(ogl kilka następnych rozdziałów będzie pisane z punktu widzenia Huntera)
Wstałem i się ogarnąłem, po czym zszedłem na śniadanie. Oczywiście wziąłem ze sobą Snacka. Zauważyłem że Kiara i Shira też schodzą. Wzięliśmy śniadanie i zaczęliśmy jeść. W końcu musiało paść to pytanie.
-ej, ale twoi rodzice już ci nie zagrażają co nie? Oni w ogóle wiedzą że żyjesz? W ogóle dlaczego znienawidzili cię? bo jesteś therianem?
Nie odezwałem się. Jedyne co miałem w głowie to wspomnienia z dzieciństwa. Aż mi łezka z oka poleciała. Popatrzyłem na swoją rękę. Pamiętam jak w wieku 4 lat zachorowałem. Po prostu jakiś wirus wtedy panował i niemalże wszyscy których znałem chorowali. Nieźle dostałem od ojca po rękach. Tak, dobrze zrozumieliście. Zachorowałem bo panował jakiś wirus i dostałem lanie. Tym razem ojciec walnął za mocno i została blizna. Moi rodzice to jacyś psychole. Ale że nie pomyślałem to ucierpiałem jeszcze bardziej. No cóż, życie. Zacząłem po cichu płakać. Poszedłem do pokoju. Po lekcjach poszedłem na śnieg ze Snackiem. Podbiegła do mnie Shira i zapytała o to samo.
-Nie chcę o tym rozmawiać! Czego ty tu nie rozumiesz? Idź stąd, nie prosiłem żebyś przyszła, a jak widzę to chyba przyszłaś tylko po to żeby o to zapytać. Idź stąd, już!Shira popatrzyła na mnie że smutkiem i odeszła. Rozumiem że nie powinienem się wydzierać na ludzi na cały głos no ale tym razem po prostu coś we mnie wstąpiło i to zrobiłem. Potem poszedłem do pokoju.
CZYTASZ
Szkoła Therian🌿(opis żeby nie było że kopia)
Adventurehistoria o tej samej ✨GuRl✨ tylko inaczej napisana żeby n było że kopia