Rozdział 3

682 13 1
                                    

-Co ty, kurwa, odpierdalasz, suko? - Spytał Lucas, gdy odepchnął Nicholasa, a mnie złapał za rękę i wykręcił ją, co sprawiło tak niewyobrażalny ból.
Chciałam płakać. Nie mogłam. Musiałam być silna dla Nicka, który teraz przeżywał katorgi, sprawione przez mojego byłego chłopaka. Lucas trzymał nóż przy szyi Nicholasa. Był tak blisko, że gdyby nie ja Nicka mogłoby już nie być.
-Proszę, Luke, proszę zostaw go. Zrób to dla mnie. - Wyszeptałam, gdy on już nie trzymał noża przy szyi Nicka, teraz był przy mojej. W oczach chłopaka, z którym całowałam się kilka minut temu, widniało przerażenie. Zaczęłam przeraźliwie płakać i krzyczeć, co chyba poskutkowało, bo do mojego pokoju z prędkością światła przybiegł Xander i Vince.
Tak bardzo chciałam, żeby nic się nikomu nie stało. Chciałam tylko pojechać na wyścigi. Tylko. A ten dzień mógł się skończyć tragicznie. Alexander podbiegł do Lucasa któremu wyrwał z rąk nóż, przed tym upewniając się, że nic mi nie jest. Vincent zadzwonił na policję, a Nicholas, gdy tylko zobaczył, że Luke nie ma już noża, podszedł do mnie i przytulił.
-Przepraszam. - Wyszeptałam, gdy przytulał mnie.
-Cii, spokojnie. Obiecuje, nie pozwolę mu cię więcej tknąć. - Chciałam jak najdłużej zostać w jego uścisku, ale policja przyjechała już na miejsce.
-Proszę, nie. Jeszcze chwilę, proszę.
-Leila, skarbie, zaraz będzie więcej. Policja już jest. Przesłuchają nas i zrobimy wszystko co tylko będziesz chciała. Okej? - Skinęłam tylko lekko głową.
Policja przesłuchała nas, a Lucasa zabrali do aresztu. Miałam ochotę płakać. Chłopak z którym byłam od prawie dwóch lat, próbował mnie zabić. A kilka godzin wcześniej zdradził mnie. Zapewnię nie pierwszy raz. Odbyliśmy długą rozmowę, czy jedziemy na wyścigi, czy nie. Ja chciałam na nie jechać, ale chłopaki próbowali mi wytłumaczyć, że jestem za bardzo roztrzęsiona, ale postawiłam na swoim. Pojechaliśmy. Wyścig główny, czyli mój i Nicholasa, miał się odbyć chwile po północy. Wszyscy czekali na nas. Chcieli zobaczyć gwiazdy dzisiejszego wieczoru. Spodziewali się wielkiego „WOW", a zastali nas nie w humorach. Po mnie było widać, że płakałam, a po chłopakach, że nie chcą tu być. Mój wyścig miał się rozpocząć za pięć minut, więc dałam Nickowi znak, żeby wejść do aut. Weszliśmy, gdy nacisnęłam na gaz, zniknęły wszystkie uczucia. Przestałam myśleć. Wpadłam w trans. Działo się to zawsze, gdy brałam udział w jakimś wyścigu. Nawet tego nie zauważyłam, ale Nicholas nawet na chwilę nie odwrócił wzroku ode mnie. W pewnym momencie również zapatrzyłam się na niego. Czułam ból, przerażający ból.

                                     Nicholas
Zapatrzyła się. Teraz jej samochód był cały skasowany i palił się. Płonął żywym ogniem. Czemu akurat ona? Czemu? Odrazu zatrzymałem się i podbiegłem do niej. Była nie przytomna. Udało mi się wyjąć ją z tego pierdolonego auta. Teraz leżała na moich rękach. Jej głowa była cała we krwi. Nie wiedziałem co zrobić. Próbowałem myśleć logicznie, ale nic z tego. Zacząłem płakać. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Usiadłem z Leilą na rękach, na ziemi. Nagle podbiegł do mnie Xander. Też wydawał się przerażony, ale on potrafił zachować zimną krew, a ja nie.
-Nick, słuchaj! - Krzyknął do mnie Xander, ale ja nie byłem w stanie go słuchać. - Daj mi ją, a ty Vin, uspokój go.
-Nie - Wyszeptałem, gdy Alexander zabierał Leile z moich rąk. - Zadzwonił ktoś po pogotowie? - Vincent tylko lekko pokiwał głową. - Napewno?
-Kurwa, co ty się tak o nią martwisz? - Zapytał Vince.
-Bo to jest, kurwa, moja wina! To wszystko! Gdybym to nie ja ścigał się z nią, nie zapatrzyłaby się! - Krzyknąłem, a on tylko do mnie podszedł i mnie przytulił.
Chwilę później zjawiły się karetki. Ktoś chyba pomyślał też o mnie. Lekarze powiedzieli, że mogło to się gorzej skończyć, gdyby nie zapięła pasów. Ratownicy postanowili zająć się też mną. Dali mi jakieś leki, chyba na uspokojenie. Nie wiem co oni myśleli. Chyba, że uspokoję się. No to grubo się mylili. Patrzyłem na karetkę która odjeżdżała, a gdy już jej nie było spoglądałem na szczątki spalonego samochodu. Xander pojechał karetką z Leilą, a ja zostałem razem z ratownikami, z drugiej karetki, i Vincentem. Z tego co mi Vin później opowiadał wiem, że gdy zobaczył mnie płaczącego, wiedział, że jest coś między mną, a Leilą. W pewnym momencie ratownicy wzięli Vincenta na bok i przez dobre pięć minut z nim rozmawiali, a później odjechali. Kazali mu zabrać mnie do domu, żebym mógł się uspokoić, ale ja nie chciałem tam jechać. Poprosiłem go żeby pojechał ze mną do miejsca w którym prawie nigdy nie byłem.

Przyjaciele mojego starszego brataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz