Rozdział III

83 4 0
                                    

Wcześniej tego samego dnia

O Yang Jungwonie można było powiedzieć naprawdę wiele rzeczy, i to wiele pozytywnych. Wszyscy, którzy mieli okazję go poznać, zawsze wspominali, że troska, jaką ten młodzieniec otaczał każdą osobę wokół siebie, chwytała za serce i rozgrzewała nawet najbardziej zimnego człowieka. W domu Jungwona każdy czuł się otoczony opieką, a gdy dręczyła jakakolwiek pilna potrzeba, bądź trzeba było zasięgnąć rady, zawsze służył pomocą. Emanował spokojem, który niezwykle trudno było zmącić. Jednak kiedy to się zdarzało, jego fasada idealności burzyła się niczym domek z kart. Nikt nie jest idealny, a największą wadą tego delikwenta było to, że gdy już tracił swój spokój, jego złość była nie do powstrzymania.

A dzisiaj Yang Jungwon nie był zły.

Był wściekły.

Odkąd Kang Taehyun postanowił zniknąć, by chronić swoją siostrę, a Lee Heesung ruszył za nim w pościg, mózg Jungwona pracował na najwyższych obrotach, by wymyślić rozwiązanie, które mogłoby uratować wszystkich. Jednakże każdy scenariusz, jaki rodził się w jego głowie, kończył się śmiercią albo Taehyuna, albo Jayun. Jedyna rzecz, jakiej Jungwon był pewny, to to, że musi znaleźć Taehyuna, zanim zrobi to jego siostra. Albo zanim Heesung dopadnie dziewczynę.

Dlatego gdy w poprzedni wieczór Jake wpadł do domu i oświadczył, że Jayun zaczęła węszyć, był nie tylko wściekły. Był też przerażony. W życiu nie spodziewał się, że dziewczyna tak szybko dojdzie do wniosku, że dotarcie pod ten adres to dobry plan, a tym bardziej, że Jake puści parę, a dodatkowo wciągnie w to Jaya. Oboje chłopcy byli młodzi, mieli zaledwie po dwadzieścia lat, ale Jungwon naprawdę myślał, że w swojej karierze rodzica zastępczego popełnił jakiś naprawdę gigantyczny błąd.

Sprawa przedstawiała się następująco: Jake w wieku dziesięciu lat został sierotą, ojciec Jaya zginął sześć lat temu, matka nigdy nie była obecna, więc przejął opiekę nad nim i Taehyunem. Chłopcy potrzebowali opiekuna i Jungwon był w stanie zapewnić im odpowiednie wychowanie. Nie sądził jednak, że sprawa z Taehyunem, to, co się wtedy stało, kiedyś do niego wróci. Dlatego teraz siedział w salonie, na starej kanapie z obiciem w kwiaty róż, ze swoimi wychowankami i kilkoma innymi osobami, które miały pomóc w odpowiedzeniu na tak proste, a równocześnie nadzwyczaj skomplikowane pytanie: co dalej?

- Przede wszystkim nierozsądne jest, abyście na to spotkanie szli sami. Albo coś wam się stanie, albo jej nagadacie jakiś głupot i skończy się to źle dla niej, bądź dla obu stron - zaczął powoli, wodząc wzrokiem po towarzyszach. Prawie nikt na niego nie patrzył, wszyscy mieli jakiś martwy punkt, w który wpatrywali się, zagubieni w swoich myślach.

- I nie ważcie się jej przyprowadzać tutaj - niski głos nagle rozległ się po salonie i wszyscy spojrzeli w róg pokoju, gdzie na krześle siedział Nishimura Riki. Riki był bardzo wycofanym typem, który rzadko kiedy się odzywał. Nie, żeby też jakoś często pytano się go o zdanie w jakiejkolwiek sprawie. Chłopak miewał bardzo radykalne poglądy, które nie podobały się większości zgromadzonych.

- To nawet nie jest twój dom - zauważył Jay, marszcząc brew.

- Ale jeżeli trafi tutaj na jakiś trop, to cały misterny plan próby ratunku na nic! Heesung dopadnie najpierw ją, a potem Taehyuna, i przekonacie się, że niepotrzebnie traciliście w tym momencie nerwy.

W salonie nastała cisza. Poza tym, że dyskusja z Rikim sama w sobie była ciężka, to wiele osób z tych, które aktualnie znajdowały się w pomieszczeniu, myślały o tym samym, jednak nikt nie odważył się powiedzieć tego głośno.

- Mam pomysł. - powiedział nagle Sunghoon, co skupiło na sobie uwagę zebranych. Był najstarszy z grupy, zaraz po nieobecnym w towarzystwie Heesungu, co w hierarchii czyniło go tym, który mógł wydawać najważniejsze decyzje, z którymi każdy musiał się w jakiś sposób liczyć, nawet, jeżeli im się to nie podobało; co było przydatne, gdy miało się pod opieką kogoś takiego jak Riki, który bardzo podatny był na negatywne wpływy, albo jak Jay czy Jake, którzy byli za młodzi, by zrozumieć, dlaczego pewne rzeczy muszą się dziać w dany sposób.

Twoja Krew | Park SunghoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz