1 Cześć Dla Mojej Rodziny

14 0 0
                                    

Budzę się zlana potem, oddech próbuję odrazu ustabilizować, co nie jest łatwe, serce uderza dwa razy szybciej niż powinno, a ja rozglądam się po pokoju by móc odetchnąć z ulgą zdając sobie sprawę że to był tylko sen, ten sam sen od dwóch miesięcy.

Pewnym krokiem w moich kozakach na obcasie podążam marmurowym korytarzem, jedna płytka jest warta więcej niż cała zawartość szafy niejednego z mieszkańców tego miasta. Stukot butów słychać zapewne na drugim końcu tego bloku mieszkalnego, pieprzony apartament podzielony na bloki, prycham nieznacznie na nonsens tego wszystkiego i zgrabnie układam nogę za nogą z każdym kolejnym krokiem. Oblizuje usta pomalowane ciemno różową szminką, pomimo pewności na zewnątrz, w środku dalej trochę się stresuje, a usta zdążyły mi wyschnąć gdy stałam kilkanaście sekund z delikatnie uchylonymi by przemyśleć swoją rozmowę, która ma za chwilę nastąpić.
Wielkie, białe drzwi się przedemną otwierają, pewnie na dźwięk moich zbliżających się kroków, wzrokiem sięgam już mężczyznę który jest mi przeznaczony, stoi prosto, a jego postura mogłaby onieśmielić niejedną, onieśmiela również mnie, ale jak narazie mu tego nie pokazałam, z czego się cieszę. Ręce trzyma złożone w dole, ramiona ma wyprostowane, a spojrzenie kieruje idealnie na mnie, nie za moje plecy, gdzie jest mój ojciec, który wyższy jest w hierarchi ode mnie, którego niektórzy się boją, choć to mój przyszły teść jest postrachem ludzi. Widzę jak omiata wzrokiem moje kozaki których zamszowy materiał naciągnięty mam aż do ud, jasne jeansy kontrastują z czernią butów i golfem opinającym mój mały biust.
Widzę jak jego oczy wiodą aż do moich, by głęboko się w nie spojrzeć, chciałabym to zakończyć bez jakiegokolwiek uczucia ale uśmiecham się delikatnie, naprawdę nieznacznie, by uzyskać to samo z jego strony. Ta chwila która wydawała mi się niezmiernie długa, gdy ja również mogłam go obserwować mija, nagle wszyscy się z nami witają, a ja w gwarze tych wszystkich rozmów i podawania ręki, a bardziej całowania mojej nagle znajduję się przed przyszłym partnerem.

-cześć Clear - jego męski głos dociera do moich uszu, po raz pierwszy od tygodnia.

-witam Viktorze - mimowolnie się uśmiecham, lubię gdy przechodzą mnie ciarki od jego głosu, gdy słyszę go kilka centymetrów od mojego ucha, pomimo iż praktycznie stykamy się ramionami, ponieważ mężczyzna jest tak wysoki. Stoje obok niego, może trochę przed, wystarczyłoby pół kroku by wyrównał ze mną czubki butów, jego oddech właśnie mógłby oplatać moją szyję, ale niestety mężczyzna jest za wysoki, nawet pomimo moich obcasów, gdybym ich nie miała dzieliłoby nas nie kilka, a kilkanaście centymetrów.

-jak minął ci weekend? - mówi dość cicho, pomimo iż nikt narazie nie zwraca na nas uwagi.

-pytasz o to tak, jakbyśmy byli normalnymi nastolatkami

-racja, ale czasem chyba warto udawać - odwracam się w jego stronę unosząc brew.

-więc pozwól mi dalej udawać jak świetnie się tu bawię i jak idealną będę żoną, nie zapomnij o tym jak świetnie tu pasuje

-oboje udajemy zabawę, ale to że tu pasujesz jestem bardziej niż pewien, nie znam bardziej zżytej z tymi interesami dziewczyny niż ty - pomimo iż chciałabym puścić te słowa z wiatrem, to dzwięczą mi w uszach, ja zżyta z interesami.

-może coś zjemy? - pyta, a jego ręka ląduje na moim boku, nabieram głębiej powietrza.

-oby Jolie zrobiła te dobre deserki - właśnie na to moje myśli się nastawiły.

-dziś rano poprosiłem ją o nie, specjalnie dla ciebie - marszczę brwi delikatnie i spoglądam na mężczyznę gdy kierujemy się w stronę stołów.

-miło - zauważam, nie wiem co więcej mogłabym mu powiedzieć. Viktor Francesco, prawie trzydziestoletni mężczyzna, pół Włoch, z idealną aparycją, inteligenty i stanowczy, ostatnie dwie rzeczy o których pomyślałam mogłoby się wydawać że pasuje do mnie wprost jak dwa klocki lego do siebie pasują. Łapię za ramę krzesła i chcę już ją odsunąć ale ręka mężczyzny na moim przedramieniu mi w tym przeszkadza, przez jego ciepły dotyk przechodzą mnie ciarki.

-nie tu - uśmiecha się delikatnie i prowadzi mnie za stoły, w stronę drzwi.

-możesz mi to wyjaśnić? - pytam gdy już wychodzimy z pomieszczenia. Nie otrzymuję odpowiedzi, idziemy chwilę by dotrzeć do kilku takich samych framug, przechodzimy przez jedne z nich, widzę dużo łóżko, wielką szafę i mały stoliczek, nakryty pięknym różowym obusem z wyhaftowanymi kwiatami, obok stoją dwa białe krzesła, a stół zapełniony jest słodkościami.

-to nasza sypialnia - jego zdanie właśnie wybija mnie z moich przyjemnych myśli, nagle jakby pojawia mi się gula w gardle którą muszę przełknąć i mam wrażenie że on to słyszał. Mężczyzna ruchem ręki zaprasza mnie do stołu, odsuwa krzesło na które zaraz siadam i dziękuję, on zajmuje miejsce naprzeciw mnie.

-pięknie to wygląda - oznajmiam delikatnie, jakby bojąc się że mój głos się załamie.

-Clear, nie musisz udawać
-naprawdę mi się podoba, obrus jest piękny

-Clarissa mi pomogła, dowiedziałem się od niej kilku rzeczy, na przykład tego że kochasz kwiaty, ważny jest też wystrój sypialni, w niektórych kwestiach nie miałem głosu, bo decydował architekt

-jest w porządku - zapewniam mężczyznę, ale to iż jest to nasza sypialnia nie daje moim myślom spokoju.
Grzebię łyżeczką w małym pucharku z deserem, moim ulubionym z musem mango.

-czemu nic nie zjadłaś? - pyta mnie czarnowłosy po chwili ciszy, a jego brązowe tęczówki przewiercają mnie swoim zaciekawionym i stanowczym wzrokiem, czasem mam ochotę się na ten widok skulić.

-mogę zobaczyć widok za oknem? - pytam odrazu próbując powstrzymać łzy, to z jakim impentem uderzyła we mnie wiadomość o naszej sypialni, poprostu nie spodziewałam się tego, swojej reakcji również.

-tak, oczywiście - nawet nie czekałam na jego pozwolenie, poprostu już stoje przed oknem, mamy widok na las, który kojarzy mi się dobrze i złe, jest piękny, uwielbiam ten widok, ale zarazem boję się dzikiej zwierzyny i niebezpieczeństwa czychającego w środku.
Łapię za klamkę i uchylam okno, a świeże powietrze owiewa moją twarz.

-wszystko w porządku?

-tak - odpowiadam delikatnie spoglądając w bok, brązowooki podchodzi do mnie.

-wszystko będzie dobrze Clear - jego dłoń gładzi moje ramię, staram się nie spinać tak całego ciała, by myślał iż jestem rozluźniona.

-wiem Viktorze, to co między nami jest się ułoży, ale to co dzieje się w naszym świecie, nigdy nie będziesz mógł powiedzieć że zapanowałeś nad każdą familią i każdym gangiem w kraju, nigdy nie będzie pokoju między nami wszystkimi i aż do końca, do siwej starości, będziesz znosić konsekwencje swoich postępowań, by uchronić nas, zabijać będziesz innych

-więc pozwól nam na to, by chociaż w swoim towarzystwie zapomnieć o problemach świata, a skupić się na tym by nie zwariować, bądź moim głosem rozsądku w pracy, ale tutaj, miejmy bezpieczny azyl - głowa chłopaka zniża się delikatnie, a oddech otula moje ucho, czubek nosa je trąca, a kąciki moich ust idą do góry.

-ktoś może wejść - upominam go.

-jesteśmy tu sami - odwracam się natychmiast w jego stronę, a moja dłoń spoczywa na jego brodzie, chwytam pewnie lecz nadal z delikatnością jego żuchwę porośniętą dwutygodniowym zarostem, patrzę na różowe usta które są pośrodku tego idealnie ostrzyżonego zarostu i spoglądam w górę zanurzając się w kolorze idealnie pasującym do płynnej czekolady.

-nie dostaniesz mnie, dopóki sama tego nie zechce - mówię wprost w jego uchylone usta.

-podziękuj naszym rodzicom, za to że nas z sobą złączyli - prycham prosto w jego twarz gdy widzę niezadowolenie.

-cześć dla mojej rodziny - odpowiada.

****
Hej, jak widzicie jest i nowa książka, mam nadzieję że wam się spodoba, mafia i główny wątek miłości oraz seksu więc dawajcie znać jak wam się narazie podoba.

Czemu tu jesteś? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz