Rozdział 5

593 11 1
                                    

Wyszłam do szkoły o piątej. Choć lekcje zaczynały się dopiero o ósmej. Nie wyszłam wcześniej, bo miałam daleko. Wyszłam wcześniej, bo musiałam iść zaliczyć sprawdzian z matematyki. Albo sprawdzian z matematyki musiał zaliczyć mnie. Albo jeszcze inaczej. Nauczyciel matematyki musiał zaliczyć mnie, żebym ja zaliczyła sprawdzian z matematyki. Kurwa. Byłam po prostu umówiona z Markiem - nauczycielem matematyki - na seks. Lubiłam starszych. A starsi lubili mnie. Tak już w życiu bywa. Gdyby nie Mark możliwe, że wciąż tkwiłabym w pierwszej klasie. Szkoła otwierana była dopiero o siódmej, a dla mnie otwierano ją o szóstej. Po wejściu do szkoły udałam się do sali matematycznej.
-Witaj, Lee. - Powiedział, po czym założył mi włosy za ucho i namiętnie pocałował w usta, gdy zobaczył, że chce coś powiedzieć. - Cii. Założyłaś dzisiaj tą koronkową bieliznę, którą ci kupiłem? - Spytał po czym podwinął lekko moją satynową sukienkę i złapał z całej siły moje pośladki, a ja skinęłam twierdząco głową. - Chce usłyszeć odpowie dź, nie zobaczyć. Tak kocham twój głos. Jak jęczysz moje imię, Lee.
-Założyłam. I nie mów do mnie Lee. Pozwalam tak mówić tylko jednej osobie. - Odpowiedziałam.
Nagle poczułam, że ściąga moje majtki ze mnie. I odchodzi na chwilę. Nagle Mark podszedł do mnie od tyłu, a jego przyrodzenie znalazło się między moimi pośladkami.
-Jakie oceny chce dostać dzisiaj moja ulubiona uczennica? - Zapytał po czym docisnął mnie do ściany. Bolało.
-Mark...
-Tak, tak. Jęcz moje imię.
-Mark... To boli! Przestać proszę! - Nie przestał. Tylko przyspieszył swoje ruchy. - Proszę! Naprawdę, to boli! - Znów nie słuchał. Teraz zdejmował mój stanik. A jak już to zrobił, ścisnął moje piersi tak mocno, że aż w moich oczach zebrały się łzy. Które chwilę później zniszczyły mój makijaż. - Naprawdę, proszę. Czy ty, kurwa, cokolwiek rozumiesz? Błagam przestań! - Nie przestał.
Bolało. Bolało mnie wszystko. Czułam niewyobrażalny ból. Chciałam do domu. Chciałam do Nicka. Chciałam... Chciałam znów przepaść w jego objęciach. A nie... Cierpieć. Nie chciałam rozmazanego makijażu. Nie chciałam siniaków na pośladkach i piersiach. Chciałam poczuć się... kochana. Ale najwidoczniej nie było mi to nigdy dane. Niebyłam w stanie funkcjonować normalnie po seksie z moim nauczycielem. Więc poszłam do mieszkania Nicholasa. Miałam nadzieję, że będę mogła się wygadać, a on mnie uspokoi. Dwadzieścia minut później stałam przed drzwiami Nicka. Było widać, że płakałam. W końcu drzwi się otworzyły.
-Lee, co się dzieje? - Spytał przerażony Nicholas, a ja byłam tylko w stanie się w niego wtulić i płakać jak małe dziecko. - Cii... Chodź opowiesz mi co się stało.
Opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami. Pokazałam mu nawet siniaki, które zostawił na moim ciele. Ale... To i tak nic by nie dało. Co on mógł zrobić. Nic. Jedyne co, to mógł mnie pocieszyć. Powiedzieć, że czas leczy rany. Ale ja wiem. Że czas nie leczy ran. Żaden, kurwa, czas nie wyleczy ran. Nic nie wyleczy ran, które mężczyźni pozostawili na moim sercu. Był tylko jeden. Jeden który takiej rany nie zostawił. Bo ja zostawiłam ranę na jego sercu. I za to będę się obwiniać. Bo, kurwa, nie umiem nawet patrzeć na pierdoloną drogę. A teraz to ja siedziałam z nim w uścisku, opowiadając ranę którą pozostawiono dzisiaj na moim sercu. Nie wytrzymywałam. Miałam powoli dość. Siedziałam z kimś kogo kocham. Z kimś kto pieprzył się ze mną jak ja chciałam, a nie jak on chciał. On robił to wszystko dla mnie. A ja? Ja siedziałam obok niego i myślałam czy chce dożyć jutra. W pewnym momencie postanowiłam przejść się na chwilę do łazienki. I przemyśleć coś. Coś co zadecyduje o moim życiu. Coś co zadecyduje, czy dożyje swojej osiemnastki, którą mam na trzy tygodnie.

Przyjaciele mojego starszego brataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz