Capitulo 6

206 15 3
                                    

Po kolacji postanowiliśmy iść jeszcze na spacer na plażę, gdzie lubiłam przesiadywać niemal nałogowo i rozmyślać. W drodze na plażę zastanawiałam się kiedy rozstrzygną w końcu konkurs na stanowisko fotografa. Bardzo chciałam, żeby to właśnie mnie wybrano. Pomimo, że zdaję sobie sprawę, że kandydatów jest multum. Każdy chciałby pracować dla takiego znanego i cieszącego się uznaniem w innych krajach klubie. Czując ręce Ferrana na swoim ciele uśmiechnęłam się do niego patrząc mu prosto w oczy będąc przy nim szczęśliwa.

— Wiesz, chciałbym, żebyśmy się nie rozstawali — powiedział po chwili patrząc mi w oczy.

— Wiesz, ja też, bardzo dobrze się przy tobie czuję i nie chce być tylko wakacyjną przygodą — powiedziałam kładąc mu dłonie na klatce piersiowej i patrząc mu intensywnie w oczy wyczekując jego odpowiedzi.

— Ja też bardzo chciałbym, żebyśmy nie zerwali tego kontaktu. Nie myślałaś o przeprowadzce? — zapytał patrząc na mnie uważnie swoimi ciemnymi oczami zmniejszając stopniowo dzielącą nas odległość.

— Nie wiem. Może to nie jest takie głupie, ale byłabym bardzo daleko od rodziców i mojej rodziny — powiedziałam patrząc na niego i przysuwając się blisko łącząc nasze usta w delikatnym, ale czułym pocałunku czując przyjemne dreszcze na swojej skórze.

— Pomyśl nad tym, Val — powie pomiędzy pocałunkami pogłębiając go i wsuwając swoje ciepłe dłonie pod moją sukienkę. Czując jego dotyk westchnęłam cicho w jego usta.

— Uwielbiam kiedy mnie dotykasz — zaśmiałam się przylegając do jego ciała i wtulając się w niego pragnąc jego bliskości i ciepła.

— To co robimy? Zostajemy tu czy przenosimy się do mnie do hotelu? — zaśmial się całując delikatnie moją szyję i usmlechajac się pod nosem.

— Jedziemy do ciebie — zaśmiałam się ciągnąć go w stronę samochodu śmiejąc się pod nosem.

Słysząc dzwoniący telefon zmarszczyłam brwi zastanawiając się kto o tej godzinie mógłby dzwonić Ferrana.

— Halo — odezwał się po chwili odbierając dzwoniący telefon.

— Halo? Ferran, gdzie ty jesteś? Wróć proszę. Potrzebuje ciebie bardzo. Źle zrobiłem zrywając, proszę wróćmy do siebie. Byliśmy razem prawie dwa lata — powiedziała dziewczyna w słuchawce a mnie nagle szampański humor uleciał jak powietrze z balonu.  Zaczęłam zastanawiać się kim jest czy też była dla niego dzwoniąca dziewczyna.

— Nie, Sira. Sama ze mną zerwałaś zostawiając mnie z dnia na dzień bez jakichkolwiek wyjaśnień. A po kilku dniach dzwonisz, żebyśmy do siebie wrócili? To jest żałosne Sira. Czego ty chcesz? — prychnął do słuchawki marszcząc czoło.  Będąc zniesmaczony zachowaniem swojej byłej dziewczyny.

— Co ty mówisz?! Ja Ciebie zdradziłem? Chyba sobie żartujesz. To ty latałaś za tym facetem płaszcząc się przed nim. A teraz nagle sobie o mnie przypomniałaś. To jest żałosne Sira i szukaj sobie innego jelenia. Swoją drogą trzeba mieć nie zły tupet, żeby wydzwaniać teraz do mnie i robić z siebie ofiarę. Daj mi spokój! — krzyknął do słuchawki i rozłączył się siadając na piasku i głośno płacząc jak małe dziecko będąc tym wszystkim zaskoczony a zwłaszcza jej oskarżeniami o domniemaną zdradę, której notabene nie było. Była jedynie wymysłem i chorym oskarżeniem Siey, które nie raz już przecież formułowała wobec chłopaka.

— Ferran, co się stało?—  Zapytałam czując smutek widząc w jakim stanie jest chłopak po krótkiej rozmowie z dziewczyną.

— Wiesz ona mnie oskarża o rzeczy, których nigdy nie zrobiłem. Będąc z nią przez prawie dwa lata nigdy jej nie zdradziłem. Nigdy — powie płacząc cicho nie mogąc się uspokoić. — To ona mnie zdradziła z pierwszym lepszym kiedy tylko nadarzyła się okazja. A teraz chce, żebym wrócił — powiedział zaciskając dłoń w pięść. — I udawać, że nic się nie stało. Jakbyśmy nadal byli kochającą się parą — powiedział kręcąc głową i płacząc coraz bardziej nie potrafiąc już zapanować nad swoimi emocjami i łzami nie przejmując się tym. 

— Ferran, kochasz ją nadal, prawda? — zapytałam czując łzy w oczach, ale nie chcąc tego pokazywać po sobie. Nie mogłam sprawiać mu dodatkowego bólu i nie chciałam.

— Ja... Ja nie wiem Val. Przepraszam cię, zepsułem nasz romantyczny wieczór — powiedział czując wyrzuty sumienia, że dziewczyna musi oglądać go w takim stanie.

— Nic się nie stało. Chodź Ferran odpoczniesz w hotelu. Odwiozę cię — powiedziałam ocierając jego łzy i idąc z nim w stronę samochodu.  Myśląc, że nie powinnam stać im na drodze do szczęścia.

Otworzyłam mu drzwi i po chwili, gdy wsiadł zamknęłam je i okrążyłam samochód biorąc od niego kluczyki i wkładając je szybko do stacyjki. Zapięłam pasy i bez słowa wyjechałam z parkingu przy plaży jadąc pod wskazany przez  niego adres. Nie mówiąc nic, czując się dziwnie.

— Jesteśmy — powiedziałam parkując samochód pod jego hotelem. — Dziękuję za kolację i kino. Muszę wracać do domu — powiedziałam nie odwracając wzroku. 

— Valentina, przepraszam cię. Nie chciałem, żeby nasz wieczór się zepsuł — westchnął patrząc na mnie.

— Nic,nic się nie stało. Idź już odpocząć. Dobranoc — powiedziałam i przymknęłam oczy. 

— Dobranoc — nachylił się chcąc mnie pocałować jednak odsunęłam się szybko.

— Przemyśl sobie wszystko na spokojnie czego chcesz. Dobranoc — powiedziałam i przekręciłam kluczyk odpalając silnik.  Kiedy tylko Ferran wysiadł odjechałam szybko w stronę swojego domu czując się odtrącona. W końcu nie miałam szans z jego bylą, która nagle sobie zdała sprawę, że jednak wspaniałomyślnie go kocha. Też mi coś i nagle tak spadła na nią ta wiedza. Jedno było pewne nie zamierzam się komuś narzucać i być tylko zabawką. Nie zasługuje na to i nie mam ochoty w takim cyrku uczestniczyć. Zaparkowałam samochód i pobiegłam szybko do domu biegnąc od razu do swojego pokoju.

Dos Corazones | Ferran TorresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz