Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się promiennie. Poprawiając niesforne włosy zahaczyłam o jego dłoń, całkiem przypadkiem, a może jednak nie przypadkiem?
- Jasne, to widzimy się o osiemnastej? Przyjedziesz po mnie? - zapytałam patrząc na niego uważnie.
- Jasne, oczywiście, że przyjadę. To tak plan jest taki najpierw kolacja a potem ten film. Pasuje ci? - powiedział podchodząc bliżej a ja poczułam mnóstwo motyli w brzuchu próbując zachować pozory niewzruszonej chyba średnio mi to wychodziło. No cóż czasami i tak się zdarza.
- Jestem za, to poszukam jakiegoś filmu i wyślę ci link na Instagramie. A teraz przepraszam, ale muszę zrobić zakupy i trochę posprzątać w domu. Babcia na mnie czeka - powiedziałam patrząc mu w oczy. Mój Boże można było się w nich zatopić bez pamięci. Co chyba mi się przytrafiło. Z jednej strony chciałabym zaprzeczyć, a z drugiej tak cholernie chciałam, żeby był obok, na wyciągnięcie ręki.
- Pójdę z tobą, później pomogę ci z zakupami. I nie chce słyszeć żadnej odmowy piękna - uśmiechnął się szeroko patrząc na mnie intensywnie.
- No dobra, to chodźmy - zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam do wejścia. Wzięłam wózek i ruszyłam w alejki szukając potrzebnych produktów. Po kilkunastu minutach miałam już wszystko czego potrzebowałam.
- Mam już wszystko, chodźmy do kasy - powiedziałam idąc do jednej z kas, do której nie było aż tak dużej kolejki.
- Ja zapłacę za te zakupy - powiedział po chwili patrząc na mnie.
Zmarszczyłam brwi patrząc na niego zaskoczona.
- Nie Ferran. Nie zgadzam się, sama zapłacę bez przesady - powiedziałam patrząc na niego i pchając wózek do przodu.
- Proszę nie kłóć się ze mną Val - powiedział przybliżając się i lekko muskając mój policzek.
- Dobra już niech ci będzie - powiedziałam patrząc na chłopaka i zaczynając układać produkty na taśmie.
- To mi się podoba - uśmiechnął się obejmując mnie w pasie.
Poczułam dreszcze pod wpływem jego dotyku starając się tego nie pokazywać.
- No dobrze to ja pójdę pakować do wózka - powiedziałam i uśmiechnęłam się przechodząc na drugą stronę i pakując skasowane produkty do siatek.
Ferran zapłacił za zakupy i po chwili podszedł do mnie biorąc wózek i idąc na parking. Uśmiechnął się zerkając na mnie kątem oka i myśląc naiwnie, że tego nie widzę.
- Mam samochód tam - wskazałam gdzie zaparkowałam swój samochód.
- To już pakujemy i jedziemy
- uśmiechnął się otwierając bagażnik i pakując do środka siatki z zakupami.Mój Boże jak on seksownie wygląda jeszcze w tym słońcu.
- Dobra jedzmy już - powiedziałam i wsiadłam do samochodu, zapięłam pasy i wyciągnęłam z torebki kluczyki odpalając silnik.
- Ferran wsiadasz czy mam jechać sama? - zaśmiałam się patrząc w lusterko.
- No już piękna - powiedział i zapiął pasy zerkając na mnie.
- Jedzmy już Ferran. Muszę zrobić obiad. Babcia pewnie się tam już niecierpliwi - powiedziałam patrząc na niego. Ruszyłam po chwili w stronę swojego domu. Włączyłam radio w samochodzie i uśmiechnęłam się nucąc ulubioną piosenkę pod nosem.
- Kobieta wielu talentów - skomentował patrząc na mnie i uśmiechając się delikatnie.
- Słucham? - zapytałam wyrwana z transu i zerknęłam na niego kątem oka zatrzymując się na pasach.
CZYTASZ
Dos Corazones | Ferran Torres
FanfictionTo miały być zwykłe, niezobowiązujące wakacje... Miały, ale wszystko potoczy się inaczej niż pierwotnie zakładano. - Nie sądziłam, że te wakacje zmienią w moim życiu tak wiele - powiedziała patrząc na swoją przyjaciółkę. - On na pewno też tego nie...