Kian

289 28 2
                                    

Szybko wbiegłem po schodach, żeby chwycić kamerę i nagrać szybkiego daily vloga. Wszyscy sprzątali, a ja wszedłem od frontu i zacząłem pokazywać zniszczenia i odpowiadać krótką historie różowego dildo, zniszczenia były całkiem imponujące i musiałem się nimi podzielić.

-Hazel!- krzyknąłem zauważając mojego psa żującego jakaś część garderoby- szczerze mówiąc chyba kuchnia ucierpiała najbardziej.

-Moje płatki- zawył Connor, kiedy zauważył ich znikniecie, a Ester pokazała środkowy palec z podłogi, kiedy skierowałem na nią kamerę.

-Zniszczenie są ogromne, nie mamy już kwiatków w ogrodzie, nawet pokój Sama uległ zniszczeniu- uśmiechnąłem się do niego, jego i tak różowe policzki się rozpaliły i wymruczał cos pod nosem- musimy to powtórzyć, tylko na jeszcze większa skale, co nie chłopaki?- krzyknąłem, na co każdy wydarł się z aprobacja, a Ester po uprzednim wsadzeniu palca w rozporek od spodni, także się zgodziła. Wyłączyłem kamerę i udałem się na podwórko z workiem na śmieci.

Przerzedłem do naszego tylnego śmietnika i jednym ruchem przerzuciłem śmieci.

-ala! Cholera!- usłyszałem krzyk dochodzący z wnętrza śmietnika i krzyknąłem -co krzyczysz jak ba.. kian? O boże! To ty! Nie wierze! - zaczęła piszczeć jak opętana rzucając mi się na szyje, odruchowo odskoczyłem do tylu, spotkanie z jej niezbyt czystym ciałem nie było mi na rękę. Dziewczyna dalej uwieszona na mnie poleciała razem za mną i oboje wylądowaliśmy na tylkach.

-jasna cholera, co robisz?!- zacząłem rozmasowywać obolałe pośladki.

-n-nic- zajakla sie - ala! Moja noga- zapłakała

-możesz nią ruszać?- doskoczyłem do jej nogi i złapałem ja, jednak dziewczyna skrzywiła się

-jest chyba złamana- nokurwapieknie

-choć zajmę się tym- jedna ręka wsparłem jej plecy, a druga włożyłem pod kolana unosząc ja z ziemi i zaniosłem do naszego salonu.

Położyłem ja na kanapie i szybko znalazłem apteczkę.

Wszedłem do salonu, na kanapie siedziała ładna, zgrabna blondynka, która rozmasowywała kostkę. W śmietniku nie robiła takiego wrażenia.

"Zawiozę cię zaraz do szpitala, tylko najpierw mi powiedz, co do jasnej lamy robiłaś w śmietniku? Nie wyglądasz na bezdomna" ukląkłem przed nią i zacząłem bandażować jej stopę.

"Z moja noga jest lepiej, poradzę sobie sama, słodziaku" uśmiechnęła się do mnie spod byka, jakby zapraszając do zabawy.

"Wiesz, wygląda mi to na całkiem poważne złamanie, musimy jechać do szpitala w tym momencie" przerzuciłem się na poważny ton i podniosłem ja z kanapy.

"To był szok, bolało bardziej niż powinno" odpowiedziała szybko, równie rzeczowym tonem, jednak nie opierała się moim działania.

"Nalegam, trzeba zająć się panią w potrzebie" posadziłem ja na siedzeniu i zapiąłem pas i ruszyliśmy do szpitala.

*

"Jesteśmy na miejscu" zatrzymałem się zaraz przed wejściem do najbliższego szpitala.

"Tyle? Muszę iść sama?"

"Bol to był szok racja?" uśmiechnąłem się do niej identycznie jak zrobiła to wcześniej, jednak nie wydaje mi się, żebym wyglądał równie czarująco, no może jednak trochę.

"Dobra." odpięła pas i już otwierała drzwi, złapałem ja za rękę, nie moglem odpuścić takiej piękności. Spojrzała się na mnie zaskoczona. Druga ręką wyciągnąłem marker i szybko naskrobałem mój numer na jej ramieniu.

"Napisz mi co robiłaś w moim śmietniku, jestem naprawdę bardzo ciekawy, blondi" wyrwała rękę i prychnela, po czym pokuśtykała do wejścia. Napisze. Mam przynajmniej taka nadzieje.

*

"Kto to byl?"

"Nowa dziewczyna?"

"Gdzie ja znalazłeś?"

"Na tylnym ogródku, widziałem jak wyciągnął ja ze śmietnika"

"Skąd?"

"Śmietnika, głuchy jesteś debilu?"

"Chyba ty"

"Na nic wiecej cie nie stac!"

"Nie chcesz poznac mojego gniewu"

"Cicho! Co z ta dziewczyna?" od wejscia zaatakowala mnie zgraja wspolokatorow, Connor i Sam wlasnie próbowali sie zabić, a ja stałem niezbyt rozumiejąc co do mnie mówią. Nie mogłem dopatrzyć Jc i Ester.

"Sam nie wiem. Zajmijcie sie swoim życiem" wspiąłem sie po schodach i skierowałem prosto do swojego pokoju, który był zaraz koło Ester, mogłem usłyszeć jej dziewczęcy przytłumiony śmiech i rżenie Justina.

******************

Nie mowie, ze wróciłam. Nie mam laptopa, a pisanie na telefonie jest strasznie denerwujące, dlatego idzie mi mi to strasznie powolnie (pisałam ten rozdział ponad tydzień, spędzając trochę czasu każdego czasu). Nie obiecuje dodawania czegoś co tydzień, ale obiecuje, że będę starać się pisać jak najczęściej.

Ps przepraszam za wszytskie bledy, pisanie na telefonie ssie.

Cloud |Jc FF (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz