Capitulo 4

223 11 6
                                    

Stałam przed szafą zastanawiając się co powinnam założyć na te kolację i wyjście do kina. Nie chciałam zakładać czegoś bardzo wyzywającego, a z drugiej strony nie chciałam też iść w czymś co wyglądem przypomina worek ziemniaków. Zatem wyciągnęłam po dłuższym zastanowieniu z szafy obcisłą i sięgającą przed kolano czarną sukienkę. Zadowolona poszłam do łazienki szybko się przebierając i robiąc sobie makijaż i prostując włosy. Słysząc otwierające się drzwi odwróciłam wzrok w stronę wejścia. Zaśmiałam się widząc w nich Ferrana.

- Jeszcze chwilę i możemy jechać—  powiedziałam patrząc na niego i uśmiechając się delikatnie.

- Tak jest Val. Pięknie wyglądasz na prawdę ta czarna sukienka idealnie podkreśla twoje atuty - zaśmiał się podchodząc bliżej i patrząc mi w oczy.

Poczułam jak moja policzki płoną i szybko chciałam ukryć ten fakt zasłaniając sobie twarz włosami.

- To za chwilę wyjdziemy. Poczekasz w pokoju? - zapytałam usmiechajac się do niego.

- Jasne, piękna - uśmiechnął się do mnie patrząc mi w oczy czym czułam się lekko skrępowana.

- Ferran, przestań się tak wpatrywać we mnie - powiedziałam odwracając się do niego plecami czując, że moje ciało przy nim płonie a ja ledwo jestem w stanie nad tym panować jakkolwiek. Wierzcie mi to nie było proste.

- Zaraz, ale najpierw - zaśmiał się odwracając mnie w swoją stronę i bez zastanowienia i zbędnych ceremoniałów złączył nasze usta w namiętnym i czułym pocałunku. Objęłam go w pasie pogłębiając pocałunek i napierając swoim ciałem na jego zgrabne ciało.

- Ferran... Nie wiem czy powinniśmy - jęknęłam czując jego dłonie pod swoją sukienką. Normalnie pewnie już sto razy zrobiłabym awanturę, ale nie potrafiłam nie jemu.

- Proszę, twoje usta są tak idealne i to twoje rozpalone ciało. Co ty ze mną robisz - powiedział całując mnie zachłannie i schodząc swoimi ustami na moją szyję. Poddałam się tej przyjemności chcąc, żeby mnie całował i dotykał. Pragnęłam tego w tym momencie jak niczego innego.

- Ferran, całuj mnie i dotykaj - powiedziałam patrząc na niego z pożądaniem.

- Skoro sobie tego życzysz- szepnął mi do ucha i ściągnął moją sukienkę patrząc na moje ciało. A po chwili poczułam jego gorące usta na swojej szyi i dekolcie czując się błogo.

- Jesteś taki idealny Ferran - szepnęłam mu do ucha. - A kino?

- Kino może poczekać - zaśmiał się całując moje usta zachłannie. A ja nie chciałam, żeby przestawał. Chciałam, żeby tylko mnie tak całował. Może to było naiwne. Być może, ale wtedy chciałam, żeby ta chwila trwała. Naszą chwilę namiętności przerwało wołanie mojej mamy.

- Przepraszam Ferran. Muszę zejść do mamy. Za chwilę wracam i możemy jechać - powiedziałem zakładając i poprawiając sukienkę i marynarkę uśmiechając się do niego.

- Jasne, leć. Poczekam tu - uśmiechnął się i musnął delikatnie mój policzek.

Zbiegłam szybko na dół wchodząc do kuchni. Rozejrzałam się dokolola i widząc mamę na tarasie szybko do niej podeszłam.

- Tak mamo? Po co mnie wołałaś? - zapytałam patrząc na nią z uwagą i wyczekująco. Nie byłam zbyt zadowolona, że przerwała nam w takim momencie, ale też nie chciałam dać tego po sobie poznać.

- Babcia mi coś wspominała, że masz kolegę nowego i wybieracie się do kina. To prawda?- zapytała lustrując mnie wzrokiem od góry do dołu, co nie było zbyt komfortowe.

- Tak wychodzimy do kina za chwilę. A coś się stało?- zapytałam patrząc na nią i marszcząc swoje ciemne brwi.

- Nie, skąd. Idźcie sobie do tego kina i bawcie się dobrze - powiedziała po chwili i uśmiechnęła się do mnie.

- Dobrze, mamo. Będę szła na górę iecimy do kina. Będę późno. Kocham cię mamo- pomachałam jej i wróciłam szybko do Ferrana.

- To co lecimy? - zapytał podchodząc do mnie i uśmiechając się uwodzicielsko.

- Lecimy, może zmienimy plany i najpierw kino? - zapytałam uśmiechając się do niego słodko.

- Jasne, jestem za. To chodź piękna - uśmiechnął się muskając mój policzek i otwierając mi drzwi i przepuszczając mnie przodem.

Uśmiechnęłam się i zeszłam po schodach czekając na dole na chłopaka.

- Poprowadzisz samochód? - zapytałam uśmiechając się do chłopaka.

- Oczywista oczywistość - powiedział biorąc kluczyki wypuszczając mnie z domu wychodząc zaraz za mną. Otworzył mi drzwi i po chwili je zamknął. A sam po chwili siedział już za kierownicą. Zapiął pasy i odpalił silnik zakładając na nos leżące okulary przeciwsłoneczne.

Wyglądał jak milion dolarów, przysięgam, nie potrafiłam w tym momencie oderwać od niego wzroku.

- Pasy piękna - zaśmiał się wskazując, że nie mam zapiętych pasów.

- A tak już - zaśmiałam się słodko zapinając pasy i zerkając na niego i po chwili kładąc mu dłoń na udzie.

Chłopak uśmiechnął się i ruszył z posesji kierując się do centrum i jadąc w stronę jednej z galerii handlowych, gdzie znajdowało się owe kino.

- Jestem ciekawa tego filmu - powiedziałam po chwili gładząc dłonią jego udo i uśmiechając się pod nosem widząc jego reakcje.

Kiedy zaparkowaliśmy wysiadłam z samochodu uśmiechnęłam się do niego podając mu po chwili dłoń i zadowolona idąc z nim w stronę kina uśmiechając się do niego. Byłam tym zaskoczona, jak bardzo zdążyłam się do niego przywiązać przez tak krótki czas. A co jeśli to tylko wakacyjna przygoda i nigdy się już nie zobaczymy? Pomyślałam zastanawiając się jak on postrzega naszą znajomość.

Dos Corazones | Ferran TorresOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz