Druidzkie tereny

735 68 62
                                    

Nie mogłem się już doczekać tego, co przygotował Sylwek. Wyglądał na prawie tak podekscytowanego, jak ja, mimo tego, że zazwyczaj próbował kryć swoje emocje, nie ważne czy pozytywne, czy negatywne.
Puściłem piosenkę "Bunt Szesnastolatki" Myslovitz.
Nie wiedziałem jeszcze jaki typ muzyki jest akceptowalny dla Sylwestra, jednak postanowiłem postawić na swój własny gust.
Nie domyślałem się zupełnie, gdzie mogliśmy jechać ze względu na to, że okolica którą właśnie jechaliśmy, wyglądała na zupełny wypizdów.

Jakie było moje zdziwienie, gdy Wardęga zatrzymał swój samochód na środku pola.
Spojrzałem na niego jak na pomylonego.

—Chyba sobie żartujesz, Sylwester!—jęknąłem żałośnie, spoglądając na jego usatysfakcjonowaną minę.

—Wziąłeś sobie coś na przebranie, prawda?—spytał.

—Tylko spodnie, a nie chce mojego ulubionego golfu zniszczyć lub pobrudzić!

W tym samym momencie Sylwester ściągnął z siebie sweter i podał mi go.
—Sweter to jeszcze na siebie przy tobie założę, gorzej ze spodniami. Możesz wyjść?
Z lekko uniesionymi kącikami ust Wardęga opuścił pojazd.
Przebrałem się i wyszedłem z samochodu.

—Jest impreza u Goli jutro. Idziemy?—spytał z lekko uniesionymi brwiami—Będzie tam wiele dziwnych osobistości, typu Agata Fąk.

—To nie brzmi zachęcająco, Sylwek.

—Nie brzmi, ale dyskusja z Fagatką na temat tego, że wiedziała i nic nie powiedziała już bardziej, nie sądzisz?

—Może i tak, ale jak mnie zostawisz z którymkolwiek z tych zjebów, to sam wyjdę i wrócę do domu.—prychnąłem.

W tym samym czasie Sylwester wyciągnął z bagażnika dużą torbę, po czym ruszył w stronę lasu.

—Wiesz, gdzie jesteśmy?—spytał.

—A wyjaśnij mi proszę, skąd miałbym wiedzieć?—na moje słowa Wardęga uśmiechnął się.

—No inteligencją to ty nie grzeszysz. Nie kojarzy ci się z czymś moja persona?

—Czy ty zabrałeś mnie do lasu w którym prawie rozpierdoliłeś moją karierę w internecie?

—Możliwe—wzruszył ramionami, na co ja tylko uchyliłem usta.

—No chyba żart.

—Nie narzekaj, słońce. Nie idę nikomu niszczyć tym razem kariery, a już zdecydowanie nie tobie.. chociaż jeszcze rok temu to z miłą chęcią.

Jedynie prychnąłem i ruszyłem za nim.
Szliśmy tak dłuższą chwilę. Zastanawiałem się, po co Sylwester mógł nas tutaj przyprowadzić i co miał w swojej torbie.

Zatrzymaliśmy się w środku lasu.

—Mówiłem ci, że bardzo lubię strzelać z łuku?—
powiedział, otwierając swoją czarną torbę. W środku znajdowała się tarcza i łuk.
—Pomyślałem, że skoro mafia minecraftowców ma nas dojechać, to lepiej być przygotowanym.

Parsknąłem na jego słowa, po czym założyłem ręce na piersi.
Druid rozkładał sprzęt, a ja tępo przyglądałem się temu. Siedziałem na jakimś pieńku, spoglądając na Sylwestra.

[...]

Kiedy wszystko było już przygotowane, Sylwek złapał za łuk i nałożył strzałę na cięciwę. Jego postawa była perfekcyjna. 
Nie zdążyłem się nawet dobrze przyjrzeć, a Sylwester oddał strzał. Celny strzał.

Nie tylko kropki zostały połączone..... (Konopski x Wardęga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz