Caputulo 2

263 13 2
                                    

Rozmawiało nam się bardzo dobrze do czasu, kiedy w drzwiach nie pojawił się mój ojciec, który nieprzychylnym okiem patrzył na Ferrana skanując go wzrokiem od góry do dołu. Nie było to wcale ani miłe ani zabawne. Nie chciałam, żeby traktował mnie jak małą dziewczynkę, którą umówmy się już od dawna nie byłam, a czego mój ojciec nie chciał za żadne skarby świata pojąć.

— Przepraszam Ferran muszę już iść do domu. Sam rozumiesz... ojciec nas obserwuje — powiedziałam patrząc na niego i lekko się uśmiechając chociaż w głębi duszy chciałam wykrzyczeć wszystko, co myślę o moim ojcu i jego zachowaniu w tym momencie, ale się powstrzymałam co wierzcie, bądź kosztowały mnie nielada pokładów cierpliwości. A cierpliwość nie była moją najlepszą stroną.

— Jasne, rozumiem. Może zobaczymy się jutro? — szepnął patrząc mi w oczy i usmiechając się delikatnie.

— Zobaczę, ale może się gdzieś złapiemy na mieście. A teraz przepraszam, ale muszę już lecieć — powiedziałam machając mu i idąc w stronę drzwi i po chwili zamykając je na klucz. Westchnęłam pod nosem i ruszyłam w stronę schodów idąc na górę i biorąc do ręki piżamę i idąc szybko do łazienki. O niczym innym tak nie marzyłam w tym momencie jak o zimnym prysznicu przynoszącym ulgę w ten niemiłosierny upał.

Weszłam do łazienki i ściągnęłam szybko swoje ubrania niemal wskakując pod prysznic i biorąc upragnioną zimną kąpiel. Może to głupie, ale Ferran miał coś takiego w sobie czym mnie zauroczył. Wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale to było ode mnie silniejsze. Ta myśl zdominowała moją głowę, a ja chciałam, bardzo chciałam ponownie go zobaczyć i z nim porozmawiać. Wiem, że to było może i niedorzeczne, ale tak czułam i nie mogłam z tym nic zrobić. Mogłam udawać, że tak nie jest, ale to druga do nikąd.

Wzięłam szybki prysznic i przebrana poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy czując się błogo a w brzuchu poczułam przyjemny uścisk na myśl o Ferranie.

— Aj Dios Mio! Co ten facet ze mną zrobił — szepnęłam cicho i uśmiechnęłam się delikatnie.

Słysząc powiadomienie sięgnęłam po telefon i widząc wiadomość od Ferrana wytrzeszczyłam oczy niedowierzając w to co właśnie się dzieje. Jeszcze do niedawna byłam zwykłą dziewczyną, której nie znał nikt.

Ferran Torres: Dasz się namówić jutro na kino i kolację? Proszę zgódż się" napiszę i wyślę do niej wiadomość na Instagramie.

Valentina Gomez:
No nie wiem. Może się dam namówić. Wszystko zależy od tego jak mnie przekonasz.

Zaśmiałam się pod nosem i odłożyłam telefon na szafkę. Zastanawiam się co powinnam zrobić czy się zgodzić czy nie. Chociaż czułam się w jego towarzystwie nadzwyczajnie dobrze. W zasadzie z nikim dotąd nie rozumiałam się tak dobrze. Zastanawiałam się kiedy otrzymam odpowiedzieć  na zgłoszenie w sprawie pracy. Liczyłam szczerze mówiąc, że się uda, chociaż byłam swiadoma, że musiałby to być cud, żeby z wszystkich jak wnioskowałam zgłoszeń wybrali akurat mnie.

Słysząc powiadomienie sięgnęłam ponownie po telefon zerkając na wiadomość od Torresa.

Ferran Torres:
Obiecuję, że nie będziesz żałować tej decyzji, jeśli się zgodzisz. Obiecuję, że sama wybierzesz film.

Valentina Gomez:
Skoro będę mogła wybrać film to się zgadzam. Znam fajną restauracje z lokalnymi potrawami. Koniecznie musisz spróbować!

Zaśmiałam się pod nosem wzdychając cicho i przymykając lekko oczy. Czułam się, jak nastolatka zauroczona kimś. Powinnam być bardziej rozważna, ale niestety w tej sytuacji rozum przegrywał z sercem i co ja mogłam z tym zrobić?

Przymknęłam oczy uśmiechając się do siebie. Byłam ciekawa kiedy otrzymam odpowiedzieć od działu marketingu klubu FC Barcelona o ile otrzymam jakąkolwiek odpowiedź. Zasnęłam szybko czując jakieś takie szczęście, które powodowało, że czułam się w pewnym sensie wyróżniona. Rano obudziłam się słysząc wołanie babci. Zwloklam się z łóżka, przebrałam się w sukienkę i zbiegłam szybko na dół witając się z babcią.

— Dziękuję babciu, smacznego — uśmiechnęłam się zabierając się do jedzenia.

— Jedź kochanie. Smacznego — uśmiechnie się patrząc na mnie  i sama zabierze się za jedzenie posiłku razem ze mną.

Uśmiechnęłam się jedząc posiłek i biorąc do ręki szklankę z sokiem i upijając lyk.

— Trzeba zrobić zakupy. Mogłabyś je zrobić? — babcia spojrzała na mnie z uśmiechem.

— Oczywiście babciu. Zjem śniadanie i pojadę na zakupy — powiedziałam uśmiechając się do kobiety serdecznie.

— Super kochanie — powiedziała kobieta kończąc swój posiłek i pijąc swoją ulubioną zieloną herbatę, którą uwielbiała pić w ogromnych ilościach.

— Nie ma problemu babciu — uśmiechnęłam się patrząc na nią i  kończąc posiłek.

Posprzątałam po śniadaniu i wzięłam pieniądze i kluczyki do samochodu idąc przed dom i wsiadając do pojazdu, ruszyłam w stronę pobliskiego marketu chcąc zrobić tam zakupy. Zaparkowałam samochód na parkingu i ruszyłam w stronę wejścia do sklepu. Wpadając w kogoś, uniosłam wzrok widząc przed sobą Ferrana.

— Hej Val — powiedział uśmiechając się do mnie szeroko.

— Hej Ferran — uśmiechnęłam się poprawiając włosy.

— Ślicznie wyglądasz w tej sukience — powiedział patrząc na mnie i skanując mnie wzrokiem.

— Um, dziękuję — powiedziałam czując jak robię się czerwona na twarzy i zakrywając twarz swoimi długimi włosami.

Dos Corazones | Ferran TorresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz