Często zadaję sobie pytanie "jak udało ci się to przetrwać?", po czym tworzy mi się pustka w głowie. Skąd to pytanie? Czego dotyczy? Niekiedy zapominam wtedy swojego imienia lub gdzie właściwie się znajduję. Kiedy jednak budzę się z transu, orientuję się, że znajduję się w porcie. Jak? Dlaczego? Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nigdy nie przyszłam tam z własnej woli, a raczej ze świadomością, że tam zmierzam. Nie znałam tamtego miejsca nigdy wcześniej, póki pierwszy raz tam nie trafiłam. Było to zeszłą jesienią. Dokładnie 372 dni temu. Od tamtej pory przychodzę tam 2 dni w tygodniu, czasem nawet 3 razy. Nie są to konkretne dni ani godziny. Czasem dzieje się to w piątek o 20-stej, a czasem w środę o 13-stej.

  Moje rozmyślenia przerywa głośne trąbienie. Wzdycham ciężko i ruszam w kierunku samochodu, z którego wydobył się dźwięk. 

 - To już się robi nudne. Z 10 razy kliknąłem ten klakson, a ty nawet małego drgnięcia.

- Przepraszam, zamyśliłam się.

 - Wiecznie ta sama śpiewka, powiesz mi w końcu na chuj tu łazisz?

- Mówiłam ci już, że to nie twój pieprzony interes.

  Nie chcąc więcej słuchać jęków mojego brata, ubrałam słuchawki i puściłam pierwszą lepszą piosenkę. Kocham go całym sercem i wiem, że się martwi, ale co miałabym mu powiedzieć? "Hej braciszku, słuchaj wiem, że to dziwne, ale przychodzę tutaj od ponad roku nie będąc tego świadoma, nie wiedząc po co i jak". Tak, super pomysł. Wykorzystam w najbliższej przyszłości pod nazwą NIGDY.


  Adam jako pierwszy pomógł mi, gdy tutaj przyszłam. Była wtedy jakaś pierwsza w nocy, a ja zadzwoniłam do niego z płaczem, że nie wiem gdzie jestem i żeby przyjechał po mnie jak najszybciej. Zadawał wiele pytań, ale ja nie potrafiłam się odezwać ani słowem. Pamiętałam jedynie, że byłam w pokoju rodziców i trzymałam w ręce jakiś pasek? Może sznurek? Byłam to sprawdzić na kolejny dzień, ale już tego nie było. Z dnia na dzień coraz mniej pamiętam, co robię przed utratą świadomości. Jak było dziś? Wróciłam ze szkoły do domu, zjadłam obiad, a pote... 

 - Jesteśmy już. Li, możemy pogadać? Proszę.

  Nie chciałam rozmawiać. Nie było o czym. Sądziłam, że to oczywiste. 

 - Co się z tobą dzieje? Znikasz nagle bez słowa. Żadnego sms'a ani nic. Zawsze jesteś w tam. Co to za miejsce i dlaczego tam przychodzisz? 

 - Znalazłam tamto miejsce kiedyś i polubiłam tam przebywać. Tyle.

- Nie kłam, przecież byłem tam po ciebie, jak zadzwoniłaś zaryczana. 

 - Ponieważ wtedy nie znałam tego miejsca. Jechałam wtedy ze znajomymi, myślałam, że jesteśmy niedaleko cioci, więc poprosiłam, żeby mnie wysadzili. Jak odjechali, to się zorientowałam gdzie jestem i po ciebie zadzwoniłam. 

- Dlaczego nie do nich?

- Nie odbierali. Zazwyczaj mają wyciszone telefony. 

- To dlaczego płakałaś? 

 - Bo się kurwa bałam! Nie wiedziałam gdzie jestem, a moi znajomi nie odbierali.

  Widziałam, że chce coś odpowiedzieć, ale nie mając już siły na dalszą rozmowę, po prostu wyszłam z samochodu. Przyśpieszyłam kroku, żeby nie mógł mnie tak szybko dogonić i weszłam do domu. Od razu poszłam w stronę schodów, żeby pójść się przebrać w coś cieplejszego. Jest już koniec października i mimo, że najczęściej mi ciepło, to dziś wyjątkowo zmarzłam.

  Kiedy weszłam do pokoju, zobaczyłam na łóżku swoje psy, które spały razem. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Bajka i Jaro to moje dwa ukochane psiaki. Bajkę mamy od 10 lat i jest strasznie leniwa, ale również bardzo kochana. Jara mamy od niecałych dwóch lat i śmiało mogę stwierdzić, że nie ma bardziej ruchliwego i mądrzejszego psa na ziemi. Znalazł go nasz tata na śmietniku, obok swojej pracy i postanowił go wziąć. Początkowo szukaliśmy mu domu, ale mijały dni, a on się u nas zadomowił.

  Przywitałam się z nimi i podeszłam do swojej szafy po jakąś bluzę. No nie byle jaką, bo jest to bluza od mojego kuzyna. Dostałam ją od niego, tuż przed jego wypadkiem, którego nie przeżył. Było to ponad 4 lata temu i mimo, że się z tym pogodziłam, to nadal mi go mocno brakuje. Kiedy zmarł, ja miałam 14, a on 19 lat. Byliśmy mocno zżyci. Ja, on, mój brat i nasza kuzynka. Byliśmy idealnym teamem. Ja byłam najmłodsza, mocno i energiczna. Podobnie jak Liam - mój kuzyn. Emma raczej spokojna i cicha. Najbardziej odpowiedzialna, mimo, że wtedy miała wtedy 16 lat. Co najlepsze, ona nie była siostrą Liama. Liam był synem najstarszej siostry mojego taty, za to Emma jest jedyn¹ córk¹ siostry mojej mamy. Mój brat to takie połączenie wszystkiego. Ale śmiało mogę stwierdzić, że był z nas najbardziej pomysłowy. No cóż, głowa 18-latka pracowała. Teraz już nie działa, bo było ewidentne zwarcie.

  Gdy się ubrałam, zeszłam na dół, żeby zrobić sobie herbatę i kolacje dla rodziny, ponieważ rodzice mieli wrócić lada moment. Nie jestem szefem kuchni, ja i gotowanie raczej się mijamy, jednak jest coś co robię wspaniale. JAJECZNICA. Dodaję do niej ser, troszkę wędliny i na koniec szczypiorek. No po prostu bajka. Stąd też wzięło się imię dla Bajki. W dniu, kiedy ją wzięliśmy, robiłam tê jajecznicę pierwszy raz. Jak tata ją spróbował krzyknął BAJKA!, a ona wtedy zaczęła szczekać i się cieszyć. Sama wybrała sobie imię.

  Byłam w trakcie krojenia szczypiorku, kiedy usłyszałam wchodzących rodziców do domu. 

 - Wiem, dlatego ogarniemy to jutro na spokojnie. Przecież się nie śpieszy. 

- Cześć dzieciaki jesteśmy! 

- Cześć mamuś, cześć tatuś, zrobiłam kolację, także siadajcie.

- A gdzie Adam?

- U siebie.

- To pójdę po niego, a tata ci pomoże z przygotowaniem.

  Kiedy mama poszła na górę, ja zaczęłam nakładać kolację, a w tym czasie tata wrócił z łazienki i szykował stół. 

- Jak tam w szkole córcia? Zdałaś ten test? 

- Nie najgorzej, baba z fizyki ewidentnie się na mnie uwzięła i chciała dać mi uwagę, bo jak ona to stwierdziła "na pewno nie słucham jej, widać to po moich oczach", a ja ciągle patrzyłam na nią i robiłam notatki! Ale Mia zaczęła mnie bronić niczym lwica, więc ja skończyłam bez uwagi, a Brown z rumieńcami. A co do testu, to czwóreczka wleciała! 

- No i to jest moja krew! Ale czasem się zastanawiam, czy Mia to nie moja druga córka, a przynajmniej wnuczka mojej mamy. Ten sam temperament. 

- Wątpię, babcia nie znosi kolorowych włosów, a Mia kocha. 

- Twoja ciotka również uwielbiała farbować włosy, więc wyobraź sobie co mieliśmy raz na jakiś czas. 

 - Gorzej jak ja przefarbowałam?

 - 10 razy gorzej

  Naszą rozmowę przerwała mama z moim bratem, głośno o czymś dyskutując. Wszystko było gotowe, więc zabraliśmy się do kolacji. Rozmawialiśmy jak zwykle o tym, jak minął każdemu z nas dzień i jak się czujemy. Nasza rodzina jest mocno zżyta. Staramy się dużo rozmawiać i wspólnie spędzać czas. Mniej niż jak byliśmy mali, ale więcej niż przeciętna rodzina. Średnio raz w miesiącu mamy całodniowe wspólne wyjście, a co trzy miesiące mamy weekendowy wyjazd.

  Po około godzinie każdy poszedł już do swojego pokoju. Wzięłam ubrania i postanowiłam wziąć szybki prysznic i położyć się spać. Jutro piątek. Dzień, który jest prawie moim ulubionym, bo kończę o 13-stej i mogę się zająć moim Grantem Gustinem. Kocham flasha także się zamknij. Za mną jak zwykle poszedł Jaro, bo oczywiście jakbym poszła sama, to mnie zaatakuje stado parówek. Po 15 minutach już byłam gotowa do snu. Już byłam bliska zaśnięcia, gdy usłyszałam powiadomienie z telefonu. 

 - Przypomnij sobie!

PodświadomośćWhere stories live. Discover now