
Z samego rana obudził mnie dźwięk rozbitego szkła. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do salonu, o mało nie wywracając się po drodze
-Co ty kurwa robisz?- Krzyknęłam na chłopaka rozwalającego połowę mieszkania. Dobra połowa to za dużo powiedziane. Stłukł tylko wazon.
-Sorry, to był przypadek - powiedział jak gdyby nigdy nic.
On ma jakieś problemy psychiczne. Wczoraj był dla mnie totalnym chujem, a teraz nie wiem. Ciężko mi ocenić jego emocje.
- To nie żadna pomyłka.- Zaczął mówić, przez co cała moja uwaga skupiała się teraz na nim. - Właścicielka, nie mówiła z kim będziemy mieszkać, tym czasem oboje podpisaliśmy umowę w której było napisane o współlokatorze, ale nie było napisane czy to ma być kobieta czy mężczyzna. - Przerwał na chwile- Nie wiem jak ty, ale ja umowę podpisałem na 3 lata. Rezygnacja z umowy wiąże się z dużymi kosztami oraz pójścia drogą sądową. - Potaknęłam głową
- A wiesz to z ...? -
- Przeczytałem całą umowę od A do Z i zdzwoniłem do właścicieli pół godziny temu- Zegar na ścianie pokazywał dziesiątą. Przynajmniej poczekał, a nie wydzwaniał w środku nocy. Może nie jest taki głupi jak myślałam.

CZYTASZ
Przypadek
Teen FictionEmma postanawia zmienić swoje życie i odciąć się od wszystkiego co ją rujnowało. Przeprowadza się do innego miasta, wynajmuje mieszkanie i zaczyna studia. Wszystko zaczyna się rujnować, kiedy na jej drodze pojawia się Mateo. Przystojny, bogaty chłop...