Już z samego rana Mirabell nie dawała mi spać wparowała do mojego nowego pokoju jakby ktoś umierał.
—Santa Madre Mirabell jest 7 rano —powiedziałam zaspana przecierając oczy.
— śniadanie o dziesiątej jest więc teraz pójdziemy do Dolores spytać się czy coś słyszała.—uśmiehnęła się perfidnie —zachowujesz się jak Camilo no błagam wstawaj.
—Dobra—powiedziałam a twarz Mirabell odrazy się rozprzestrzenił — Ale chcę iść najpierw do tú Julietty*
— niech ci będzie — rzekła wychodząc z pokoju dając mi przestrzeń i komfort do przebrania.
Ubrałam niebieską długą spódnicę z podłączoną białą bluzką z stokrotkami ,miałam podobną suknie do odzieży dziewczyny.
Podeszłam do lustra wiszącego na szafie. Moje ciemno-brązowe prawie czarne włosy były pokołtumione, niewielki nos Niebieskie oczy po matce i wąskie usta byłam przeciętna i wszyscy widzieli we mnie przeciatną dziewczynę.
Po uczesaniu włosy sięgały mi do łopatek nie potrzebowałam makijażu bo jako tako miałam czystą cerę.Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni gdzie była mama Mirabell.
—Buenos días señora Juliette — uśmiechnęłam się do kobiety—bo moja matka często do pani przychodziła.
—nie musisz do mnie mówić per pani wystarczy Julietta, a może wiesz jak ona wyglądała albo miała imię ?— zapytała uśmiechając się pogodnie.
— Martha Pérez— odpowiedziałam
— o tak kojarzę ją —uśmiechnęła się —podobno jej często chorowała.
—tak jednak nie chce nikogo martwić, a także wystarczy jedna señora drożdzówka i przez jakiś czas czuję się wolna —powiedziałam jak najciszej tylko potrafię.
—oczywiscie, proszę —podała mi pieczywo — i jeżeli będzie gorzej albo coś przyjdź do mnie, widzę że już się zaprzyjaźniłaś z moją córką a takiej osoby jej brakowało, i nie chce aby coś ja zasmuciło tak bardzo— rzekła widziałam w jej oczach prawdziwą troskę uśmiechnęłam się i wyszłam z kuchni do pokoju nastolatki.
— Hola*** to ja — powiedziałam wchodząc bez pukania do pokoju dziewczyny— to jakie plany?
Spojrzała na mnie przez swoje zielone okulary i rzekła wstając
—no jak to co ? Idziemy do DoloresMirabell poprowadziła mnie do jej pokoju po czym zapukała nie byłam pewna czy to dobry pomysł, po chwili odezwał się głos potwierdzający wejście
—hola mi prima favorita****—powiedziała Mirabell poszerzając tak szeroko swój uśmiech że myślałam że jej twarz zaraz zrzędnie, tak wiem słabe określenie no ale co poradzić jak widzisz przed sobą uśmiech małpy gdy dostanie banana ?
—¿Sí?*****— zapytała spoglądając to na mnie to na Mirę.
—Czy wiesz o co może chodzić z rodziną Naszą i Avery — zapytała Mira.
— nasi rodzice mówili to tak że nawet ja nie mogę zrozumieć, może camilo coś wie— powiedziała a ja się zdziwiłam.
— dlaczego Camilo ma coś wiedzieć ? —zapytałam bo jakby pierwszy raz spotykam osoby z darami a jak się nie mylę Camile miał moc Kameleona, a nie wielki słuchacz jaśnie pani.
— Jest jeszcze bardziej ciekawy niż Moja kuzynka. Mógł zamienić się w kogoś z rodziny by podsłuchać —poruszyła ramionami i mruknęła niczym mysz
—gracias Dolores — krzyknęła mira na wychodnie.
Stanęliśmy przed pokojem Camilo, tym razem ja zapukałam, po chwili odezwał się głos
—jeżeli jesteś Mirabell to bez arlepy nie wpuszczam!—czemu nie chce cię wpuścić ?— zapytałam szeptem
—zabrałam mu arlepe podczas sniadania a on kocha jedzienie —przygryzła wargę
—czego?— drzwi otworzyły się, a w nich stanął wysoki chłopak z czupryną loków na głowie.
—hola mi prima favorita******—powiedziala Mirabell
—znowu zaczynasz swój monolog ?o i witaj nowa —powiedział uśmiechając się do mnie a do miry robiąc skwaszoną minę
—słyszałeś o liście co dostała wasza babcia — odezwałam się pierwsza po chwili ciszy
—słyszałem —rzekł
—a wiesz co w nim było ?— odezwała się Mira
—jak chcecie coś wiedzieć, wejdźcie do środka rodzice nie mogą się dowiedzieć że coś o mnie wiedzą—powiedział patrząc na mnie. Weszłyśmymy do jego pokoju wypełnionego lustrami a zamiast łóżka był hamak, a obok są żółto białe fotele.
— Nie wiem do końca ale słyszałam że Avery jest twoją rodziną— spojrzał najpierw na mnie potem na Mirabell
—jak to rodziną?— zapytałam zatapiając się w oczach chłopaka.
—może od strony Tío Agustína*******?— zauważył Chłopak
— adiós Camilo********!—krzyknęłam żegnając Camilo
Wyszłam razem z dziewczyną z pokoju Camilo.—widziałam jak się na niego patrzyłaś —zauważyła Mirabell poruszając brwiami w górę i dół.
—skończ— powiedziałam, gdy byliśmy w jadalni poczułam się słabo.
—hej, wszystko okej?—zapytała moja przyjaciółka sadzając mnie na na najbliższym ksześle.
—tak, poprostu gorzej się poczułam—odpowiedziałam usmiechając się słabo do dziewczyny, a w pomieszczeniu pojawiła się reszta.
— Wszystko w porządku? —zapytała Julietta podchodząc do mnie.
—Tak, lepiej—powiedziałam uśmiechając się szczerze.
Odeszła ode mnie i usiadła na swoim miejscu.
— Gdzie jest Camilo?!—zapytała zezłoszczona Pepa z burzową chmurą nad głową.
— ostatni raz go widziałyśmy w jego pokoju —odpowiedziała Mira spoglądając to na mnie to na tiá Peppę.
Pomimo że nie znam Camilo zmarrwiłam się że go nie ma. Wzięłam wdech wsłuchując się w rozmowę.
— Byłam w jego pokoju, i go nie ma tam —powiedziała na pograniczu, nagle do pomieszczenia wparował zsapany Camilo.
— Tiá Gabriela zaczęła rodzić—wysapał ledwo łapiąc oddech. Wystraszyłam się słysząc że biedna kobieta bez odpowiedniego przygotowania i doświadczonych osób.
—O boże, już tam podejdę Mirabell pomożesz mi—tiá Julietta postanowiła wziąć się w garść i pomóc, długo nie czekając wybiegła razem z dziewczyną z domu.
— Kto to tiá Gabriela?—zapytałam Camilo
—Bliska znajoma naszej rodziny —powiedział chłopak
—*_()|()_*—
tú Julietty*- pani Julietta
hola mi prima favorita****—witaj moja ulubiona kuzynko
Sí?*****—tak?
adiós Camilo********!—pa Camilo
Tío Agustína*******?—pana Augustina
Maddzixs
CZYTASZ
~ostatnie chwilę~
FanfictionAvery Mártez miszkająca na obrzeżach miasta encanto. Porywcza i energiczna dziewczyna. Po śmierci Rodziców znajduje list od ojca który musi dostarczyć pewnej magicznej rodzinie. co znajduje się w tym liście ? co lub kogo pozna w magicznym domu?