Pov: Chuuya Nakahara
Po skończonej próbie podszedłem do swojego plecaka w rogu wynajętej sali. Wyciągnąłem telefon i przeczytałem wiadomość od Osamu bym wrócił później, bo mamy gościa. Znów. Czułem jak coś się we mnie zagotowało, a telefon ścisnąłem tak mocno, że opuszki palców stały się całkiem białe. Było już na tyle późno, że nie miałem co robić w mieście oprócz iść na kluby. Rozejrzałem się po salce i jedyną osobą, która została był Tachihara. Zarzuciłem plecak na jedno ramie i do niego podszedłem.
— Hej Tachi..Mógłbym do ciebie wpaść? Dazai zaprosił znajomych do domu, za którymi nie przepadam. — Skłamałem, by moje mieszkanie nie wyszło na jakiś burdel. Rudy uśmiechnął się w moją stronę zarzucając swoją szmacianą torebkę na ramię.
— Jasne, akurat nie miałem co robić. Możemy kupić po drodze jakiś alkohol by się nie nudzić. — Machnął ręka i wyszedł z sali, a ja pognałem za nim.
— Dzięki wielkie, nie wiem kiedy pójdą, wiec..nie będzie problemu jak będę musiał zostać na noc? — Spytałem nieśmiało patrząc pod nogi.
— Haha! Chuuya żartujesz? Możesz zostać na tyle ile chcesz. Po miesiącu biorę opłatę za czynsz. — Uśmiechnął się klepiąc mnie po plecach.
Uśmiechnąłem się tylko i razem poszliśmy do jego mieszkania. Po godzinie siedzieliśmy na kanapie pijąc piwo w szklanych butelkach. Gadaliśmy o różnych rzeczach, a Tachi nawet wyjawił mi, że ma kogoś na oku. Mimo próśb i gróźb nie powiedział mi o kogo mu chodziło...Żałosne.
— Właśnie! Niedługo mam urodziny. Będę robił domówkę, więc możesz przyjść z Dazai'em jeśli się zgodzi. — Powiedział wyciągając kolejny trunek z lodówki.
— Mh...Później do niego napiszę. — Napisałbym teraz, ale mam go dość! Co on sobie myśli? że niby może zapraszać jakieś kurwy kiedy chce?!
— Pokłóciliście się? — Spytał pochylając się nade mną odgarniając włosy z mojej twarzy.
— Nie do końca. Dazai nie rozumie, że nasz dom nie jest miejscem schadzek z jego randkami.
— Czujesz się samotny? Zawsze możesz do mnie przyjść jeśli znów coś takiego się stanie. —
— Jasne, dzięki. Chyba pójdę już spać..Śpisz u siebie, a ja na kanapie? —
Po ustaleniu wszystkiego zostałem sam w salonie. Przykryłem się szczelniej kocem i dosłownie padłem od razu zasypiając.
Obudził mnie dzwoniący już 3 raz telefon. Może bym odebrał gdybym nie zauważył nicku osoby, która dzwoni. Dazai. Czego on ode mnie chce? Za bardzo boli mnie głowa bym teraz skupiał się na tym idiocie. Wyciszyłem telefon kładąc go na stolik kawowy. Leżałem gapiąc się w ścianę przez jakieś 30 minut. Dopiero teraz usłyszałem lejącą się wodę w łazience. Nie sądziłem, że Tachihara jest typem osoby, która bierze prysznice rano. Wziąłem telefon i sprawdziłem godzinę, 8:10. Powinienem już wstać, ogarnąć się i iść do domu, ale tu jest tak dobrze. Cicho, a Tachihara musiał być na tyle delikatny, że nie obudził mnie żadnym hałasem.
Po chwili namysłu sprawdziłem powiadomienia, których było multum. Większość od Dazai'a chociaż jedno bardziej mnie zaciekawiło.Akutagawa:
,,Odbierz od Dazai'a. Dzwoni do Atsushiego."Postanowiłem więc wejść w konwersacje z Dazaiem.
Dazai:
Wracasz na noc?
Zamówiłem KFC, zostawić ci coś?>_<Ok, zjadłem wszystko sam:3
Chuuyaaaa
Gdzie jesteś?U kogo śpisz?
Akutagawa nic nie wie, masz innych znajomych?
Akutagawa mi grozi, że jak jescze raz zadzwonie do jego chłopaka to mnie pobije >m<Chibiii wracaj już!!!!
Tęsknie.
Nie rób tak więcej.Dobranoc.
•
Po wejściu do domu usłyszałem szybkie kroki jak się szybko okazało Dazai'a. Wbiegł do przedpokoju od razu się na mnie rzucając przez co o mało nie upadłem. Złapałem się jego pleców by zachować balans i westchnąłem.
— Gdzie byłeś?! — krzyknął wciskając twarz w moje obojczyki.
— U tachiharego. Poza tym nie jest to ważne. —
— Jest!! Nie odpisywałeś i nie było ciebie całą noc! Wiesz jak się martwiłem?! Posprzątałem cały dom..i próbowałem zrobić nam omlety, ale je spaliłem... — gdybym go nie znał myślałbym, że płacze, ale Dazai to Dazai. On nigdy nie płacze.
— Super, możesz mnie już puścić? —
— ... Mhm. — mruknął cicho odsuwając się ode mnie. Wyglądał jak zbity pies wyrzucony z domu. Nadął policzki i zmarszczył brwi. — Jesteś zły? To przez tą dziewczynę? Posprzątałem! —
— Boże..nie o to chodzi! Nie chce żebyś robił z mojego domu burdelu, rozumiesz?! Tylko tutaj "pomieszkujesz"! Jesteś na moim garnuszku, bo sam ledwo umiesz przeżyć jeden dzień. Przyprowadź tu jeszcze raz chociaż JEDNĄ osobę, a wylatujesz. — po czym odszedłem szybko do pokoju. Niestety zanim zdążyłem się zamknąć chłopak za mną poszedł.
— O co ci chodzi?! Nigdy Ci to nie przeszkadzało!! Dobrze mówiłeś, że to obrzydliwe i tak dalej..ale nie robiłeś nigdy z tego jakiegoś dużego problemu dopóki po sobie sprzątam! Nigdy nie zostawały na noc! Jest czysto, a ty nagle się obrażasz! —
— Bo mam Ciebie dosyć, rozumiesz?! Skoro tak bardzo chcesz sie kurwić to nie pod moim dachem. To MÓJ dom, a ty nie miałeś tu nigdy zostawać na dłużej niż rok! —
Byłem bliski uderzenia go. Zamiast tego rzuciłem plecakiem w róg pokoju czekając na jego odpowiedź.
Jednak ona nigdy nie nadeszła. Chłopak burknął coś niezrozumiałego pod nosem i wyszedł trzaskając drzwiami. Usłyszałem tylko, że zamknął swoje drzwi od pokoju na klucz, a potem nie wydawał żadnych dźwięków.
Nie miałem zamiaru wyciągać pierwszy ręki. Zawsze tak jest. Wkurzam się na Osamu, kłócimy się, a później to JA wyciągam do niego rękę. Nie tym razem.Żyje. Jakoś
CZYTASZ
Kawa | Soukoku
FanfictionDazai Osamu i Chuuya Nakahara przyjaciele od kiedy skończyli 7 lat. W wieku 20 lat zamieszkali razem w kawalerce przy swojej uczelni. Pewnego dnia Chuuya zrobił raban o nową kochankę Osamu przez nowe uczucia, które się w nim zrodziły.