Rozebrali was na czynniki pierwsze
a stało się to wszędzie i nigdzie:
na dworcu, w mieszkaniu, w parku.
Płakałyście, płakaliście, a często tylko
Posłusznie unosiliście biodra
(im z niecierpliwości drżały ręce)
Mieliście wiek każdy
i żaden. Lat cztery, osiem, dwanaście,
dwadzieścia. Ubrani, ubrane w koronkową bieliznę,
krótką sukienkę, sweterek po babci. Zwykle
nie ginęliście od razu; nie było w tym
nic dziwnego,
skaczą z ósmych pięter, wykrwawiają się w wannach,
przedawkowują diazepam. Czasem
ginęliście tak wolno, że śmierć zajmowała wam
resztę życia – naprawdę, nie ma się czemu dziwić.
Mówiono wam często: jesteście egoistami.
Dlaczego nie obchodzą was głodujące dzieci,
kryzys gospodarczy? Milczeliście
i szliście do swoich pokoi. A tam krew:
na podłodze, dywanie i przede wszystkim w lustrze.
Potem szliście pod prysznic; woda spływała na wasze ciała
Brudne od śladów, których się nie dało się zmyć
Żadnym mydłem. Ale przecież
Nie stało się nic takiego – na świecie głodują dzieci,
Bywają kryzysy gospodarcze, myśleliście
I kładliście się spać, nie mogąc spać;
Sny pełne były tych palców,
Ohydnych palców, które były waszą winą
Bo pozwoliliście (a przynajmniej
Tak twierdzi opinia publiczna).
Budziliście się cali mokrzy i brudni
Trzydzieści razy każdego miesiąca;
Nie ma w tym nic dziwnego, myśleliście
Po czym kupowaliście: żyletki, sznur,
Białe opakowania, modląc się o ostatni
Ratunek, względnie zmartwychwstanie
(bóg nie kocha samobójców). Ale nikt nie przychodził,
Nikt nigdy nie przychodził, bo przecież
Nic właściwie się nie stało.
////////////////////////////////////////////////////////////////////
english version
It takes three to rape
You were taken to the pieces
It happened everywhere and nowhere:
CZYTASZ
Brudnopis [W TRAKCIE]
PuisiBrudny opis świata i opis brudnego świata moimi oczami. Wiem, że na wattpadzie wiersze nie są jakieś szczególnie popularne, że teraz nikt wierszy nie czyta, i tak dalej. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego za sam fakt, że dotarłaś/ dotarłe...