Capitulo 3

249 15 4
                                    

Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się promiennie. Poprawiając niesforne włosy zahaczyłam o jego dłoń, całkiem przypadkiem, a może jednak nie przypadkiem?

- Jasne, to widzimy się o osiemnastej? Przyjedziesz po mnie? - zapytałam patrząc na niego uważnie.

- Jasne, oczywiście, że przyjadę. To tak plan jest taki najpierw kolacja a potem ten film. Pasuje ci? - powiedział podchodząc bliżej a ja poczułam mnóstwo motyli w brzuchu próbując zachować pozory niewzruszonej chyba średnio mi to wychodziło. No cóż czasami i tak się zdarza.

- Jestem za, to poszukam jakiegoś filmu i wyślę ci link na Instagramie. A teraz przepraszam, ale muszę zrobić zakupy i trochę posprzątać w domu. Babcia na mnie czeka - powiedziałam patrząc mu w oczy. Mój Boże można było się w nich zatopić bez pamięci. Co chyba mi się przytrafiło. Z jednej strony chciałabym zaprzeczyć, a z drugiej tak cholernie chciałam, żeby był obok, na wyciągnięcie ręki.

- Pójdę z tobą, później pomogę ci z zakupami. I nie chce słyszeć żadnej odmowy piękna - uśmiechnął się szeroko patrząc na mnie intensywnie.

- No dobra, to chodźmy - zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam do wejścia. Wzięłam wózek i ruszyłam w alejki szukając potrzebnych produktów. Po kilkunastu minutach miałam już wszystko czego potrzebowałam.

- Mam już wszystko, chodźmy do kasy - powiedziałam idąc do jednej z kas, do której nie było aż tak dużej kolejki.

- Ja zapłacę za te zakupy - powiedział po chwili patrząc na mnie.

Zmarszczyłam brwi patrząc na niego zaskoczona.

- Nie Ferran. Nie zgadzam się, sama zapłacę bez przesady - powiedziałam patrząc na niego i pchając wózek do przodu.

- Proszę nie kłóć się ze mną Val - powiedział przybliżając się i lekko muskając mój policzek.

- Dobra już niech ci będzie - powiedziałam patrząc na chłopaka i zaczynając układać produkty na taśmie.

- To mi się podoba - uśmiechnął się obejmując mnie w pasie.

Poczułam dreszcze pod wpływem jego dotyku starając się tego nie pokazywać.

- No dobrze to ja pójdę pakować do wózka - powiedziałam i uśmiechnęłam się przechodząc na drugą stronę i pakując skasowane produkty do siatek.

Ferran zapłacił za zakupy i po chwili podszedł do mnie biorąc wózek i idąc na parking. Uśmiechnął się zerkając na mnie kątem oka i myśląc naiwnie, że tego nie widzę.

- Mam samochód tam - wskazałam gdzie zaparkowałam swój samochód.

- To już pakujemy i jedziemy
- uśmiechnął się otwierając bagażnik i pakując do środka siatki z zakupami.

Mój Boże jak on seksownie wygląda jeszcze w tym słońcu.

- Dobra jedzmy już - powiedziałam i wsiadłam do samochodu, zapięłam pasy i wyciągnęłam z torebki kluczyki odpalając silnik.

- Ferran wsiadasz czy mam jechać sama? - zaśmiałam się patrząc w lusterko.

- No już piękna - powiedział i zapiął pasy zerkając na mnie.

- Jedzmy już Ferran. Muszę zrobić obiad. Babcia pewnie się tam już niecierpliwi - powiedziałam patrząc na niego. Ruszyłam po chwili w stronę swojego domu. Włączyłam radio w samochodzie i uśmiechnęłam się nucąc ulubioną piosenkę pod nosem.

- Kobieta wielu talentów - skomentował patrząc na mnie i uśmiechając się delikatnie.

- Słucham? - zapytałam wyrwana z transu i zerknęłam na niego kątem oka zatrzymując się na pasach.

Dos Corazones | Ferran TorresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz