Pov. Wardęga
Cały czas bardzo bawiła mnie mina Mikołaja, po tym jak przyznałem mu, że tak naprawdę wszystko, co działo się podczas naszego pijackiego wieczoru, nie wyleciało z mojej głowy. Czułem nieziemską satysfakcję, widząc, jak policzki bruneta przybierają mocnej, czerwonej barwy. Mówią, że złość piękności szkodzi, ale wydaje mi się, że w jego przypadku tylko dodaje uroku. Właśnie wstawiałem do piekarnika nasz, a właściwie to mój wypiek. Zastanawiałem się, co w tym momencie robił Mikołaj. Obstawiałem trzy rzeczy:
•leży, obrażony na cały świat i gapi się w telefon,
• wraz z Channel ogląda jakiś serial na Netflixie,
•robi pielęgnację.
Innej opcji nie przypuszczałem. Zacząłem przygotowywać jakieś drinki dla mnie i dla Konopskiego. Musiałem jakoś udobruchać chłopaka, bo jutro miałem zamiar zabrać go na dość ciekawy wypad. W końcu nie mógł powiedzieć nie, prawda?
Skończyłem przygotowywać moje ulubione Mojito, po czym zaniosłem je do mojego naburmuszonego Mikołaja. Z trudem powstrzymywałem się od śmiechu, patrząc na jego minę. Moje przypuszczenia okazały się być trafne. Mikołaj na twarzy miał maseczkę, był owinięty czerwonym kocem w świąteczne wzorki, a na jego kolanach wylegiwała się Channelka. W lewej ręce trzymał pilota, a w drugiej miał telefon z odpalonym Instagramem. To, że zgadłem dosłownie KAŻDĄ wykonywaną przez niego czynność, wywołało u mnie ogromy uśmiech i wcale nie pomogło z walką o nieutracenie głowy dzisiejszego wieczoru (dokładniej nie parsknięcia śmiechem).
Postawiłem na stoliczku nocnym obok jego łóżka szklankę z napojem dla niego.—Spróbuj—powiedziałem, biorąc łyka drinka.
—Niby po co?—burknął Mikołaj, cały czas udając obrażonego. Cała ta sytuacja wydawała mi się tak abstrakcyjna, że aż zachichotałem.
—Skarbie, jak ktoś ci coś daje, to należy brać, bez zadawania zbędnych pytań. Nikt cię tego nie nauczył?—spytałem, siląc się na powagę.
—Ciebie chyba nikt nie nauczył, że nie ładnie jest kłamać.—odparsknął mi, na co tylko przewróciłem oczami i usiadłem obok niego.
—Masz 21 lat, nie 10, więc chociaż udawaj inteligentniejszego niż jesteś.—przyłożyłem głowę do jego ramienia. Jego płyn do prania ładnie pachniał, chociaż chyba wolałbym czuć na policzku dotyk jego skóry, zamiast materiału jego bluzy.
—Nie dość, że mnie dwa razy okłamał, to jeszcze będzie mnie obrażał!—pisnął, odsuwając się ode mnie. To tylko powodowało u mnie jeszcze większe rozbawienie, aż do momentu w którym przetworzyłem, co Mikołaj powiedział.
—Dwa? Ależ z ciebie hipokryta, Mikołaju!—zaśmiałem się spoglądając na niego bez krztyny zdziwienia. Oczywiście, że wiedział. Nie mogło być inaczej.—Widzę, że jesteśmy chyba kwita, a ty? Co myślisz?
Konopski tylko przewrócił oczami, po czym mnie szturchnął.
—A tak się dobrze bawiłem.
Zaśmiałem się na te słowa. Zaczęliśmy oglądać oświadczeni tak cudownych jednostek jak Boxdel, Dubiel i DeeJayPalaside. Analizowaliśmy wszystko, co otrzymaliśmy od widzów. Zaczynaliśmy przekazywać dowody na prokuraturę, która dla dobra śledztwa zabroniła nam podawać dokładniejszych informacji na temat Pandora Gate, gdyż całego tego influencerskiego gówna wylewało się jeszcze więcej.
Niedługo później moje pyszne przysmaki były gotowe. Kiedy oboje weszliśmy do kuchni, by wyłożyć swoje cynamonki na talerz. Nie mogłem się nie śmiać z miny uradowanego Mikołaja, który zachwycał się tym, jak czysta była jego kuchnia, pomimo jego niezdarności i umiejętności do nie spalenia wszystkiego, czego się tylko dotknie.Odnośnie dotykania, to chłopak próbował się dorwać do tych cudeniek od razu po wyciągnięciu ich z piekarnika. Uderzyłem jego rękę zbliżającą się do blaszki.
—Poczekaj aż wystygną.—Dobrze, mamo—wywrócił oczami ostentacyjnie, na co tylko prychnąłem. Wiedziałem, że czekał aż tylko opuszczę pomieszczenie, więc ugiąłem się lekko, po czym wziąłem go na ręcę w taki sposób, jak Shrek Fionę, czyli podtrzymując go rękoma i ustawiając ofiarę tak, by opierała się o twój bark.
—Widziałem ten twój wzrok! Nie dopuszczę, do zniknięcia chociaż jednej.—mruknąłem, kiedy ten zaczął się szarpać. Może i był ode mnie trochę większy, ale to ja zdecydowanie miałem o wiele więcej siły. Trzymałem go na barkach głośno się śmiejąc. Bawiła mnie jego próba wyrwania się, ponieważ trzymałem jego nogi w takim uścisku, że nie miał na to szans.—Kurwa, Sylwek! Wywalisz mnie zaraz!!—piszczał, kiedy niosąc go co chwilę zaczynałem się trząść.—Boże, jesteś pierdolnięty!
—Uspokój się!—burknąłem, idąc w stronę jego pokoju.—Nikt poza mną nie chce słuchać twoich jęków i krzyków.
Nie musiałem na niego patrzeć, by wiedzieć jak wielki uśmiech pojawił się na twarzy Mikołaja.
—Czyli ty chcesz słuchać moich jęków i krzyków?—odpowiedział niemalże natychmiastowo, niewinnym tonem.—Nie, raczej nie. Przykro mi z powodu twoich niespełnionych fantazji seksualnych.
—Myślę, że lepsze są o jakimś druidzie, niż o dzieciach.
Gdybym coś pił, to w tym momencie wszystko bym wypluł.
—Jesteś ohydny.–skwitowałem, otwierając drzwi do jego pokoju. Postawiłem go na ziemii, po czym wyciągnąłem palca w jego stronę w karcącym geście.
—Jak tylko zobaczę, że opuszczasz ten pokój, żeby dobrać się do cynamonek, to twoje fantazje nie spełnią się w taki sposób, w jaki byś chciał.//wdym wardęga🧔♀️
standardowo korekte robila moja ukochana cysia dzk bardzo (cysia bedzie w szoku ze jej podziekowalam)
CZYTASZ
Nie tylko kropki zostały połączone..... (Konopski x Wardęga)
FanficDwoje chłopaków, którzy nigdy nie przypuściliby, że kiedyś połączy ich jakaś współpraca. Jak rozwinie się ich relacja i jak pandora gate na nich wpłynie? //for fun, nie shipuje konopa i wardęgi.