4

504 25 25
                                    

Gdy wstałem było zbyt cicho, poszedłem na dół by zobaczyć dlaczego tak jest.

Okazało się że Sylwester zasnął przy swoim laptopie na stole. Mój kot leżał niedaleko niego, spali razem, widocznie go polubił. Uśmiechnąłem się pod nosem i wziąłem pierwszy lepszy kocyk, narzuciłem go na Sylwestra.

Było dosyć zimno, nawet jak na jesień.

Sylwester mruknął coś niezrozumiale pod nosem ale dalej był pogrążony we śnie.

Usiadłem na pobliskim krześle i chwyciłem mój telefon znów do rąk, ostatnio mnie w ogóle nie odstępował.

Miałem do sprawdzenia ponad sto konwersacji od różnych osób, głośno westchnąłem - w końcu czeka na mnie dużo pracy do zrobienia.

Gdyby nie pomoc Sylwestra miałbym jej o wiele więcej niż teraz, ba, nawet sześć razy więcej!

Zacząłem się cieszyć, że napisałem do niego o pomoc. Co jakiś czas zerkałem na Wardęgę, by upewnić się, że śpi. W końcu ta sprawa była cholernie trudna - i męcząca nawet dla niego. To od nas zależały właśnie losy YouTube. To my zaczęliśmy "węszyć" na ten temat.

*****

– Która godzina? – dobiegł mnie zaspany ale znajomy głos ze stołu.

– Śpiąca księżniczka wreszcie wstała jak widzę, jest osiemnasta Sylwestrze.

Sylwek tylko przetarł oczy i spojrzał na mnie dziwnie, po nazwaniu go śpiącą królewną.

– Chcesz kawy? – zapytałem go odruchowo.

– Nie pogardzę kubkiem z zaparzoną kofeiną, Mikołaju

Uśmiechnąłem się mimowolnie i wstałem z krzesła odkładając telefon na stół na którym przed chwilą jeszcze spał Wardęga.

– Rozpuszczalna czy ta dziwna z fusami?

Sylwester zaśmiał się.

– Tej "dziwnej" nie pije. Rozpuszczalna, trzy łyżeczki cukru.

– Okej.

Miałem w kuchni oba rodzaje kawy, bo często do mnie rodzina przyjeżdża. Moja mama pija z fusami a mój tata rozpuszczalną. Gdyby zabrakło mi którejś, to owszem, wypili by tą drugą ale z widoczną odrazą na twarzy. Sam piję tylko rozpuszczalną.

Wyjąłem z szafki dwa kubki o sporej objętości i wstawiłem wodę, by się zagotowała. Musiałem chwilę zaczekać i zalałem kawy dla naszej dwójki.

W między czasie dotknęła mnie dosyć dziwna myśl, że pijemy ten sam rodzaj kawy. Ba, nawet słodzimy podobnie. On trzy, ja cztery.

Podkręciłem głową z rozbawieniem, przecież to czysty przypadek!

Zaniosłem obie kawy do salonu gdzie pracowaliśmy. Postawiłem Sylwkowi kawę centralnie obok laptopa.

– Rozpuszczalna, z trzema łyżeczkami cukru.

– Dzięki – powiedział i upił łyk z kubka.

Uśmiechnął się - z obilem dobrą kawę, przynajmniej taką miałem nadzieję.

Sam po chwili upiłem łyka i wróciłem na krzesło, wyjąłem telefon i zająłem się sprawą dalej. Co jakiś czas zerkałem jednak na Sylwestra, jakieś dziwne przeczucie miałem, że coś nie gra.

Jednak postanowiłem zachować ciszę, przynajmniej dopóki sam nie rozpocznie tematu.

Cisza była między nami już od godziny i pomału zaczęło mnie to denerwować. Nie mogłem skupić się na przeglądaniu i weryfikowaniu informacji od ofiar.

Nagle usłyszałem głośne wypuszczenie powietrza, podniosłem wzrok znad telefonu i skierowałem oczy ku Sylwestrowi.

– Coś nie tak? – zapytałem cicho.

Oboje siedzieliśmy w ciszy, czekałem cierpliwie na jego odpowiedź.

– W sumie to... tak – odpowiedział mi po chwili i znowu wziął głęboki oddech i szybko go wypuścił z płuc.

Odłożyłem telefon gdzieś na bok i usiadłem na kanapie.

– Jeśli chcesz możemy zrobić chwilę przerwy i pogadać o tym... czymś – zaproponowałem bez większego wahania upijając znowu łyk kawy.

– Okej, daj mi dokończyć tylko jedna rzecz i możemy porozmawiać.

Czekałem już tylko na jego gotowość do rozmowy.

I NEVER WISH 'BOUT YOU | PANDORA GATE | | KONOPSKYY X WARDĘGA |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz