Rozdział 7

339 5 1
                                    

- A nie? - Zapytałam niepewnie.
- Wiesz jeśli chcesz możemy spróbować, ale nie musimy. Wszystko zależy od ciebie. -powiedział Nick. Muszę iść do łazienki zaraz wrócę.
I wyszedł. Mogłam sobie przypomnieć, że jakieś pięć godziny temu zostawiłam na szafce rozsypaną kokainę. A w między czasie nikt nie wchodził do łazienki. Czy popełniłam błąd? Tak. Czy wiem jakie duże konsekwencje będą? Być może. Minutę po tym jak wyszedł po całym mieszkaniu rozległ się krzyk.
- Kurwa! I teraz nie wymyślaj! Skąd wiedziałaś gdzie mam kokę? - Zapytał. Wiedziałam, że się o mnie martwił, ale nie byłam już małym dzieckiem.
- Sam mi powiedziałeś, gdzie ją trzymasz!
- Ale po co chciałaś wziąć, aż tyle!
- Nie chce żyć! Wy nic nie rozumiecie! Najpierw mam chłopaka, który myśli, że jeśli jestem siostrą jego przyjaciela to może robić ze mną wszystko i zdradza mnie z każdą możliwą suką jaka mu się napatoczy na drogę! Potem wykorzystuje mnie seksualnie mój czterdziestoletni nauczyciel! A wy... Wy myślicie, że to wszystko jest takie łatwe! Że, zgwałci cię twój nauczyciel i co? Będziesz się cieszyć z życia jakby nic się nie stało? Nie, to tak nie działa! - Mówiłam, gdy łzy napływały mi do oczu. Nicholas podszedł do mnie, próbując przekazać mi, że mogę się przytulić. - Nie, Nick. To tak nie działa. Nie działa to tak, że najpierw na mnie krzyczysz, a teraz chcesz mnie pocieszać. Może w twoim świecie tak to działa, ale w moim nie. I co do tego czy jesteśmy razem, to po tym co teraz zrobiłeś w ogóle chce. Powiem ci rano, a teraz idę spać. Możesz spać ze mną jak wolisz.
Obydwoje poszliśmy spać w jego łóżku. Nie przeszkadzała mi jego obecność, puki nie wchodził w moją sferę intymną. Przez całą noc nie mogłam spać. Myślałam, czy chce z nim być. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Rano obudziłam się przytulona do Nicholasa. Czy chciałam tak się obudzić? Nie wiem. Gdy w końcu wygrzebałam się z łóżka, poszłam do łazienki. Wykąpałam się, przebrałam, wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż. Ubrana byłam w białą koszulę i czarną spódnicę. Później zrobiłam nam moje popisowe śniadanie, czyli naleśniki z kremem czekoladowym. A do picia, dla mnie sok porzeczkowy, a dla Nicholasa, typową dla niego, czarną kawę. Koło jedenastej siedziałam w kuchni, jedząc naleśniki. W pewnym momencie usłyszałam kroki. Trochę się przestraszyłam. Ale chwilę później moje przerażenie zniknęło, bo zobaczyłam mojego "chłopaka". Był w samych bokserkach i z mokrymi włosami. Wyglądał cudownie. Jego kręcone, blond włosy były tak mokre, że aż z nich kapało. Jego ciało było tak umięśnione. O MÓJ BOŻE! Tak mnie to podniecało. Byłam jak każda dziewczyna. Widziałam ładnego chłopaka i już chciałam go całować albo się z nim pieprzyć. A z nim mogłam, bo chyba był moim chłopakiem. Chyba, to kluczowe słowo. Nicholas podszedł do mnie i pocałował namiętnie w usta.
- Przepraszam. Przepraszam za wczoraj, Lee. - Powiedział Nick.
- To ja powinnam przeprosić. Jeśli chce być twoją dziewczyną powinnam ci powiedzieć, że nienawidzę swojego życia. Przepra... - Nie dokończyłam, bo Nicholas znów mnie pocałował.
- Czy teraz oficjalnie będziesz moją dziewczyną? - Nie odpowiedziałam tylko skinęłam twierdząco głową.
W pewnym momencie postanowiłam wstać z krzesełka ze szklanką soku. Lecz to był błąd, bo wylałam na siebie całą jej zawartość. Dlaczego ja?
- Kurwa! To moja jedyna koszula! Przecież to się nie spierze! No ja pierdolę! - Zaczęłam krzyczeć.
- Leila, uspokój się. Dam ci jakąś swoją. Chodź ze mną.
Poszliśmy do wielkiego pokoju w którym była wielka szafa, gitara elektryczna, cały regał książek i albumów. Nie spodziewałam, że ma aż tak wielką szafę. W moim małym mieszkanku mogłam o takiej tylko pomarzyć. Ale może kiedyś, jak zamieszkamy razem, odda mi część tej szafy. A jakbyśmy mieli dzieci to tu był by ich pokój. Nie wiem. Nie mogę myśleć, aż tak bardzo przyszłościowo. Nicholas podał mi jedną z koszul, które wisiały na suszarce. Zdjęłam swoją. Nie krępowałam się przy nim. W końcu już mnie pieprzył. Stałam przy nim w samym staniku. A gdy rozłożyłam koszulę zobaczyłam na niej wielkie plamy krwi. Nie, nie... Spięłam się cała. Okropnie bałam się krwi. Jej widok przyprawiał mnie o dreszcze. Moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Spojrzałam na Nicholasa, a on nie wiedział co zrobić. Nie dziwię mu się. Bo stałam przed nim w samym staniku z jego koszulą, która miała plamy krwi.
- Nick? Czemu tu jest krew? - Spytałam z przerażeniem w głosie.
- Lee posłuchaj. Powiem ci dlaczego na tej koszuli jest krew, ale masz to zatrzymać tylko dla siebie, dobrze? - Powiedział, a ja przytaknęłam.
Tego co usłyszałam nie chciałam nigdy, usłyszeć...

Przyjaciele mojego starszego brataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz