Capitulo 8

200 10 2
                                    

Chciałam wymknąć się z tego miejsca tak szybko jak było to możliwe, ale oczywiście Lucia zdążyła zrobić szum wokół nas, czym zwróciła uwagę innych ludzi w tym Ferrana.

— Lucia! Przestań już z tym. Chce stąd iść. Dziś możemy imprezować w innym miejscu — powiedziałam patrząc na nią nie chcąc być tam długo. 

— A ja chcę zostać tutaj. Nie chce mi się szukać innej miejscówki. Wszędzie jest na pewno dużo ludzi — powiedziała wzruszając ramionami jakby chciała zrobić mi na złość specjalnie.

— Świetnie — burknęłam siadając przy barze i wzdychając cicho. Sięgnęłam po drinka wypijając go szybko i lekko się krzywiąc. — Lucia, wiesz, że niedługo wyjeżdżamy — powiedziałam patrząc na nią uważnie.

— Tak, wiem. Nie mogę się już doczekać jak będziemy w Barcelonie — zapiszczała i przytuliła się do mnie mocno.

— Ja w sumie też — zaśmiałam się przytulając ją do siebie. Trochę się obawiałam jak sobie tam poradzimy, ale byłam dobrej myśli.

— Hej Valentina — usłyszałam za sobą głos Ferrana.

— Hej Ferran — powiedziałam krótko nie patrząc na chłopaka. Nie wiem czego chcę ode mnie. Ten wieczór to był jeden wielki niewypał.

— Porozmawiamy? — zapytał patrząc na mnie.

— A mamy o czym? Chyba powinieneś porozmawiać z Sirą. Skoro nadal ją kochasz to nie bardzo rozumiem czego chcesz ode mnie? — zapytałam odwracając głowę w jego stronę i patrząc na niego uważnie z kamienną miną.

To nie miało najmniejszego sensu. Skoro ją kocha to niech wrócą do siebie i tyle i każdy z nas pójdzie w swoje strony. Proste, prawda?

— Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie. Wiem, że zepsułem nam wieczór — powiedział i spojrzał na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami myśląc, że coś wskóra.

— Dobra, nie ważne. Było, minęło. Nie przejmuj się tym zbytnio — machnęłam ręką zarzucając włosy na ramię.

— Nie, chciałbym ci to wyjaśnić. Źle się z tym czuję — powiedział i położył dłoń na moim ramieniu.

— Kochasz ją, to co ty chcesz mi wyjaśnisz, Ferran? Przestań się okłamywać i przy okazji mnie. Nie chce tego słuchać, rób sobie co chcesz — powiedziałam patrząc na niego. I rozkładając  dłonie.

— To nie tak, Val — zaprzeczył chcąc coś powiedzieć.

— Uporządkuj swoje życie Ferran. Powodzenia i cześć — powiedziałam i zapłaciłam za drinka wybiegając z klubu i idąc na plażę w swoje ulubione, ustronne miejsce.

Położyłam się na ciepłym piasku patrząc na zachodzące słońce. Przymknęłam oczy rozkoszując się ciszą i dźwiękiem rozbijających się o brzeg fal.

— Uwielbiam te ciszę — uśmiechnęłam się patrząc na fale i rozkoszując się tym. To była jedna z rzeczy, które kochałam w tym mdłym miasteczku. Zdecydowanie nie kochałam tego, że wszyscy wszystko tu wiedzieli o każdym. To było akurat denerwujące, jak plotkowali o wszystkim i wszystkich.

— Czego Ferran nie zrozumiałeś? Po co tu przyszedłeś? Nie chce z tobą rozmawiać. Kochasz Sirę tylko oszukujesz sam siebie i mnie jeszcze chcesz oszukać — powiedziałam patrząc na niego. Nie rozumiałam dlaczego przyszedł.

— Dlaczego nie dasz mi nic wyjaśnić? — zapytał przysuwając się do mnie blisko. Czując jego perfumy lekko westchnęłam rozkoszując się jego zapachem.

— To słucham w takim razie — powiedziałam siadając na piasku i zakładając ramiona na piersi.

— Po pierwsze to chciałem cię przeprosić za moje zachowanie. A po drugie to nie chce, żebyśmy tracili kontakt z powodu takiej blahostki — powiedział patrząc na mnie uważnie.

— Ferran, to nie jest jakaś blahostka. Dobrze o tym wiesz. Przemyśl sobie czego Chcesz i kogo Chcesz w swoim życiu.

— Ja... Proszę, Val na prawdę dobrze się czuję w twoim towarzystwie. Bardzo dobrze, ale jednak spędziłem z Sirą prawie dwa lata — westchnął patrząc na fale i bawiąc się sznurkiem od bluzy.

— To porozmawiaj z nią. I dowiedz się czego ona chce. Ja już pójdę do domu. Dobranoc i milego pobytu tutaj.

Wstałam z piasku i poszłam w stronę wyjścia chcąc wrócić do domu. Chciałam świętować, ale Ferran skutecznie zepsuł mi humor.

Westchnęłam cicho idąc w stronę swojego domu.

— Zmęczyłam się już tym wszystkim — szepnęłam cicho wchodząc na swoją posesję i idąc szybko do drzwi chcąc położyć się, jak najszybciej na łóżku i odpocząć nie słuchać wywodów innych ludzi liczących nie wiem na co, że rozwiąże magicznie ich problemy. Nie mam takich supermocy. Prychnęłam pod nosem i chwyciłam za klamkę i poczułam nagle jak ktoś łapie mnie za nadgarstek i przypiera do drzwi całując zachłannie i obejmując w pasie.

— Ferran powiedziałam ci coś — westchnęłam mu w usta pogłębiając pocałunek.

— Ja też ci coś powiedziałem. Nie chce z tobą tracić kontaktu — powiedział wsuwając swoje dłonie pod moją sukienkę.

— Ferran nie chce, żebyś potem czegoś żałował — jęknęłam całując go.

— Nie będę żałować — westchnął i pociągnął mnie za sobą idąc w stronę jego hotelu.

— Ferran— odwróciłam go w swoją stronę łącząc nasze usta w czułym i namiętnym pocałunku zdejmując mu koszulkę w pośpiechu pragnąc go w głębi duszy tu i teraz.

— Val, jesteś taka cudowna— jęknął ocierając się o mnie mocno. Czując dreszcze na skórze odchyliłam głowę.

— Pragnę Cię tu i teraz — jęknęłam patrząc mu w oczy z pożądaniem.

— Ja ciebie też, piękna — szepnął przesuwając dłońmi po moich udach.

Dos Corazones | Ferran TorresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz