Biegłyśmy właśnie za szczurami które trzymają przepowiednie, nagle zatrzymaliśmy się widząc jak szczury wchodząc pod obraz
—to tajne przejście —powiedziałam a Mirabell jako pierwsza pobiegła a ja zatuszowałam ślady naszego zniknięcia zamykając obraz
Odwracając się zobaczyłam Mirabell biegnąca za jakimś mężczyzną więc zaczęłam biec za nią,
Nagle przeskakując nie udało jej się doskoczyć a ona wołała o pomoc pierwszy był Bruno z kątź go kojarzę właśnie gdy uciekłam raz z domu dałam mu jedzenie i rozmawialiśmy spoko koleś.
—masz spoconą rękę —powiedział a ja wybuchłam śmiechem na co mężczyzna na mnie spojrzał—ratuj ją szybciej mamy do pogadania —rzuciłam patrząc na nich jak na kabaret na żywo.
—może byś pomogła —zapytała sarkastycznie.
—jakby ten dól ma maksymalnie dwa metry jeżeli by ktoś z was spadł maksymalnie by miał siniaka—wzruszyłam ramionami, a mężczyzna zeskoczył widząc że faktycznie miała dwa metry
Poszliśmy za nim i nie był z byt z tego zadowolony i mówił żebyśmy szli ale my nie dawaliśmy za swoje.
— Co ty tu robisz ?—zapytał mnie Bruno
—okazało się że jestem rodziną dla Madrigalów a moi rodzice umarli —uśmiechnęłam się smutno
—czekaj czekaj, wys idę znacie ?!—Krzyknęła zaskoczona Mirabell
—tak raz gdy uciekłam z domu dałam mu jedzenie i rozmawialiśmy —wzruszyłam ramionami i czekałam na pytania Mirabell które zaczęła w wkrótce zadawać
—czemu jestem w twojej wizji i co to wogóle znaczy?— Nie wiem zawsze wszystkie moje przypowiednie były uważane za złe i nie rozumiem jej... Dobrze więc tak pewnie musisz się zbierać i zaraz powiece że czas mnie goni to pa—rzucił i zamknął drzwi przed nosem
—właśnie, odkryj nową przepowiednie! — wbiła
do małego pomieszczenia—do przepowiedni jest potrzebne dużo miejsca i piasek a tego tutaj nie ma —powiedział spokojnie
—u mnie możecie— w pokoju pojawił się Antonio— szczury wszystko mi powiedziały
Poszliśmy za Antonim do jego pokoju zrobił krąg z soli i usiadł na środku a my z Mirabell patrzalysmy na to co znajdowało się przed nami
—przeciez to samo jest —powiedział zawiedziony Bruno
—czekaj tam jest motyl —powiedziala Mirabell pokazując palcem
—muszisz przytulić, uderzyć nie przytulić— powiedzial Bruno
—to mam tą osobę przytulić czy uderzyć i kogo ? —zapytała —ISABELLA?!
—No i znowu to samo—powiedział Bruno chcąc zakończyć jednak go zatrzymałam
—czekaj, ktoś tam jestNagle przed oczami zobaczyłam się od leżąca ale gdzie niewiem krew mi z buzi leciała o nie...
—co ty tam robisz ?!— Zapytała mnie Mirabell
— n-nie wiem, ale wiem że ty musisz przytulić Isabelle, to do dzieła —powiedziałam i wypchałam ja —to idź do dzieła
—a wy nie idziecie? —zapytala mnie i Bruna
—to ty musisz ją przytulić nie my—powiedział Bruno znikając za obrazem —powodzenia, puk stuk puk odpukane.
Jak Mirabell poszła do isabelli tak ja postanowiłam iść do pokoju w drodze wpadłam na Camilo
—widziałaś gdzieś Mirabell ? Abuela ją woła —zapytal a ja pokiwałam przecząco głową i poszłam do pokoju zobaczyć co dostałam od mamy przed śmiercią.
Weszłam do pokoju i sprawdziłam pod biurkiem gdzie leżała mała skrzynka, a w niej przepiękny wisiorek w kształcie serca z wyrytymi inicjałami A M i wzięłam list,10.08.2023
teraz gdy czytasz ten list mnie koło ciebie nie ma ale są dobrzy ludzie, lepsi niż ja jednak mój strach że kiedykolwiek cię stracę był nie do zniesienia mam nadzieję że będziesz dbała o siebie i uda ci się wygrać z chorobą pomimo że nie byłam dobrą matką Kocham cię.Twoja kochająca mama<3
Moje łzy planiły list nagle wyrwały mnie krzyki Mirabell i Abueli nie nie nie uspokój się jak najszybciej wzięłam leki spojrzałam na ścianę a ona zaczęła pękać.
—Casita co się dzieje? —zapytałam, dziwne że rozmawiam z domem ale czuję że dzieje się coś złego
Wyszłam z pokoju nagle dachówki zaczęły spadać a podłogą wykrzywiła się tak że wpadłam na ścianę raniąc policzek. Oparłam się rękoma i zobaczyłam Camilo biegnącego do mnie — Avery! Avery —krzyczał prawie złapal się lecz nie dosiegnął spadając przytrzymał się barierki wypuscilam powietrze które nieświadomie wstrzymywalam nagle znowu się walił a ja tym razem prawie spadłam tylko trzymałam się barierki, a podłogą z parteru zabrała wszystkich oprócz mnie i miry po za teren Casity. Nagle spadłam czułam straszny ból skuliłam się i wyplułam krew która gromadziła mi się w ustach nagle cały dom się zawalił a ja straciłam przytomność.
|MIRABELL|
Po kłutni z abuelą dom zaczął pękać świeca! Zaczęłam się wspinać po barierce niczym po drabinie gdy byłam na górze zobaczyłam scenę z przepowiedni Avery leżała niczym nie żywa na ziemi i krew leciała jej z buzi. Czułam jak świat zatrzymał mi się przed oczami ale ogarnęłam się i pobiegłam po świece po czym casita uchroniła mnie przed walącym się domem
Nie udało mi się świeca zgasła, załamałam się i wybiegłam nad rzekę. To moja wina. To przeze mnie dom się zawalił to przeze mnie Avery nie żyje. W tej chwili obok mnie usiadła Abuela wytłumaczylam jej wszystko i przeprosiłam, nagle na koniu przyjechał Bruno
—ona nic nie zrobiła, ja jej kazałem —powiedział a po chwili babcia przytulila go
—coś mnie ominęło—rzekł klepiąc ją po plecach
—idziemy —powiedziałam postanowiłam działać
—co chcesz zrobić —zapytał męszczyzna.
—idziemy ratować Casitę—powiedziałam i wsiadłam na konia.
$(/|()$
Maddzixs
CZYTASZ
~ostatnie chwilę~
FanfictionAvery Mártez miszkająca na obrzeżach miasta encanto. Porywcza i energiczna dziewczyna. Po śmierci Rodziców znajduje list od ojca który musi dostarczyć pewnej magicznej rodzinie. co znajduje się w tym liście ? co lub kogo pozna w magicznym domu?