Kanapa

110 5 7
                                    

POV. Dazai Osamu

Po salonie rozległ się dźwięk stuknięcia ze sobą 5 szklanek. Każdy od razu zaczął pić, jedni prawie, że zerowali, a drudzy wzięli jednego łyka i odstawili dużą szklankę na stolik przed kanapą.

— Jakie macie plany na wakacje? — Spytał Nikolai oblizując usta z trunku.

— Mam zamiar poszukać jakiejś uczelni dla niewidomych i złożyć papiery. No i poszukać pracy, zastanawiałem się nad masażystą... — Odparł Jouno. Na pewno musi mieć ciężko przez brak jednego ze zmysłów. Biedak..Czasem mi go szkoda.

— A ja będę dręczył Chuuyę i się lenił! — Krzyknąłem uradowany i dumny ze swojego pomysłu.

Fyodor uśmiechnął się wymownie patrząc na Nikolaia, który tylko zachichotał pod nosem.

— Może znajdziesz pracę? W końcu braknie hajsu, a nie wiem czy Nakahara będzie łaskawy i pozwoli Ci tu zostać bez opłacania czynszu. — oznajmił spokojnie Rosjanin.

— Nie! Jak zabraknie to pójdę do starych. Na coś ich mam, nie? — Przewróciłem oczami. Nie utrzymuje kontaktu z rodzicami, nienawidzę ich. Zawsze się nade mną znęcali psychicznie. Wyzywali mnie i poniżali, by później dawać mi czego tylko zapragnę. Para szajbusów. Najchętniej zrzuciłbym ich z wieżowca i przejął ich majątek.

— Ehh..Rób jak uważasz, jesteś dorosły. My z Nikolaiem wybieramy się do Europy. Odwiedzimy rodziców. — Fyodor uśmiechnął się skromnie wspominając swojego chłopaka. Choć powiedział "rodziców" każdy wiedział, że ma na myśli opiekunów białowłosego. Sam jest sierotą i nie zna swoich starszych, więc nie odwiedzi nawet ich grobu.

— Ohh~ Prześlijcie fotki. — Powiedział dotychczas siedzący cicho Tecchou.

— Oczywiście!! A ty?! Nic nie robisz na wakacje? — Wypalił Gogol z szerokim uśmiechem.

— Będę pomagał w domu dla Jouno i pracował, tak jak wcześniej. Może wyjadę gdzieś na wakacje, by odpocząć. —

Jestem przekonany, że w Jouno się zagotowało, gdy usłyszał o pomocy w domu. Chłopak szczerze nienawidzi, gdy ktoś uważa go za słabszego, chociaż taki jest pod paroma względami.

Gdy wybiła godzina 20 drzwi od mieszkania otworzyły się.

— Jestem! — Po domu rozległ się krzyk niziołka. Od razu wstałem z kanapy i poszedłem do przedpokoju, by się z nim przywitać.

— Hej! Jest u nas Fyodor, Nikolai, Jouno i Tecchou. Chcesz piwa? —

Chłopak po chwili zastanowienia zdjął buty i się do nas dołączył. Ja akurat dziś piłem najwięcej, Chuuya widocznie był zbyt zmęczony po pracy. Tecchou również był pijany, ale nie pił do odciny. Pewnie ze względu na swojego współlokatora, napewno chciał mu później pomóc przy wracaniu. Atmosfera była cudowna, sielankowa, a śmiechów nie było końca.

— Oh..już 23:30, będę się zbierać. Odwieźć kogoś? — Odparł Fyodor, bo jako jedyny nie pił alkoholu. Złapał Nikolaia pod pachę i poszedł do przedpokoju czekając na odpowiedź.

— Możesz nas, też będziemy się zbierać. Chcesz coś jeszcze zjeść? — Odezwał się Tecchou po czym zadał pytanie do starszego przyjaciela.

I tak opuścili nas przyjaciele znikając na ciemnej klatce schodowej. Zamknąłem za nimi drzwi i wróciłem do Chuuyi. Usiadłem obok niego i przytuliłem się do niego w pasie opierając policzek o jego klatkę piersiową. Przełożyłem jedną dłoń na jego szyje i zacząłem bawić się jego naszyjnikiem z pieskiem.

— Zapomniałem jak bardzo się lepisz, gdy jesteś pijany.. — Mruknął cicho zirytowany. Ułożył się wygodniej delikatnie kładąc dłoń na mojej głowie.

— Chuu~ Możemy spać dziś razem? — Spytałem po chwili podnosząc łepetynę.

— Ugh. Dobra, ale łapska przy sobie. — Fuknął po chwili zastanowienia. Zrzucił mnie z siebie i poszedł do łazienki, by się ogarnąć do spania.

Leżeliśmy razem w łóżku, byłem w samych bokserkach co zirytowało rudego, ale zignorowałem to. Bawiłem się palcami patrząc w sufit i myśląc. Po pijaku albo odpierdalam albo bierze mnie na przemyślenia. Wolę tę pierwszą opcje...Nie chcąc myśleć o rodzicach i o swojej potencjalnej pracy, więc zwróciłem się do towarzysza.

— Wiesz, że Fyo i Nikolai wyjeżdżają? Za tydzień jadą chyba na Ukrainę...Niko jest z Ukrainy prawda? —

— Jak możesz nie pamiętać skąd jest twój przyjaciel? Boże. Pamiętasz w ogóle skąd ja jestem? —

— Z Japonii! Nie bądź niemiły..!! —Pisnąłem siadając po turecku.

— Chociaż tyle pamiętasz.. Czyli będziesz wychodził z Jouno i Tecchou? —

— Chyba...raczej tak. Chociaż Jouno ma zamiar szukać pracy i studiów, więc nie wiem czy będzie miał czas! —

— Też byś się za siebie wziął.. — Fuknął cicho odwracając się do mnie plecami.

I tak właśnie Chuu zasnął, a ja pogrążyłem się w swoich obawach i przemyśleniach. Powinienem iść do pracy? Ale ja w niczym nie jestem dobry..jezu, dorosłe życie jest dla mnie za trudne. Czasami przypominam sobie, że mam 22 lata. Mieszkam z przyjacielem, płacę połowę opłat za wynajem, kupuje sobie jedzenie i jestem za siebie odpowiedzialny. To okropne. Wolałbym zdechnąć niż mieszkać samemu. Jestem nieodpowiedzialny i roztargniony. Tak naprawdę to Chuuya o mnie dba, doprowadza mnie do porządku.

A rodzice? Nie odzywają się..ja też nie. Ostatnio pisali w moje urodziny, złożyli sztuczne życzenia dodając milion emotek. Odpisałem tylko like, ale wszystkim mówię, że podziękowałem i zapytałem co tam u nic. Wiem, że inni nie pojmują tego dlaczego nie lubię swoich starych. Nawet dla Chuuyi jest to czasami trudno pojąć. No bo skoro mam hajs to mogę mieć złe życie? Ugh.

Odwróciłem się w stronę chłopaka i zmrużyłem nieco oczy. Ma czerwone poliki i malinowe, rozchylone delikatnie usta. Czasami mam ochotę go pocałować, ale.. tak po przyjacielsku. Nie czuję przy nim tego samego jak np. przy prostytutkach. To coś innego, ale jeszcze nie wiem co.





Okej, w końcu skończyłam!! Nie mam wiele do powiedzenia, przepraszam, że długo nie było rozdziału, ale od dwóch tygodni nie jestem zdatna do życia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Okej, w końcu skończyłam!!
Nie mam wiele do powiedzenia, przepraszam, że długo nie było rozdziału, ale od dwóch tygodni nie jestem zdatna do życia.
Papapapa!!1!!

Kawa | SoukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz