27 październik. Godzina 19:33. Zostało mi dokładnie 27 minut, do ogarnięcia się i do dopakowania plecaka. Jak już kiedyś wspominałam, z moimi rodzicami i bratem, co 3 miesiące mamy wyjazdy weekendowe. Najczęściej jeździmy do naszego domku w górach, jednak tym razem wynajęliśmy domek w małej wsi poza naszym miastem. Na ten pomysł wpadł o dziwo mój starszy brat, który stwierdził, że woli posiedzieć z nami, porozmawiać o życiu i pooglądać wspólnie filmy. Po prostu temu debilowi nie chce się chodzić. Zresztą mi też nie, więc z uśmiechem na ustach go poparłam. Zawsze, gdy mamy taki wyjazd, to ruszamy w piątek wieczorem i wracamy w niedziele w nocy, dzięki czemu nie muszę iść do szkoły w poniedziałek. Kocham nasze wyjazdy.

  - Dobra, ładowarkę mam, bieliznę mam, ubrania też mam, kosmetyczkę mam, czego jeszcze nie wzięłam?

 - Mózgu, ale to żadna nowość.

 -  Ha ha ha, bardzo śmieszne. Nie myślałeś o tym, żeby w końcu odciąć pępowinę i się wyprowadzić?

 - I co ty byś wtedy beze mnie zrobiła?

 - Najprawdopodobniej żyła w spokoju, ciszy i bez wiecznego smrodu.

 - Nie udaje ci się być zabawną.

 - Za to szczerą i prawdziwą jak najbardziej.

  Ten na to nic mi już nie odpowiedział, tylko wyszedł gasząc mi światło w pokoju.

 - Debil!

 - Idiotka!

 - Kretyn!

 - Zamknąć paszcze i wychodzić z pokoi!

  Nie chcąc denerwować dłużej mamy, wzięłam spakowany już plecak i zeszłam na dół. Moja mama jak zwykle chodziła w te i we w te gadając do siebie po cichu.

 - Elen wszystko już spakowaliśmy. To tylko dwa dni, dom nagle nie spłonie.

 - A skąd wiesz? Jak byłam w ich wieku...

 - To dom sąsiadów ktoś podpalił, pod ich nieobecność. Znamy tą historię mamo. Nic się nie stanie. Nie jedziemy daleko. To tylko 3 godziny drogi stąd. Ciocia będzie tutaj zaglądać.

 - Mia i Tyler też.

 - No właśnie dlatego boję się, że ten dom stanie w płomieniach. Mii ufam, ale Tyler to chodzący wypadek.

 - Tylko raz coś zepsuł.

 - 4 razy dokładnie. Lampa, mój śliczny wazon od waszego dziadka, fotel i pieprzona ściana! Zrobił w mojej ścianie dziurę!

 - Elen jedziemy. Będzie tutaj przychodzić Margaret. Będzie tego domu bronić jak lwica młode.

 - Travis...

 - Mamo! - krzyknęliśmy z Adamem, na co ta wywróciła oczami, nic więcej nie mówiąc. Po 5 minutach każdy siedział już na swoim miejscu w samochodzie. Tata włączył jakąś ich piosenkę, na co mama już zadowolona siedziała i śpiewała. My z Adamem jedynie ubraliśmy swoje słuchawki i nie odzywaliśmy się.

  3 godziny później już byliśmy na miejscu. Muszę przyznać, że domek, który wynajęliśmy był piękny. Co dziwniejsze, wybierał go mój tata z moim bratem. Domek nie był za duży, ale idealnie pasował do otoczenia. Gdy weszliśmy do środka, pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to wysoki sufit, a pod nim piękne oświetlenie. Na ścianach wisiały różne obrazy zwierząt oraz zdjęcia najprawdopodobniej okolicy. Domek był dwupiętrowy, na dole znajdował się mały salon połączony z kuchnią, która była również jadalnią. Obok była sypialnia, którą wzięli rodzice, ponieważ miała prywatną łazienkę. Na górze znajdowały się dwa pokoje, wraz z łazienką między nimi. Było również trzecie pomieszczenie, które miało służyć jako czytelnia i pokój gier w jednym.

PodświadomośćWhere stories live. Discover now