ROZDZIAŁ5

16 0 0
                                    

      Następnego dnia Mirabell i Camilo dopilnowali abym leżała w łóżku. W sumie mi to na plus bo czułam się średnio, ale muszę się wykurować do kolacji bo mają przyjść  guzmánowie. Nie byłam mogę się wreszcie wyspać, lecz moja chwila relaksu nie trwała długo ponieważ po śniadaniu Camilo wleciał do mojego pokoju niczym torpeda. Pod pretekstem żeby mi się nie nudziło

—Patrz co mam?—powiedział mając w ręce jakąś książkę

—no książka—powiedziałam znudzona a on mi ją podał— to album Wow

—są podzielone—powiedział i usiadł obok mnie tak że stykaliśmy się ramionami, a ja czułam jak  między naszymi ciałami przechodzą iskierki —to dział madrigalów od strony Mirabell tutaj od naszej strony a tu od abueli z dziećmi

—Wow—powiedziałam widząc zdjęcie małej pepy i julietty—to jest Bruno?

—taak tylko rodzice nie lubią o nim mówić, niby przepowiada straszne wizje—powiedzial Camilo

— wiesz może gdzie jest Mirabell?—zapytalam przypominając o jej misji.

— nie ale rano była u Dolores —powiedzial bez emocji więc trzeba teraz go z tąd wygonić i iść do dziewczyny

—wiesz że Dolores gdy otrzymała swój dar gdy słyszała szczury pod podłogą zesikała się że strachu?—zapytal uśmiechając się mściwie

—fuj to obleśne —wykrzywiłam się na jego słowa

— Ja kiedyś uciekając z domu zaklinowałam się w oknie, a mama zamiast mi pomóc śmiała się —powiedziałam robiąc minę jak dziecko które nie dostało cukierka, a chłopak wybuchł jeszcze większym śmiechem.

— ja dzisiaj podczas śniadania dostałem kwiatami w Twarz —powiedział z poł wesołą miną

— szkoda że tego nie widziałam —wybuchlam śmiechem

—szkoda że ja nie miałam takiej osoby, rodzeństwa — powiedziałam czując łzy w oczach—jedyną osobą której mogłam się wygadać była moja mama

— ale teraz masz mnie i nie tylko, każdy u nas chce ci pomóc —przytuliłam się do niego, a jego silny zapach perfum drażnił moje nozdrza. Oddał uścisk od razu i pocałował mnie w czoło

— nie wiem, jak wytrzymywałem bez ciebie —usmiechnal mi się do ucha, chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie lecz niestety Camilo musiał iść na obiad a ja musiałam znaleźć Mirabell.

    Jak Camilo wyszedł ja poczłapałam na palcach do pokoju Mirabell będąc pewna że tu przyjdzie. Nagle po paru minutach wparowała zsapana Mirabell Krzyknęła na mój widok
— aż tak jestem straszna ?—zapytałam i nagle spojrzałam na to co ma na szafce —czy to..

—Tak cicho bądź i pomóż mi —powiedziała zatykając mi usta dłonią —czy to źle że jest się w jego wizji

—n-nie wiem ale Camilo mi mówił że nie mówią o nim i że jest zły —powiedziałam bojąc się jej reakcji.

—bo tutaj pokazuje że przeze mnie ten dom pęka—powiedziała na chwilę zatrzymując się i patrząc przed siebie —może muszę opuścić ten dom?

—powaliło cię do reszty?!—krzyknęłam na nią, po czym szybko sciszylam ton— przecież jak odejdziesz co z twoją mamą że mną? Nie zostawiaj nas proszę. Nie przeżyje straty kolejnej osoby, a było ich dużo

Przytuliłam się do niej nie wiem skąd tyle we mnie dzisiaj czułości jednak jeżeli ona tego sama nie zrozumie że uciekając nic nie zdziała ja musiałam wkroczyć do akcji

—a czy ty przypadkiem nie powinnaś leżeć ?—zapytała zmieniając temat za co jej dziękuję w duchu.

—już się lepiej czuje a chciałam ci pomóc w misji— powiedziałam puszczając oczko

—czyli byłaś z Camilo powiadasz ?—zapytała mając uśmiech niczym dojrzały banan

—eee wracając do przepowiedni —stanełyśmy koło niej i w tej samej chwili do pokoju zapukał i wszedł ojciec Mirabell widząc przepowiednie otworzył szeroko usta i zaczął tłumaczyć że nikt nie może się dowiedzieć i włożył części szkła do kieszeni nagle drzwi się otworzyły a po drugiej stronie balkonu pojawiła się Dolores która wszystko słyszała.

—ta to wszystko wygada—rzuciła mira i wszyscy wyszliśmy na kolację.

   Abuela coś mówiła o rodzinie Madrigalów i o jej mocy za to Mirabell patrzyła w oczy Dolores aby ta nie wygadała reszcie lecz jak na złość ktoś zaproponował coś Mirabell urywając jej kontakt a Dolores powiedziała wszystko camilowi siedzącemu naprzeciwko mnie na co jego twarz zmieniła się najpierw na Bruno później na Mirabell a na końcu była jakaś rozmazana, spojrzał na Mirę i na mnie i dalej powiedział

—może powiedizała mu o czymś innym?—zapytała mnie Miranda szukając dobrych stron

—wierzysz w to?—odpowiedziałam   patrząc na nią

—wszystko okej Mirabell?—zapytał ją mariano a  ona odpowiedziała że tak i coś o zaręczynach. Luisa miała przynieść fortepian ale coś jej się nie udało a zwierzęta Antoniego zaczęły układać pod stołem przepowiednie chłopaka dom zaczął pękać więc Mira postanowiła się położyć na kafelkach.
    Nagle przepowiednia pojawiła się na stole a mirabell próbując ją utrzymać stanęłam obok jej, przepowiednia dotarła do Abueli a my już widziałyśmy że jest już po Mirabell.

&()|()&

                                                                               Maddzixs

~ostatnie chwilę~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz