POV. Dazai Osamu
Śnił mi się dzień, w którym w końcu udała się moja próba. Tym razem próbowałem się zaćpać, przedawkować leki. W sumie to dobry sposób, spokojne zasnę i po chwili umrę. Zastanowię się nad tym. Niestety nie mogłem zobaczyć swojej własnej śmierci, gdy tylko w śnie zacząłem robić się słaby obudziłem się. Otworzyłem oczy i gapiłem się w biały sufit. Po chwili do moich nozdrzy, przez lekko otwarte drzwi dostał się mocny zapach zaparzonych przed sekundą ziaren kawy.
Nie minęły 2 minuty, a ja wstałem z drewnianego łóżka i wyszedłem powolnym krokiem z pokoju. Drapiąc się po brzuchu wszedłem do kuchni, gdzie stał mój współlokator- Chuuya Nakahara. Stał przy blacie robiąc sobie owsiankę z owocami, a obok stał nieszczęsny kubek z kawą, której tak bardzo nienawidzę. Zeskanowałem go wzrokiem. Tym razem ubrał się w czerwonokrwisty, luźny crop top oraz czarne nieco luźniejsze jeansy. Do tego czarny choker i srebrny łańcuszek z zawieszką siedzącego psa, który dostał ode mnie na 17 urodziny. Szczerze nienawidzę psów, ale Chuuya je kocha, więc się poświęciłem i mu kupiłem takie coś. Ważne, że jest ładne. Podszedłem do niego i odezwałem się z chrypą:— Musisz codziennie robić tą śmierdzącą kawę? —
— Tak. Mówiłem, żebyś zamykał drzwi jeśli tak to Ci przeszkadza. — Odpowiedział twardo podnosząc kubek oraz miskę. Usiadł do dwuosobowego stolika, a z kieszeni wyciągnął telefon. — Zostawiłem Ci trochę wody na herbatę, jeszcze ciepła, więc się pospiesz. — Dodał.
— Dzięki, ale owsiankę mogłeś zrobić też dla mnie. — Odparłem na co rudzielec przewrócił oczami. Przetarłem nos i wyjąłem kubek z górnej szafki, by zaparzyć wspomniany napój.
Usiadłem naprzeciw chłopaka z uśmiechem popijając zieloną herbatę. Dziś pierwszy dzień wakacji, na szczęście. Miałem już dosyć tych pieprzonych studiów. Podczas egzaminów wszyscy byli kłębkiem nerwów, łącznie ze mną przez co zapraszałem do domu więcej lasek na jeden raz. Chyba nieźle wkurzyłem tym Nakahare, bo musiał ciągle wychodzić, by nas nie słyszeć. Nie kazałem mu..sam mówił, że się brzydzi moich i dziewczęcych jęków. Chociaż nie zdziwiłbym się jakby tak naprawdę go podniecały! W końcu jest gejem, nie?
— Wychodzę dziś wieczorem do baru z zespołem, idziesz z nami? — Spytał podnosząc na mnie wzrok.
Po chwili zastanowienia przytaknąłem głową z szerokim uśmiechem, a na jego twarz wkradł się ledwo widoczny uśmieszek.
— Dobra, idę na próbę. Napiszę do Ciebie jak będziemy iść. — Odpowiedział wstając od stolika. Nawet nie obejrzałem się, a on skończył jeść i pić.
— Tak wcześnie? —
— Jest 14 godzina, to ty nie potrafisz ruszyć wcześniej dupy z łóżka. — Rzucił oskarżycielsko idąc do przedpokoju. Zarzucił mały, czarny plecak na ramię, nałożył buty i wyszedł.
Zostałem sam. Tak jak prawie codziennie...nie powinien tak dużo ćwiczyć! Przecież i tak jest idealny.W sensie idealnie gra na instrumentach! Ah, nie ważne. Podniosłem się leniwie z krzesła i popatrzyłem na swoją herbatę. Już zimna...Wypiłem ją jednym łykiem i poszedłem do łazienki. Spojrzałem w lustro. Cóż, wyglądam jak jakiś potwór. Muszę zmienić bandaże i podciąć włosy. Przez te egzaminy zaniedbałem samego siebie. Kto by pomyślał, że ktoś taki jak ja będzie się tak sumiennie uczył? Wszedłem pod prysznic i odkręciłem jak najzimniejszą wodę. Stałem bezwładnie podczas, gdy lodowata woda stukała o zimne kafelki. Czasem się zastanawiam czy naprawdę ze sobą nie skończyć. Jestem maniakiem samobójstw..przynajmniej wszyscy tak mówią, ale nikt mnie nie rozumie. Nikt oprócz Chuuyi.
Nie chce umrzeć, przynajmniej nie zawsze...Przez swoją chorobę mam epizody depresyjne, zazwyczaj leżę wtedy tylko w łóżku.
Nie jem, nie piję, nie myję się, nie odpisuję dla przyjaciół.
Leżę tylko i patrzę w sufit, często nawet nie mogę spać przez natłok myśli. Właśnie wtedy chce umrzeć, często się tnę lub poważniej targam się na swoje życie. Na codzień tylko o tym mówię,żartuję. Normalnie nie chcę umrzeć, chcę tylko znaleźć poważny sens w swoim marnym, nudnym życiu. Jestem na trzecim roku studiów, ale ja wcale nie chcę na nim być. Zrobiłem to tylko po to, by towarzyszyć Chuuyi. Bez niego pewnie umarłbym 10 lat temu. To on opatrywał moje rany, to on sprzątał mój pokój podczas epizodów. Gdy widział, że znów przestałem jeść gotował mi trzy posiłki dziennie, a gdy się nie wyrabiał zamawiał coś. Po wykąpaniu zmieniłem bandaże, przebrałem się i pomalowałem paznokcie, a raczej poprawiłem lakier, bo przez stres zdrapałem mnóstwo lakieru. Je też pomalowałem dla Chuuyi, byśmy mieli "matching". Udaje, że go to irytuje. Krzyczy na mnie, gdy robię to co on, ale wiem, że tak naprawdę podoba mu się to.
Nie ma to jak zacząć nową książkę bez skończenia pierwszej :') No ale cóż, o to historia o soukoku którzy oczywiście studiują. Zaczęły się wakacje, a wraz z tym dramy.
Rozkład domu Chuuyi i Osamu:
Do następnego!🫶🏻🫶🏻
CZYTASZ
Kawa | Soukoku
FanfictionDazai Osamu i Chuuya Nakahara przyjaciele od kiedy skończyli 7 lat. W wieku 20 lat zamieszkali razem w kawalerce przy swojej uczelni. Pewnego dnia Chuuya zrobił raban o nową kochankę Osamu przez nowe uczucia, które się w nim zrodziły.