Jc

210 21 5
                                        

Każdy powoli kończył sprzątać swoją cześć mieszkania. Ester, sam i Ricky już pochowali się po kontach, żeby nikt nie zaciągnął ich do roboty. Zauważyłem Kiana, szedł do śmietnika powyrzucać odpadki, szybko wystawiłem swoje śmieci mając nadzieje, ze je wyrzuci i poszedłem na gore.
Drzwi do pokoju Ester były otwarte, stała z pędzlem w prawej ręce i paleta w lewej, przed pusta sztalugą i tak jak w filmach własnie przetarła czoło. Jeszcze dwa razy próbowała dotknąć materiału, kiedy nagle odwróciła się w moja stronę.

-Justin widzę cię, odbijasz się w lustrze.

-Ja tylko .. Chciałem się zapytać czy.. ym.. -zacząłem mieszać się we własnych myślach

-Czy nie możesz mnie podglądać?- odwróciła się w moją stronę

-Nie podglądałem!

-Podglądałeś

-Nie!

-Tak

-Nie

-Tak

-Nie

-Tak

-Może

-Mówiłam- uśmiechnęła się do mnie

-Co rysujesz?- usiadłem na jej łóżku, a raczej materacu.

-"Wizje miłości"- palcami nakreśliła cytat mówiąc to.

-Huh?

-Moja kuzynka co jakiś czas rzuci jakimś słowem i każe mi je namalować. Była już nadzieja, smutek, wolność i coś tam jeszcze, tym razem upodobała sobie miłość, więc próbuje coś nabazgrać.

-Próbujesz?

-Tak, nie rozumiem tego słowa- opadła na kolana i usiadła na podłodze, cały czas trzymając w rękach przybory do malowania.

-To chyba nie jest takie trudne?

-Jak widzisz miłość, Justin?- podniosła się z podłogi i zaczęła zbliżać się w moją stronę.


****


Wracam, w końcu wszytko mam załatwione i mam więcej czasu. Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale na dniach dodam jego kontynuacje :)

Cloud |Jc FF (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz