rozdział 18. złamania i pęknięcia.

320 26 13
                                    

Syriusz

Od kilku dni patrząc w lustro miałem ochotę je rozbić. Nie mogłem na siebie patrzeć. Czułem się paskudnie i najchętniej to bym sam sobie przywalił.

Nie chciałem go skrzywdzić. Nie chciałem mu przynieść tyle cierpienia, ani stracić jego zaufania, ale byłem głupi. Po prostu głupi, nie próbując przeanalizować na poważnie sytuacji, która stworzyłem.

Gdybym to zrobił, może umiałbym na to spojrzeć oczami Remusa. Mogłem się chociaż raz zastanowić jakbym ja się czuł, gdyby to role się odwróciły.

Ale tego nie zrobiłem. Jak i wielu innych rzeczy, które już dawno powinienem zrobić.

Powinienem był z nim pogadać po pierwszym wejściu do snu. Wyjaśnić to wszystko, powiedzieć, czego się boję, a ja jak zwykle chwyciłem się pierwszej myśli która przyszła mi do głowy i uparcie się jej trzymałem przez ostatnie tygodnie wmawiając sobie, że to prostsza droga, bezpieczniejsza droga.

Ale to była droga prowadząca do straty. To był jej jedyny kierunek, a teraz byliśmy u celu.

Po tym jak minęło mi pierwsze załamanie, zacząłem się zastanawiać jak to naprawić, ale nie miałem żadnego pomysłu, który faktycznie mógłby zadziałać.

Remus mnie kompletnie unikał póki co. Nie dziwiłem się, jak mógłbym? Ale martwiłem się, bo przez unikanie mnie, praktycznie się odcinał od nas wszystkich. Nie chciałem, żeby był sam, ale niewiele mogłem na to poradzić.

Jednak po kilku dniach takiego stanu rzeczy, postanowiłem spróbować jeszcze raz z nim pogadać. Akurat zszedłem do pokoju wspólnego, gdzie był Remus. Jak tylko mnie zobaczył to podniósł się z fotela i zaczął zmierzać do przejścia w obrazie.

– Remus, proszę, nie idź...

Nie chciałem mu pozwolić tak po prostu wyjść, naprawdę sądziłem, że może uda mi się to jakoś wyjaśnić i chociaż odrobinę polepszyć sytuację.

Remus jednak zachowywał się jakby mnie nawet nie usłyszał. Może nie chciał mnie po prostu słyszeć, ale mimo tej myśli ruszyłem za nim.

– Remus, przepraszam. Jestem zjebanym, egoistycznym gnojem, a to co zrobiłem było okropne, wiem o tym. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić i nie wybaczę sobie nigdy w życiu, że to zrobiłem, ale błagam, wysłuchaj mnie.

Zatrzymał się i odwrócił w moją stronę, a ja natychmiast poczułem się jeszcze gorzej, widząc, że Remus jest wręcz na granicy płaczu.

– Przestań Syriusz. Po prostu przestań. Daj mi spokój.

– Przestanę jak mnie chociaż do końca wysłuchasz – wiem, że nie mogłem tego żądać, ale nigdy tego nie naprawimy, jeśli on będzie cały czas wychodził, gdy tylko ja pojawię się w pokoju. A po prostu nie wierzyłem i nie mogłem pogodzić się z tym, że nasza relacja miałaby się w taki sposób zakończyć. To po prostu nie mogło być prawdą.

–Wysłuchałem cię już. Powiedziałeś wszystko. I kolejny raz nie chcę tego słuchać. Po prostu nie mogę...

– Nie powiedziałem wszystkiego.

– A co jeszcze mi powiesz? Kolejne przepraszam i że nie chciałeś? Że ci na mnie zależy, ale nie pomyślałeś?

Wziąłem głębszy wdech, przygotowując się na to co zaraz powiem.

– Że cię kocham, mimo że boję się kochać. Że ta sytuacja mnie kompletnie przeraża, ale jeszcze bardziej przeraża mnie perspektywa tego, że cię stracę.

Nie liczyłem, że moje wyznanie wszystko zmieni, ale liczyłem trochę, że coś zmieni. Że Remus jakkolwiek na to zareaguje, ale przeliczyłem się. Mimo to chciałem, żeby po prostu to wiedział. Żeby miał świadomość jakie żywię do niego uczucia i nawet jeśli tak nie wyglądało, to to był dla mnie ciężki moment. Mówiłem to w pokoju wspólnym, w miejscu gdzie każdy mógł nas posłuchać i kilka osób pewnie to robiło. I bałem się, cały czas się bałem, ale dużo ważniejsze było, żeby to wiedział.

sleepwalkers || wolfstar ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz