Brązowe tęczówki, duża postura i czarne włosy to ostatnie co pamiętam z wczoraj, świat wirował, jednocześnie bawiąc się moimi uczuciami.
Budzę się i widzę światło wpadające zza jasnych zasłon, beżowe zasłony to kiepski pomysł.
-ile bym dała żeby wczoraj to był Viktor - mówię sama do siebie, zachrypnięta, nie powstrzymując nawet kilku łez które teraz płyną po moich policzkach. Patrzę na sufit, czekając zapewne na Clarisse, bo tylko z nią mam ochotę rozmawiać.
-jest to bardzo miłe jak na pierwsze słowa po obudzeniu - o mało nie dostałam zawału, chwytam się za serce i odrazu przenoszę spojrzenie w dół, na przeciwko mnie siedzi starszy chłopak.
-uważaj - ostrzega mnie, nad wyraz spokojnie i łapie za rękę którą trzymam na klatce piersiowej by uspokoić oddech.
-masz wenflon - jego dotyk jest oschły, jakby dotykał mnie sam diabeł, ale nie zwracam na to uwagi, nie chcę teraz czułości, patrzę na rękę i rzeczywiście, zdaje sobie sprawę dopiero teraz z tego.
-Emanuel musiał podłączyć ci kroplówkę, nie wiem czemu, nie rozumiem czasem jego lekarskiego bełkotu, ale byłaś nieprzytomna dość długo
-czemu tu jesteś? - mój głos jest zachrypnięty dalej tak samo, drugą ręką próbuję zmazać łzy, jakby już ich nie widział.
-też bym płakał gdybym miał być sam z sobą, pilnuję cię, nie chcę żebyś zrobiła czegoś głupiego
-wolałabym żeby była tu Clarissa - mówię oschle.
-nie może, przez swoją dobroduszność spędzi kilka dni w Włoszech, ustalili to rodzice, nie miała prawa ci powiedzieć, zresztą sama podsłuchała rozmowę, dowiedziałybyście się w tym samym czasie, bo rodzice znają wasze głupie pomysły
-tu nie było żadnego, poprostu chciała mi powiedzieć, że - próbuję jej bronić.
-że zostałaś mi oddana - pomimo rozmowy z Vincentem nie mogę przestać myśleć o wenflonie w mojej ręce, staram zakryć się to kołdrą przy czym niespokojnie poruszam nogami.
-co się dzieje? - pyta odrazu.
-wenflon - odpowiadam tylko i patrzę do góry starając się zapomnieć o igle, czuję się jak wczoraj, jakbym musiała łapać łapczywie powietrze.
Nagle jakbym czuła w sobie te małe ostrze, nie umiem tego opanować.-nie wyjmę ci go, nie jestem lekarzem - a mimo to podchodzi do mnie, otwieram usta i patrzę na niego.
-jeśli chcesz to zacząć jakkolwiek dobrze, to zrób to - odnosząc się do naszej relacji odrazu wysuwam rękę w jego stronę, nie zastanawiając się mężczyzna wyciąga to ze mnie. Dociska mocniej plaster który miałam przyklejony bym nic tam nie widziała ale też by mógł bezpiecznie złapać moją dłoń by do rany nie przedostały się bakterie. Oddech powoli opanowuje, choć dalej głęboko oddycham ale z coraz spokojniejszymi myślami. Mężczyzna ściska mocno moją dłoń trochę jakbym miała właśnie rodzić.
-dziękuję - mówię patrząc na niego. Zasłużył.
-nie oceniaj mnie - mówię odrazu, dalej patrząc mu w oczy.
-każdy człowiek ocenia, skąd wiesz że ta ocena będzie zaraz zła? A zresztą co cię obchodzi moja ocena - zagryzam spierzchniętą wargę jakby bojąc się odpowiedzieć mu na cokolwiek. Do pokoju wchodzi Clarissa wraz z matką swoją jak i moją. Ich wzrok ląduje zaraz na ręce mężczyzny która ściska moją dłoń.
-już wystarczy - szepczę patrząc na nasz uścisk, a on odrazu mnie puszcza i poprawia jasno niebieską koszule.
-słyszeliśmy że ktoś rozmawia, tak się cieszę że się obudziłaś dziecko - zaczyna mama rodzeństwa, a ja zerkam na mężczyznę.
-co się stało z kroplówką? - odrazu pyta moja matka.
-nie musiałam już jej mieć podłączonej - odpowiadam odrazu, by nie dać Vincentowi szansy na powiedzenie prawdy.
-ale Emanuel kazał - jej ton głosu sprawia że odrazu zaciskam zęby bojąc się tego jak znowu będę wyzywana.
-nie była potrzebna - mówi dosadnie Vincent, a ja przełykam ślinę. Mama nic nie odpowiada, boi się go, chyba bardziej niż ja, a to ja mam być z nim w łóżku.
CZYTASZ
Czemu tu jesteś?
RomanceHistoria opowiada o dziewczynie zatrzymanej w rodzinnym biznesie, która wie że w świecie mafi może stać się wszystko, pomimo umowy zostaje przeznaczona istnemu wcieleniu diabła w człowieku. Nigdy nie czułam się pożądana, pomimo iż byłam przez wielu...