Jc Caylen

328 34 0
                                    

Cholera przesadziłem. Zawsze z góry oceniałem wszystkie takie laski, co zwykle było trafne, ale nie tym razem. 

"Bez problemu, jestem Ester Perrin" wyciągnęła do mnie rękę, którą uścisnąłem

"Jc Caylen'"

"Dobra, podoba się?" Ricky ją zapytał

"Pewnie, podpisujemy papierki?" zapytała z uśmiechem, po czym skierowali się w strone schodów. Wróciłem do swojego pokoju i położyłem się na łóżku, a raczej na nie skoczyłem, czym zrzuciłem laptopa i telefon, na szczęście nie uszkadzając niczego. 

Położyłem laptopa na kolana i włączyłem Instagram. Szybko przeleciałem wzrokiem po nowych tagach, a potem wyszukałem Ester. Nie miała za dużo zdjęć siebie, jednak te które zamieściła były w swoim rodzaju ujmujące. Na każdym z nich się uśmiechała, przez co na jej policzkach pojawiały się dołeczki, a ciemne włosy okalały twarz. Jednak górowały nad nimi obrazy różnego typu, jedna bardziej old schoolowe, wyglądały na plany tatuaży, inne za to namalowane na płótnie. Wyglądały na jej autorstwa, nie powiem, dziewczyna  ma talent. Usłyszałem jak schodzą po schodach, ciekawe czy żeby podpisać papiery czy żeby odprowadzić ją do drzwi. Skomentowałem jedne z jej rysunków i zamknąłem przeglądarkę. Włączyłem muzykę i dałem sobie chwile odpoczynku, sam nie wiem kiedy odpadłem.

*

"Pojebało cię!" głos dziewczyny wybudził mnie ze snu. Chcą ją trzymać siłą?

"To tradycja! Musisz to zrobić!" Kian wydarł się,dało się usłyszeć, że ganiają się po salonie.

"Zabieraj to pierdolone jajko, nie dam rozbić sobie tego na głowie!" dziewczyna odkrzyknęła po czym chyba upadła. Wyszedłem z łóżka i zszedłem po schodach, mogłem zobaczyć Kiana i Sama leżącego na Ester, Connora siedzącego na kanapie i śmiejącego się z zaistniałej sytuacji i Ricky'iego, który oglądał to wszystko z zażenowaną miną, Trevor pewnie schował się w którymś z naszych pokoi i poszedł spać.

"To nie fair, było was dwóch"

"To nie fair, nie zgodziłaś się na celebrowanie tradycji" Kian próbował naśladować jej głos.

"Well, dzięki za odżywkę do włosów chłopcy" dziewczynie udało się wygramolić spod ciał moich przyjaciół, po czym puściła do nich oczko i skierowała się w moją stronę, a raczej stronę schodów. Debile na podłodze wymienili zdezorientowane spojrzenia po czym wstali.

"Hej, dzięki za ten komentarz, przybyło mi sporo followersów" uśmiechnęła się i potarła moje ramie, po czym weszła po schodach.

"Co to w ogóle było" zapytałem siadając na kanapie i próbując zabrać Connorowi popcorn, co mi się nie udało.

"Nowa tradycja, ale cii, ona nie wie, że jest nowa" Kian wskoczył z rozpędu na kanapę wpadając na Connora, a potem szybkim ruchem wyrwał mu przekąskę, po chwili zaczęli się o nią bić i rzucać pełno obelg, co spowodowało rozsypanie się popcornu po całej kanapie.

"Hej, mam świetny pomysł" przekrzyczałem ich "Jaki jest lepszy powód na zorganizowanie wielkiej imprezy niż nowy współlokator?" zapytałem i wszystkie oczy zwróciły się na mnie, po czym Kian zaczął piszczeć i uderzać Connora pięścią w ramie.

"Świetny pomysł stary!" Sam od razu podłapał pomysł, a Connor oddał Kianowi "Jest wcześnie, wyrobimy się dzisiaj" powiedział z entuzjazmem.

"Wcześnie?" Ricky podniósł wzrok na zegar "16:30, mielibyśmy jakieś 3 godziny maksymalnie" dało się usłyszeć, że nie wspierał naszego pomysłu.

"Wszystko da się zrobić, jedziemy" powiedziałem i pobiegłem na górę pod schodach.

"Księżniczko, cokolwiek robisz, rób to szybciej bo jedziemy na zakupy!" krzyknąłem jako, że nie wiedziałem gdzie się znajduje. Wyszła ze swoje pokoju wycierając włosy ręcznikiem w samym staniku. No i oczywiście spodniach.

"Po co?" zapytała, a ja natychmiast podniosłem wzrok i zarumieniłem się.

"Robimy imprezę, trzeba kupić co potrzebne, wysusz włosy, zakładaj jakąś bluzkę i jedziemy" powiedziałem i wróciłem na dół do chłopaków.

*

Chodziliśmy pomiędzy półkami wrzucając do koszyka wszelakie przekąski i alkohole. Zdecydowaliśmy się na wódkę i piwa. W między czasie pisaliśmy do znajomych, żeby wpadali wieczorem na imprezę. Connor chodził po sąsiadach z góry przepraszając za krzyki i głośną muzykę, znając jego jeszcze zapraszał wszystkich do nas, jako, że otaczali nas 20 latkowie.

Szedłem zapatrzony w telefon, aż nagle nie poczułem, jako coś zwala mnie z nóg a potem podrywa z ziemi. W jednej chwili znajdowałem się w wózku i pędziłem prosto w stronę puszek z groszkiem.

"Koleś zatrzymaj to!" krzyknąłem, nawet nie wiedząc kto jest tego sprawcą, na szczęście zaraz przed wielką wieżą, szybko skręcił. Wypadłem w wózka, jako że ten za bardzo się przechylił i upadł i przejechałem na boku pod same stopy ochroniarza. Świetnie!

"Co tutaj się dzieje?" zapytał oburzony.

"Uczymy się latać szanowny panie, ale to chyba nie dla nas więc spokojnie wrócimy do zakupów" powoli wycofywałem się, a potem spokojnie odszedł. Chyba w każdym sklepie byliśmy rozpoznawalni, dlatego nie robili nam kłopotów. No może po za rozwaleniem telewizora, albo jak przewróciliśmy tą kobietę. Tak czy inaczej, tak długo jak czegoś nie zniszczyliśmy. Podszedłem do reszty towarzystwa, która stała już przy kasie.

*

Kładłem plastikowe kubki na stole, a Trevor wsypywał chipsy do misek, ludzie powoli zaczęli się schodzić. Ester cały czas siedziała na górze szykując się, Sam wspiąłem się po schodach, żeby zmienić koszulkę, ponieważ dalej chodziłem w tej, którą rzucił mi Ricky, zaszedłem jeszcze do łazienki trochę się ogarnąć. Usłyszałem pukanie do drzwi, a potem rozległa się głośna muzyka.

"Schodzisz, jak słychać już się zaczyna!" uśmiechnęła się. Wow, wyglądała świetnie, przyjechała tutaj bez makijażu, ale teraz kiedy na powiekach miała cienie, a jej pełne usta podkreślała bordowa szminka. Uśmiechnąłem się do niej i podałem ramie, które złapała.

"Czas zaprowadzić królową imprezy" zaśmiałem się.

/

Komentarze i gwiazdki motywują! (y)

Cloud |Jc FF (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz