Przyśnił mi się pewien sen, byłam moim theriotypem- Mainecoonem. Byłam małym kociakiem. Nasi właściciele złapali mnie i moje rodzeństwo. Poszliśmy nad rzekę. Właściciele mieli złe zamiary. Zaczęli szybko wkładać moje rodzeństwo do wody. Mnie również. Potem zaczęli nas..topić. zaczęłam płakać i piszczeć, nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam szturchnięcie w bark. Pisnęłam jeszcze głośniej. Usłyszałam wołanie.
-Shira! Shira obudź się! Shira!
Nie wiedziałam o co chodzi. Zaczęłam płakać nieco głośniej. W końcu poczułam że ktoś wziął mnie na ręce, ale dalej czułam że się topię. Ktoś stał nade mną, czułam czyjś szybki oddech. Poczułam się lekko zagrożona, więc drapnęłam tego kogoś. Chyba trochę mocno, bo osoba głośno krzyknęła z bólu. Obudziłam się. Stały nade mną trzy osoby. Po chwili rozpoznałam je. To były Kiara, Haley i Cassidy, w dodatku Kiara miała krew na nosie, czyli już wiem kogo drapnęłam.
-shira, co się działo? Czemu płakałaś przez sen?
-miałam sen..
-okej, był on o twoim theriotypie?
-tak
-no to już wszystko jasne.
-a tak przy okazji, która godzina?
-5:48
-aha..
-może tu zostań Shira, Kiara, chodź, opatrzę ci nos. Ty Cassidy, idź spać.
CZYTASZ
Szkoła Therian🌿(opis żeby nie było że kopia)
Abenteuerhistoria o tej samej ✨GuRl✨ tylko inaczej napisana żeby n było że kopia